Wszystkie ograniczenia bardzo dużo kosztują, niestety, nie zawsze dając pożądane efekty. Co ważne, są bardzo kosztowne z długofalowego punktu widzenia. Nie znam się na medycynie, ale nie wiem, czy to jest dobra taktyka – mówi prof. Robert Ciborowski, ekonomista i rektor Uniwersytetu w Białymstoku.
W marcu minął rok od ogłoszenia pandemii. Trochę się do niej i do jej obostrzeń przyzwyczailiśmy, a jak jest z gospodarką? Wytrzymuje ten pojedynek?
Już widać, że większość gospodarek nie wytrzymało konfrontacji z koronawirusem. A przecież to jeszcze nie koniec tego pojedynku. Jeżeli spojrzymy na gospodarkę światową, to koszty, jakie poszczególne kraje musiały ponieść, są tak ogromne, że można to porównać do skutków wojny. Tylko same koszty finansowe wynoszą już około 12 bilionów dolarów…
Czyli kwota wręcz niewyobrażalna...
Właśnie, a jeśli dorzucimy jeszcze do tego koszty społeczne, które będą rozłożone na lata, plus koszty przesuwania zasobów, koszty zerwanych łańcuchów dostaw czy odtworzenia inwestycji, to myślę, że trzeba to wszystko przemnożyć przez dwa. Są to więc koszty niewyobrażalne zarówno z punktu widzenia globalnego, jak i z punktu widzenia pojedynczych krajów, szczególnie europejskich. Proszę zauważyć, że rozmawiamy de facto o kryzysie w Europie i w Ameryce Północnej, bo tylko tam te ograniczenia były tak duże, a straty tak ogromne. Natomiast Azja właściwie od maja zeszłego roku w zasadzie funkcjonuje normalnie. Afryka i Ameryka Południowa podobnie. Problemy dotyczą więc raczej krajów przynależnych do cywilizacji zachodniej. To tu skumulowały się największe straty.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień