Prof. Kopania: Naród rosyjski okazuje się być narodem morderców
Jeżeli nadal będziecie tacy, jacy jesteście, to nie macie wstępu na naszą przestrzeń kulturową, bo do niej nie należycie. Naród, który okazuje się być narodem morderców, który to aprobuje, nie ma wstępu do świata kultury - apeluje do Rosjan prof. Jerzy Kopania, filozof i etyk
Polacy przyjęli ok. 3 mln uchodźców z Ukrainy. Przyjęliśmy ich do domów, a nie do obozów. Czy tacy byliśmy już wcześniej, czy dopiero wojna w nas obudziła sumienia?
Wojna na pewno obudziła coś, co w nas jest. Bo jakby tego nie było, to żaden czynnik by tego nie wyzwolił. My zawsze, jako nacja, mieliśmy skłonność do działania altruistycznego i to jest nasza bardzo dobra cecha. Łączy się z tym inna - przyznam, że z pewnym zaskoczeniem zaobserwowałem, jak bardzo jest ona silna - mianowicie umiejętność rozróżniania prawdy od fałszu. My pomagamy uchodźcom. Bo wiemy, że to są uchodźcy.
Pan profesor nawiązuje do imigrantów, których podsyła nam od miesięcy Białoruś... Zachód nas krytykował, że ich nie przyjmujemy. Dlaczego przed tamtymi Polacy się bronią, a tych z Ukrainy przyjmują otwarcie?
Zachód nie zauważył czegoś, co dla nas było oczywistością, tej podstawowej różnicy między matką ukraińską a tą matką syryjską czy afgańską, jak to na Zachodzie mówiono. Zauważaliśmy, że matka ukraińska przychodzi tutaj z dzieckiem na ręku, jest kobietą, a tamta matka afgańska czy syryjska to jest młody facet, najczęściej samotny, z kamieniem w ręku. I to jest takie oczywiste i my to widzimy.
Zachód tej różnicy nie widzi?
Zachód nie to, że tego nie widzi, ale nie chce widzieć. Stwarza sobie pewien własny świat, w którym wygodnie mu się żyje. I faktycznie nie dopuszcza innych do tego swojego świata, jedynie oszukuje i samych siebie, i nas, że jest taki tolerancyjny, taki altruistyczny, a to po prostu nie jest prawdą, bo obecne wydarzenia ukazały, że kiedy zachodzi potrzeba świadczenia autentycznej pomocy, to ten otwarty, tolerancyjny Zachód już jakoś nie ma specjalnej chęci, aby tę pomoc okazywać, bo to wymagałoby pewnych wyrzeczeń z ich strony.
Polskie władze niosą pomoc militarną i humanitarną Ukrainie oraz mobilizują koalicję antyrosyjską. Jest to szlachetne, ale czy roztropne? Państwa bogatsze od naszego są bardziej powściągliwe...
Nie można zachowywać rozsądku poprzez zachowywanie się nieuczciwe. Musimy sobie z tego zdawać sprawę i dlatego powinniśmy pytanie sformułować nieco inaczej, a mianowicie, czy Polska może zachowywać się w inny sposób, niż się zachowuje? Co do zasady to musimy sobie zdawać sprawę, że albo jesteśmy ludźmi uczciwymi, a zatem państwo, które jest naszym państwem, także w polityce postępuje w sposób uczciwy, albo stawiamy się dokładnie na tym samym poziomie, na którym znajdują się państwa dyktatorskie, gdzie żadna uczciwość, żadna moralność nie obowiązuje.
Przecież mamy do czynienia z agresją, która nie liczy się z żadnymi zasadami moralnymi. Zachód zdaje się to rozumieć, dlatego protestuje. No ale Zachód jest gotów zrezygnować z zasad uczciwości i z etyki w polityce dlatego, żeby zachować swój dobrobyt, swoje interesy.
Tak jak to się stało po roku 2014, po zajęciu przez Rosję Krymu...
Zawsze to obróci się na naszą niekorzyść. To nie jest tak, że ulegając w kwestiach moralnych, zasadniczych, pryncypialnych agresorowi, ulegając komuś nieuczciwemu, zachowamy własne bezpieczeństwo.
Jedni Polacy niosą pomoc bezwarunkowo, inni czekają najpierw na przeprosiny za rzeź wołyńską. Czy obecna sytuacja stwarza szansę na pojednanie między naszymi narodami?
Zawsze jest czymś bardzo bolesnym dla mnie stawianie sprawy właśnie w ten sposób, że przecież oni są winni takich straszliwych zbrodni na nas, Polakach. To jest prawda. Tylko ktoś, kto tak mówi, niech weźmie pod uwagę, że Niemcy, z którymi nie mamy żadnych oporów robić dobre interesy, dopuścili się na nas zbrodni jeszcze większych. To prawda, że Niemcy coś zrozumieli, że nie ma w Niemczech gloryfikacji Hitlera czy innego Goeringa, tak jak analogicznie na Ukrainie jest jeszcze w jakimś stopniu gloryfikacja Bandery... Ale z tego, że Niemcy wyciągnęli wnioski z historii wynika, że i Ukraińcy także mogą. Teraz, w sytuacji, kiedy ten naród straszliwie cierpi, to my powinniśmy przypomnieć sobie, co to właściwie znaczy być chrześcijaninem, co to właściwie znaczy, że podstawowe przykazanie chrześcijańskie brzmi tak dwoiście: „kochaj bliźniego swego”, ale również „miłujcie nieprzyjacioły swoje”.
Czy ma pan nadzieję, że coś między naszymi narodami się zmieni?
Powiedziałbym, że musi się zmienić. To widać, że naród ukraiński został doświadczony teraz podwójnie, tak fizycznie poprzez straszliwe doświadczenie cierpienia, ale także psychicznie. Bo okazało się, że ich psychiczne nastawienie i do Polaków, i do Niemców, do Zachodu, było w jednym i w drugim przypadku błędne, bo ci, na których oni liczyli, ich zawiedli, a ci, do których odnosili się z niechęcią, udzielili im pomocy. Czy to pozostanie bez wpływu na kształtowanie się tożsamości narodowej Ukraińców? Myślę, że to musi ich zmienić. To nie znaczy, że jestem tu takim idealistą i takim wielkim optymistą. Między narodami nigdy nie ma idylli, zawsze jakieś tarcia będą, bo takie jest życie, bo tacy są ludzie.
Czy moralne jest dziś kupowanie rosyjskich towarów i usług, w tym płacenie za oglądanie sportowców i artystów z Rosji?
Mamy tutaj do czynienia z taką jasną i oczywistą sytuacją. Otóż dokonała się brutalna napaść jednego całego narodu na suwerenne państwo, które tamtemu państwu i tamtemu narodowi w niczym nie zagrażało. Chodzi tylko o odtworzenie imperium, co się nie może dokonać bez wchłonięcia Ukrainy.
Jest naszym moralnym obowiązkiem zaprotestować. Powinniśmy to robić w jeden możliwy sposób, wskazywać tym ludziom: jeżeli nadal będziecie tacy, jacy jesteście, to nie macie wstępu na naszą przestrzeń kulturową, bo do niej nie należycie. Bo naród, który okazuje się być narodem morderców, który to aprobuje, nie ma wstępu do świata kultury.
Dlaczego Rosjanie - zresztą nie pierwszy raz - okazują się narodem morderców?
Skąd to się bierze? Z całego uwarunkowania historycznego. Przecież Rosja już we wczesnym średniowieczu - oni nazywają to Smutą - poddana została jarzmu tatarskiemu. Cały ten kraj został zajęty przez cywilizację Wschodu, cywilizację turańską, której cechą charakterystyczną jest dążenie do rozprzestrzeniania się. Ta cywilizacja ma charakter jakby quasi-wojskowy. Oni muszą iść naprzód. Oni nie mają nic u siebie. Nie mają zagospodarowanego wnętrza, a mimo to muszą się rozprzestrzeniać.
Druga przyczyna jest niesłychanie istotna. Zanik etyki musi się dokonywać w narodzie, w którym jedyną siłą decyzyjną jest absolutny władca, który żadnym regułom moralnym nie jest podległy. On stanowi prawo. To, co on robi, jest moralne pod jednym warunkiem, żeby to służyło potędze państwa. Z tego wypływa jeden wniosek, że ten władca może sobie na wszystko pozwolić tak długo, dopóki jest skuteczny.
A jak przestaje być skuteczny?
To się go pozbywają. Nie jest możliwe pogodzenie takiej postawy cywilizacyjnej z postawą cywilizacji Zachodu. Tylko kryzys, który obecnie dotyka cywilizację europejską, powoduje, że przestaliśmy widzieć tę różnicę. Społeczeństwa zachodnie idealizują Rosję, sądząc, że jest ona w istocie taka sama jak one, dlatego nie przewidziały, że Rosja uderzy w Ukrainę. No i nic dziwnego, że nie przewidywały, bo one się posługiwały europejskimi kategoriami, a Rosja prezentuje inną postawę cywilizacyjną.
Tak samo trudno jest zrozumieć postawę Cerkwi moskiewskiej i jej patriarchy, który usprawiedliwia wojnę przeciw Ukrainie...
Uwarunkowania historyczne sprawiły, że chrześcijaństwo wschodnie, czyli bizantyjskie, albo - jak u nas mówimy - prawosławne, zostało podporządkowane władzy. Władca był zarazem zwierzchnikiem Cerkwi. Cerkiew nie tylko się nie sprzeciwiała władcy, usprawiedliwiając się, że przecież każda władza pochodzi od Boga, ale z czasem sama zaczęła być elementem tej władzy.
Chrześcijanie oglądają się na papieża Franciszka i oczekują, żeby nazwał po imieniu, kto jest ofiarą, a kto katem...
Proszę zwrócić uwagę, że oto nastał moment, kiedy kto jak kto, ale papież powinien przypomnieć sobie słowa Jezusa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”. To jest ten moment, kiedy on powinien powiedzieć: „tak, tak, nie, nie”; ale on powiedział, że „wszyscy jesteśmy winni”. Czyli tak, jakby mówił: „wprawdzie bandyta cię napadł, pobił, obrabował, ale ty też jesteś tego winien”. Jeśli on to mówi z pełną świadomością, to jest to podłość. To jest zwyczajna podłość. Wtedy, kiedy powinien być jednoznaczny głos Kościoła, jest kunktatorska dyplomacja.
A postawa Niemiec, które chcą przewodzić Europie, nie jest zaskakująca?
Jeden z myślicieli religijnych, a jednocześnie jeden z największych polskich malarzy, Jerzy Nowosielski, powiedział coś bardzo trafnego, że Niemcy mają to w swoim charakterze, iż są perfekcjonistami. Niemiec cokolwiek robi, robić to musi dokładnie, starannie, jak najskuteczniej. Zarówno wtedy, gdy morduje ludzi, jak wtedy, gdy wyświadcza im dobro.
Niemcy, kiedy zrozumieli, jaki ogrom zła wyrządzili, starają się być moralnymi prymusami i robią to bardzo dokładnie. Przecież czymś dobrym jest, że „my uprawiamy wzajemne kontakty gospodarcze, kraje się rozwijają, korzystają wzajemnie”; „My nie będziemy robić niczego, co mogłoby to zakłócić”; „My nie będziemy tym bardziej zajmować postaw prowojennych”; „Wręcz przeciwnie, nawet własną armię zredukujemy do minimum”. I teraz oni sami nie zauważają, że ta ich dokładna, niemiecka, precyzyjna moralność powoduje, że kiedy trzeba okazać pomoc temu, kto cierpi, kto jest napadnięty, to oni nie mają ani siły, ani ochoty, bo jedyne, co im pozostało realnego, to właśnie to, żeby interes się rozwijał, żeby nie stracili i nie obniżyli swojego dobrostanu.
A skąd się bierze słabość Niemiec do Rosji?
Niemcy zawsze mieli to pojęcie lebensraum - tej przestrzeni życiowej. Przecież II wojna światowa była o przestrzeń życiową dla Niemców. Otóż oni chcą teraz mieć tę przestrzeń życiową, ale osiągniętą nie środkami militarnymi, tylko gospodarczymi. Jeżeli porównamy sobie relacje gospodarcze między Niemcami a Polską i między Niemcami a Rosją, to obrót towarowy jest większy z Polską niż z Rosją. Tylko że Niemcy w ten sposób nie myślą. Oni myślą tak: „Wprawdzie obrót z Polską jest większy, ale Polska nie jest naszą przestrzenią życiową, bo ona jest w ramach Europy i właściwie my tu już jesteśmy, a tam w Rosji jest wprawdzie obrót mały, ale tam jest nasza przestrzeń życiowa, wejdziemy, rozwiniemy Rosję tak, że będziemy jeszcze większe interesy z nią robili”.
Zapytam wprost, czy Zachód powinien reagować tylko sankcjami na agresję rosyjską czy jednak powinien pójść dalej?
Powinien reagować nie tylko sankcjami, bo - jak widać - odnoszą one jakiś rezultat, ale daleko niezadowalający. Zachód powinien reagować także militarnie. To nie znaczy, że powinien dążyć do wojny. Powinien pomagać Ukrainie w większym zakresie militarnym, niż robi to obecnie. Właściwe postępowanie Zachodu teraz to doprowadzenie Rosji do takiego stanu, żeby nie było żadnej możliwości w dającej się przewidzieć przyszłości odrodzenia imperium. A tego się nie robi. Celem staje się tylko niedopuszczenie do upadku Ukrainy. I bardzo dobrze, ale to za mało.
Ostatnie pytanie troszkę z pogranicza jasnowidzenia i prorokowania. Czy demokracja Zachodu zdoła się obronić przed współczesnymi totalitaryzmami?
Oczywiście nie mam zdolności proroczych, więc nie będę prorokował. Mam jedynie bardzo wielką obawę. Nasza cywilizacja, cywilizacja Zachodu, niejeden już kryzys przechodziła i zawsze wychodziła z tych kryzysów wzmocniona. Ale po raz pierwszy jednocześnie występują dwa kryzysy - kryzys demograficzny i kryzys wartości. Czy my wyjdziemy z kryzysu wartości? Twierdzę, że tak, nieraz wychodziliśmy. Czy wyjdziemy z kryzysu demograficznego? Nie wiem. Wydaje mi się, że to jest po prostu niemożliwe. Europejczyków rodzi się za mało. Europejczycy wymierają. A przecież cywilizacja to nie jest jakiś tam niezależny byt, tylko to jest to, co ludzie w sobie noszą. To są stosunki międzyludzkie, więc jak tych ludzi przestanie być wystarczająca liczba, to i cywilizacji nie będzie.