Program wychowania do życia w rodzinie: Nauka czy ideologia?
"Szkolenie światopoglądowe" - tak edukatorka seksualna nazywa nową podstawę programową wychowania do życia w rodzinie. Przygotowano ją pod kierunkiem profesor z KUL. Opinie nauczycieli nie są tak radykalne.
Podstawę programową przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie dla szkół podstawowych (wdż, nazywany potocznie wychowaniem seksualnym) przygotował na zlecenie MEN zespół pod kierownictwem prof. Urszuli Dudziak, psycholog i teolog z KUL.
Dudziak jest znana jako przeciwniczka antykoncepcji i in vitro oraz specjalistka od naturalnych metod planowania rodziny.
Z przygotowanego pod jej kierunkiem dokumentu dowiadujemy się m.in., że po lekcjach wdż uczeń ma potrafić m.in. „wymienić argumenty biomedyczne, psychologiczne, społeczne i moralne za inicjacją seksualną w małżeństwie”.
Nauczyciele powinni “omawiać wielorakie walory przedmałżeńskiej powściągliwości seksualnej” oraz wskazywać na korzyści ze współżycia seksualnego małżonków (...) dających społeczeństwu nowych członków”.
Kilkakrotnie wspomina się o konieczności podkreślania „prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci” oraz zagrożeń związanych z masturbacją (“pornofilia, uzależnienie od seksu”).
- Wygląda na to, że lekcje wdż według nowej postawy programowej mają być szkoleniem w kierunku konkretnego światopoglądu a nie zajęciami, na których uczniowie dostają porcję rzetelnej wiedzy – ocenia Aleksandra Józefowska Koordynatorka Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton (prowadzi telefon zaufania dla młodzieży, organizuje też lekcje w szkołach).
– Uczeń ma być przekonany – i przekonywać innych - że inicjacja seksualna jest najlepsza tylko w małżeństwie i tylko na rzecz prokreacji. Ma też argumentować, że antykoncepcja jest niezdrowa, naganna moralnie – wylicza.
Co do tej ostatniej w podstawie są m.in. wskazówki, że nauczyciele powinni uczyć „fizjologii płodności i planowania dzietności w oparciu o jej rozpoznawanie” a także że antykoncepcyjne „środki przeciwzagnieżdżeniowe to środki poronne”.
- Takie sformułowania to czytelne odbicie poglądów osób, które stworzyły podstawę programową – mówi Aleksandra Józefowska. Prof. Dudziak, w publicznych wypowiedziach nie raz podkreślała m.in., że „cel antykoncepcji jest niegodziwy”. Jej zdaniem „płodność nie jest chorobą by ją eliminować i z nią walczyć” dlatego powinno się ją rozpoznawać a ciąży zapobiegać stosując wyłącznie metody naturalne.
Aleksandra Józefowska zauważa też, że nowa podstawa programowa w ogóle nie uwzględnia osób, które z różnych powodów nie zamierzają wchodzić w związki małżeńskie.
- Nie wspominając o osobach nieheteroseksualnych. Poza tym jest całkowicie oderwana od rzeczywistości. Zakłada np., że uczeń po wdż będzie potrafił korzystać z środków masowego przekazu limitując czas który przeznacza na kontakt z tymi innymi (uwzględniając internet) . Przecież to abstrakcja i zaklinanie rzeczywistości. Takie podejście na pewno nie rozwiąże problemu dostępu nastolatków do pornografii w sieci – wyjaśnia.
Jak nową podstawę programową oceniają nauczyciele?
- Większy nacisk niż w poprzedniej podstawie położono na wiedzę o naturalnych metodach planowania rodziny. Zauważalne są też akcenty religijne. Z tym trzeba być delikatnym, przecież w śród uczniów są dzieci różnych wyznań, różnych przekonań - mówi Jolanta Gandecka, nauczycielka wdż w lubelskim Gimnazjum nr 16 (od września będzie tam też podstawówka).
Gandecka chwali nową podstawę za poświęcenie dużej uwagi zagadnieniom rodziny, budowania relacji.
- Pojawiają się kwestie szacunku do ludzi ale też kraju, patriotyzm. To dobrze - dodaje.
- Głębokiej ideologizacji tam nie zauważyłem - mówi Marek Krukowski, dyr. Gimnazjum nr 18, nauczyciel m.in. wdż. - Wspomina się np. zarówno o in vitro jak i naprotechnologii. Wskazanie, że zbyt wczesna inicjacja seksualna nie jest dobra to też nic nowego - wylicza.
Dyr. Krukowski podkreśla jednocześnie, że podczas wdż powinno się prezentować uczniom różne punkty widzenia, żeby sami mogli wyrobić sobie zdanie.
- Dając różnorodną wiedzę, zyskamy więcej, niż wskazując jedynie słuszną drogę - zaznacza. - Prowadzący zajęcia wdż musi też zdawać sobie sprawę, że uczniowie żyją w różnych rodzinach, np. rozbitych, zastępczych. Nie można więc mówić, że małżeństwo rozumiane jako związek mężczyzny i kobiety jest jedynym najlepszym modelem - zauważa.
Prof. Urszula Dudziak nie zgodziła się na rozmowę z nami.