Prof. Antoni Dudek: W tych wyborach najważniejsza jest frekwencja. Pokażą zdolność obu stron do mobilizacji swojego elektoratu
Gdyby PO tyle energii, ile włożyła w obronę sądów, poświęciła służbie zdrowia, dziś byłaby w innym miejscu - mówi prof. Antoni Dudek
Wypowiedź Jarosława Gowina o tym, że Polska może nie respektować wyroku TSUE ustawiła nam polityczny tydzień czy całą kampanię samorządową?
Całej kampanii raczej nie, bo do tego wyroku jeszcze daleko.
Ale opozycja tę wypowiedź potraktowała jako paliwo do jej narracji o polexicie - i przez to będzie pewnie wałkowana przez całą kampanię.
Owszem, opozycja podchwyciła tę wypowiedź i przedstawia ją jako zapowiedź polexitu. Bardzo szybko pisał w tym tonie Rafał Trzaskowski, który przedstawia się jako człowiek znający się na Unii Europejskiej.
W końcu były minister ds. europejskich.
Tylko jeśli on tak się na nich zna, to wie, że przykładów państw, które nie respektowały wyroków UE, a jednak pozostają jej członkami jest wiele.
Nie wykonano 52 wyroków TSUE - tyle że kraje, które ich nie uznają, nie opowiadają o tym publicznie.
Tyle, że wybory samorządowe w Warszawie to nie miejsce do dyskusji o respektowaniu wyroków TSUE - tak na marginesie. Dlatego nie sądzę, żeby wypowiedź Gowina, choć niefortunna i nieprzemyślana, odegrała większą rolę w tej kampanii. Oddzielna sprawa, że od dłuższego czasu nie rozumiem, o co chodzi Gowinowi - także jego wypowiedzi na poziomie taktyki politycznej nie uda mi się skomentować. Nie wątpię natomiast, że ten temat będzie żył w kolejnych kampaniach: europejskiej i parlamentarnej.
Trzaskowski już teraz będzie powtarzał, że PiS wyprowadza Polskę z Unii, więc nie będzie funduszy europejskich na metro.
To ryzykowna strategia. On już wcześniej mówił o zamrożonych eurofunduszach, które zostaną odmrożone, gdy PO wróci do władzy. Tyle że w ten sposób dostarcza PiS paliwa do twierdzeń, że opozycja to tylko agenci Brukseli i robią wszystko, co im Berlin każe. Pełna koncentracja opozycji na wątku unijnym jest przeciwskuteczna, bo Polaków nie przekonują te rzekome argumenty o usuwaniu nas z UE.
Z drugiej strony euroentuzjazm Polaków jest ciągle najwyższy w Unii - nic dziwnego, że opozycja próbuje na tym grać.
Ale to trzeba przełożyć na konkrety. Następny budżet unijny będzie rzeczywiście chudszy dla Polski - ale póki co tego nie widać. Tak naprawdę natychmiastowa reakcja Polaków pojawiłaby się tylko w dwóch przypadkach: gdyby nagle się okazało, że nie ma kolejnych przelewów z Brukseli albo gdyby nas usunięto ze strefy Schengen. To by wywołało szok. Wszystko inne - kolejne procedury związane z praworządnością, artykułem 7- na nikim nie robią wrażenia.
Jednak kwestia wyroków TSUE robi dużo szumu. O komentarzu Gowina pisały najważniejsze europejskie gazety.
Ale sam wyrok będzie ogłoszony pewnie dopiero za rok. Generalnie wszelkie procedury wobec Polski Bruksela będzie wstrzymywać do wyborów parlamentarnych. Oni pewnie sami są ciekawi, czy wynik wyborów w 2015 r. to był wypadek przy pracy czy też zmiana reguły. W zależności od tego, jaki będzie wynik w 2019 r., zdecydują, czy przyjąć kurs ostrzejszy czy łagodniejszy wobec Warszawy.
Bruksela chce sprawdzić, czy PiS jest zdolny doprowadzić do reelekcji?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień