Prof. Andrzej Zoll: Tekst preambuły napisał Stefan Wilkanowicz
Rozmowa. Prof. Andrzej Zoll opowiada o swojej roli „listonosza” o tym, jak przekonywał Mariana Krzaklewskiego jakie były główne pola sporów.
- Preambuła do Konstytucji RP jest, moim zdaniem, jednym z najmądrzejszych tekstów napisanych w języku polskim, choć składa się tylko z dwóch zdań. Kto był ich autorem? W obiegu publicznym funkcjonuje kilka nazwisk.
- Autorem był tylko i wyłącznie Stefan Wilkanowicz, dziś 93-latek, mieszkający w Krakowie, inżynier i filozof z wykształcenia, niezwykle zasłużony dla Polski, choć jego wkład w nasze dzieje bywa zapominany. W 1996 r. wydawało się, że konstytucja nie zostanie uchwalona. Spory były niezwykle ostre, m.in. o preambułę. Pan Wilkanowicz zadzwonił wtedy do mnie z prośbą o spotkanie. Umówiliśmy się w Katedrze Prawa Karnego UJ. Przyszedł i wręczył mi tekst, który dziś jest określany jako preambuła konstytucji, czyli jej integralna część. Zapytał, czy mógłbym go przeczytać. Przeczytałem i zachwyciłem się. Pojechałem natychmiast do Warszawy. Tekst pokazałem najpierw Tadeuszowi Mazowieckiemu. Potem poprosiłem o spotkanie z ówczesnym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Mazowiecki i Kwaśniewski podzielili mój zachwyt. Ten tekst miał integrować wszystkie ówczesne siły polityczne, ale tak się nie stało.
- „Solidarność” czy raczej AWS, na czele z Marianem Krzaklewskim, była przeciwna przyjęciu konstytucji.
- W dniu poprzedzającym jej uchwalenie w Zgromadzeniu Narodowym przekonywałem Mariana Krzaklewskiego, by publicznie poparł projekt. Argumentowałem, że w parlamencie sprawa jest przesądzona, konstytucja wejdzie w życie, a wtedy cały splendor przypisze sobie postkomunistyczna lewica. Argumentowałem, że w konstytucji zagwarantowana jest m.in. przyrodzona i niezbywalna godność człowieka, jego wolność, prawa człowieka i obywatela. Krzaklewski nie posłuchał mnie.
- Jaki był Pana udział w tworzeniu konstytucji?
- Jako prezes Trybunału Konstytucyjnego brałem udział w pracach Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Mogłem zabierać głos, ale prawa głosowania nie miałem. Prace nad budową fundamentu wolnej Rzeczypospolitej, czyli konstytucją, trwały jednak od 1989 r. I od tamtego czasu w nich uczestniczyłem. Warto pamiętać, że PRL-owska konstytucja zmieniana była od lat 80., np. poprzez powołanie Trybunału Konstytucyjnego w 1986 r. Stało się tak dlatego, że władza, która chciała być totalitarna, słabła i dlatego musiała iść na ustępstwa. Ale nadal była na tyle silna, że wprowadziła do konstytucji tzw. bezpieczniki, np. poprzez możliwość odrzucenia orzeczeń TK przez większość sejmową.
- W grudniu 1989 r. do konstytucji „stalinowskiej” z 1952 r. wprowadzono zasadę demokratycznego państwa prawnego.
- I usunięto najbardziej rażące artykuły, np. o kierowniczej roli PZPR i przyjaźni ze Związkiem Sowieckim. O niektórych jednak ważnych sprawach wtedy zapomniano, m.in., by wprowadzić podział władz.
- W byłych państwach tzw. demokracji ludowej, z wyjątkiem Węgier, dość szybko w życie weszły nowe konstytucje. W Polsce dopiero w 1997 r.
- Wymarzoną datą był 3 maja 1991 r., czyli w 200. rocznicę Konstytucji 3 maja. Przeważyły jednak głosy, moim zdaniem zasadne, że nie byliśmy do przyjęcia konstytucji wówczas gotowi. Pewną rolę odegrał też fakt, że konstytucję wolnej Polski przyjmować powinien Sejm pochodzący z wolnych wyborów, a w 1991 r. mieliśmy Sejm kontraktowy.
- Jakie były główne pola sporu wokół konstytucji?
- Było ich kilka, m.in. o kształt Senatu. O to, czy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają być ostateczne, czy nie, czy mamy budować w Polsce system prezydencki, o co zabiegał Lech Wałęsa i jego ekipa, czy parlamentarno-gabinetowy? Z moich obserwacji wynika, że do czasu, gdy Wałęsa był prezydentem, robiono wszystko, by ograniczyć do maksimum uprawnienia głowy państwa. Gdy prezydentem został Aleksander Kwaśniewski (grudzień 1995 r.) - jego środowisko zabiegało, by przydać kompetencji prezydentowi.
- Konstytucja wymaga zmian?
- Niektóre są konieczne, m.in. dotyczące kwestii europejskich, bo obecne przepisy dotyczące tego zagadnienia są zbyt skąpe, co dziwić nie może, bo pisane były w połowie lat 90. Zmienić należy też sformułowania dotyczące ochrony wartości polskiego pieniądza w perspektywie wprowadzenia euro. Pamiętać przy tym należy, że nie ma doskonałego aktu prawnego. Nasza konstytucja wymaga drobnych retuszy, ale nic więcej. Nie należy ruszać zwłaszcza spraw dla Polaków najważniejszych, dotyczących praw jednostki, bo są świetnie uregulowane. Nawet najlepszy tekst konstytucji zawiedzie, jeśli ludzie, którzy mają ją stosować, nie są w stanie podołać zadaniu. Od Polaków zależy, czy chcą żyć w demokratycznym państwie prawnym, czy nie.
- Czy w zakresie ochrony praw jednostki konstytucja nie odbiega od zachodnioeuropejskich?
- Nie tylko nie odbiega, ale daje nam większe gwarancje wolności swobód. Status jednostki jest w niej lepiej i szerzej ujęty niż w większości państw europejskich.
Rozmawiał Włodzimierz Knap