Profesor Marceli Kosman na tropie bohaterów Sienkiewicza i nie tylko

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Marek Zaradniak

Profesor Marceli Kosman na tropie bohaterów Sienkiewicza i nie tylko

Marek Zaradniak

Poznańskiego historyka profesora Marcelego Kosmana pasjonuje średniowiecze i czasy najnowsze. Ale najbardziej znany jest z popularyzacji wiedzy o czasach z powieści Henryka Sienkiewicza

Zapytany, dlaczego został historykiem, profesor Marceli Kosman mówi, że wszystko zaczęło się od tego, iż w dzieciństwie fascynowały go bajki i baśnie. Święcie wierzył w to, że była to prawda. Lubił książkę „O księżnej Kunegundzie pani na zamku Chojnasty” i powieść Władysława Jana Grabskiego „Rapsodia świdnicka”, a potem zainteresował się powieściami historycznymi Karola Bunscha i Henryka Sienkiewicza. Przyznaje, że gdy w szkole podstawowej czytał o śmierci Michała Wołodyjowskiego, płakał. W szkole średniej bakcyl historyczny pozostał. Przy wyborze kierunku studiów w 1957 roku wybierał pomiędzy historią, geografią, filologią klasyczną i polonistyką, najważniejsza stała się historia. Wybrał studia w Poznaniu, chociaż z jego rodzinnej Izbicy Kujawskiej tyle samo kilometrów, co do Poznania, jest do Łodzi.

- Z Łodzią jednak kontakty utrzymywali handlowcy. Natomiast Poznań to ośrodek administracyjny, nauki i kultury - wspomina profesor Marceli Kosman, dodając, że do Poznania po raz pierwszy wyjechał ze szkolną orkiestrą, w której grał na fortepianie. Odniósł wtedy sukces w konkursie, który odbywał się w dzisiejszej Olimpii. To w Poznaniu pierwszy raz był też w operze.
Na jego roku wśród 40 osób, które ukończyły z nim studia, były takie późniejsze znakomitości jak długoletni dyrektor Biblioteki Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk prof. Ryszard Marciniak, długoletni redaktor naczelny Kroniki Miasta Poznania prof. Jacek Wiesiołowski, ceniony dziś ekonomista prof. Józef Orczyk czy współtwórca poznańskiej Skandynawistyki prof. Bernard Piotrowski.

Marceli Kosman studiował u profesorów Gerarda Labudy i Henryka Łowmiańskiego. U profesora Labudy napisał pracę magisterską na temat „Rozpad Państwa Hunów w połowie V wieku”. Doktorat, którego promotorem był prof. Henryk Łowmiański, dotyczył Litwy i nosił tytuł „Dokumenty i kancelaria Wielkiego Księcia Witolda”. Litwy też dotyczyła habilitacja na temat reformacji i kontrreformacji w Wielkim Księstwie Litewskim, a także parę dalszych książek o chrystianizacji Litwy. Chociaż książka napisana pod takim tytułem nie ukazała się. Gdy wysłał tekst do Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk, odesłano mu ją z pytaniem: „Co pan najlepszego zrobił? Chrystianizacja Litwy? Zaraz pobiegnie ktoś do ambasady”. Książka ukazała się pod tytułem „Drogi zaniku pogaństwa u Bałtów”. - To pasowało, a wielu ludzi, którzy wiedzieli o co chodzi, miało z tego uciechę. Na ten sam temat napisałem też artykuł do radzieckiego czasopisma naukowego „Woprosy Istorii”. Pribaltika pasowała, ale sama Litwa już nie. W lepszych czasach, kiedy można już było pisać na ten temat, napisałem „Zmierzch Perkuna, czyli ostatni poganie nad Bałtykiem” - wspomina profesor Marceli Kosman.

W czasach, gdy Marceli Kosman był dyrektorem Biblioteki Kórnickiej, powstało kilka jego prac na temat tej zasłużonej książnicy.

Z czasem przedmiotem dociekań Marcelego Kosmana stała się postać generała Wojciecha Jaruzelskiego.

- Kiedy przeszedłem na emeryturę, obserwowałem, jak jednostronnie ukazuje się tę postać. Postanowiłem sam się nią zająć i przekonać się, czy rzeczywiście jest to diabeł wcielony, czy nie, i napisałem książkę „Wojciech Jaruzelski wobec wyzwań swoich czasów. O kulturze politycznej przełomu wieków”. A z okazji 90. urodzin generała napisałem książkę „Wojciech Jaruzelski. Polityk i mąż stanu”. Pisanie o generale Jaruzelskim było dla mnie pierwszą okazją do poznania żywego bohatera swojej książki, bo wszystkie moje wcześniejsze biografie dotyczyły ludzi, którzy są już po drugiej stronie. Odbyłem parę kilkugodzinnych rozmów z generałem. Zadałem mu kilka drażliwych pytań. Pytałem m.in. o to, czy Kukliński działał na dwie strony. Odpowiedział, że mogło tak być, ale on tego nie wie. Przyznał, że popełniał przede wszystkim błędy kadrowe, ale nie za wiele ich było - mówi Marceli Kosman, dodając, że po wydaniu pierwszej książki o generale Jaruzelskim przestrzegano go, by czasem nie dawał jemu do przeczytania maszynopisu. Bo przecinki będzie zmieniał. - I nie dałem. Gdy książka wyszła, wysłałem ją generałowi Jaruzelskiemu - stwierdza Marceli Kosman.

Najbardziej profesor Kosman znany jest z książek popularyzujących i prostujących wiedzę na temat „Trylogii” i tego, co napisał Henryk Sienkiewicz. Zapytany, czy prawda historyczna bardzo się różni od tego, co proponuje Sienkiewicz, profesor Marceli Kosman mówi:

- Jego trzeba czytać między wierszami, bo są dwaj Sienkiewicze. Jeden proponuje nam wspaniałą wizję. Drugi, ten między wierszami, kiedy łupie w magnatów, ile wlezie, łupie w bałagan, ile wlezie.

Nad tym jednak często czytelnik przechodzi do porządku dziennego, ale na przykład pan Michał, listonosz z mojej miejscowości, mówił: „Nie czytajcie tej książki, bo on atakuje Sienkiewicza” - zauważa Marceli Kosman.

Prawie wszyscy bohaterowie Sienkiewicza to nazwiska historyczne. Postacią autentyczną był Samuel Kmicic, pułkownik wojsk litewskich i chorąży orszański, natomiast Andrzej Kmicic, któremu Sienkiewicz nadał także tytuł chorążego orszańskiego, to postać fikcyjna, chociaż w Częstochowie postać Kmicica jest czczona. Ma swoje tabliczki, tak jak Zagłoba ma swoją tabliczkę na murach Warszawy. Onufry Zagłoba też nie był postacią historyczną, choć istnieje herb Zagłoba.

W najnowszym wydaniu „Trylogii”, które ukazało się na początku tego roku, w posłowiu, Andrzej Olejnik stawia tezę, że Sienkiewicz to pierwociny polskiej literatury fantasy. Profesor Kosman mówi: - Chyba nie. Chociaż badacze literatury mogą wszystko zrobić i można tak też potraktować Sienkiewicza. W historii, w źródłach, Sienkiewicz siedział bardzo dobrze i daj Boże, aby każdy historyk miał taką orientację jak Sienkiewicz w materiałach źródłowych. On hulał po historii, ale miał szacunek dla źródeł. Kiedy miał już ukształtowany plan „Pana Wołodyjowskiego”, dowiedział się, że związany z Kamieńcem pułkownik Jerzy Woło-dyjowski zginął właśnie tam. Był żonaty z Krystyną Jeziorkowską, której był czwartym mężem. Po jego śmierci wyszła ona po raz piąty za mąż. Piątego męża, pisarza Franciszka Dziewanowskiego, już jednak nie przeżyła. Czasami Sienkiewicz świadomie trochę naginał historię, ale jej nie fałszował i być może ta odrobina fantasy w tym się też znalazła, ale daj Boże, aby historycy mieli taką wiedzę jak Sienkiewicz - zauważa Marceli Kosman.

W tym nowym wydaniu „Trylogii” są ilustracje Piotra Arendzikowskiego, autora rysunków do gry komputerowej „Wiedźmin3”.
- „Wiedźmina” nie oglądałem. Może to pomoże przybliżyć historię, ale nie jestem tego pewien. Ale i tak dzięki dużemu i małemu ekranowi „Trylogia” dociera do tych, którzy by po nią nie sięgnęli - mówi Marceli Kosman.

Profesor Marceli Kosman jest także autorem książek „Na tropach Krzyżaków” i „Na tropach Quo Vadis”.
- „Krzyżacy” mają solidną podstawę, a w przypadku „Quo Vadis” Sienkiewicz znał doskonale Rzym i jego topografię. Ale historycy do tej pory spierają się, czy te prześladowania za Nerona były takie ogromne i czy spalenie Rzymu nie miało na celu pobudowania nowego miasta - mówi Marceli Kosman.

Ostatnia rzecz, jaka wyszła spod pióra Marcelego Kosmana, to „Henryk Sienkiewicz i polityka. Studia i szkice”. Pisze w niej o tym, jak wybitny pisarz patrzył na historię, bo jego książki dały możliwość kształtowania się świadomości narodowej w czasie II wojny światowej. Sienkiewicz pisał dla pokrzepienia serc i trzeba to widzieć zarówno dziś, jaki i w przyszłości
Niedawno profesor Marceli Kosman miał dwie uroczystości. 5 grudnia ubiegłego roku na UAM odnowiono jego doktorat. Zbiegło się to z półwieczem pierwszego wydania „Na tropach bohaterów Trylogii”. Natomiast 10 marca na Uniwersytecie Opolskim, z którym był przez 10 lat był związany, nadano mu tytuł doctora honoris causa.

Do Opola na ówczesną Wyższą Szkołę Pedagogiczną Marceli Kosman trafił w 1982 roku. Po dwóch kadencjach dyrektorskich i wyborze na trzecią kierował Biblioteką Kórnicką, ale w kilka tygodni później usłyszał, że na jego miejsce przychodzi profesor Jerzy Wisłocki
- Na UAM nie było wtedy miejsca, a w Kórniku Wisłockiemu byłoby ze mną trudno. I wtedy odezwało się Opole. Dojeżdżałem raz na dwa tygodnie. Po 10 latach, gdy byłem po wylewie, ówczesny rektor UAM profesor Jerzy Fedorowski stwierdził, że to nieludzkie, abym w sytuacji takiej dojeżdżał. Byłem już zresztą w Poznaniu na drugim etacie. Te 25 lat na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa wspominam bardzo dobrze. Jestem potrzebny. Kiedy w Opolu odbywała się uroczystość, z Poznania pojechał cały autokar. Mam na Wydziale swoje miejsce, a biblioteka sprowadza mi wszystko to, co potrzebuję - mówi Marceli Kosman.
Zapytany, co czeka na wydanie, profesor Marceli Kosman mówi, że zbiera teksty o postaciach, które znał, jak profesor Gerard Labuda czy jego kolega z ławy szkolnej paulin, mariolog, ksiądz profesor Szczepan Zachariasz Jabłoński. W marzeniach od lat jest „Polska granica wschodnia. 1000 lat dziejów politycznych”, co byłoby porównywalne z książką Gerarda Labudy „Polska granica zachodnia”.
- Czy to mi się uda, nie wiem - zauważa Marceli Kosman.

Marek Zaradniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.