Prof. Aleksandra Przegalińska: Przekroczyliśmy Rubikon w rozwoju sztucznej inteligencji
Mam obawy o charakterze etycznym: czy nie będzie dezinformacji w dużej skali opartej na sztucznej inteligencji, albo czy sztuczna inteligencja nie będzie wykorzystywana do innych niecnych celów – mówi prof. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska, filozofka, futurolożka z Akademii Leona Koźmińskiego.
Czym się różni sztuczna inteligencja, której pojęcie już znamy, choć nie wszyscy może wiedzą, że z niej korzystają, od generatywnej sztucznej inteligencji?
Generatywne modele sztucznej inteligencji to subdyscyplina, dział w ramach sztucznej inteligencji jako takiej. Ponieważ sztuczna inteligencja to bardzo rozległa dyscyplina; w jej ramach mamy i robotykę, i przetwarzanie obrazu, i przetwarzanie języka naturalnego, i deep learning, czyli wielowarstwowe sieci neuronowe, i machine learning czyli podejścia bardziej statystyczne. Krótko mówiąc tych najróżniejszych gałęzi sztucznej inteligencji jest bardzo dużo. Generatywna sztuczna inteligencja oparta jest na dosyć specyficznych modelach, najczęściej tak zwanych transformerach – to ich fachowa nazwa. Te modele zdolne są do tego, by coś wytwarzać: teksty, dźwięk, obraz, w przyszłości pewnie także wideo. Nie można więc mówić tu o różnicach, bo jedno jest podkategorią drugiego.
Takim transformerem jest Chat GPT, o którym ostatnio zrobiło się bardzo głośno.
Na bazie transformera, czyli dużej sieci generującej język jest nadpisana aplikacja konwersacyjna, którą jest właśnie ten Chat GPT.
Czym jest to najnowsze narzędzie generatywnej sztucznej inteligencji? Pewnie dla wielu to, o czym teraz rozmawiamy, to jakaś abstrakcja.
Proszę mi wierzyć, z całą pewnością nie jest to żadna abstrakcja, zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy to narzędzie znają. Gdziekolwiek zapytam, kto zna Chat GPT, 80 procent sali podnosi ręce. To znaczy, że ta sztuczna inteligencja bardzo się umiejscowiła. Na pytanie o to, czym ona jest, przypomnę pojęcie chatbot – jest to rozwiązanie na bazie sztucznej inteligencji, które rozmawia z ludźmi, funkcjonuje w języku naturalnym: polskim, angielskim, niemieckim itd., i dzięki algorytmom, które posiada, odpowiada na pytania w tym języku. Chat GPT jest bardzo nowoczesnym typem bota, który ma bardzo dużą wiedzę o świecie. Znakomicie radzi sobie w dialogu, czyli interpretuje nasze pytania, rozumie kontekst, choć słowo „rozumie” w kontekscie sztucznej inteligencji jest zawsze obarczone błędem, bo nie jest to rozumienie, jakie ma człowiek. No, ale powiedzmy, że operuje tym, że dialog ma oś czasu, ze może się odnosić do tego, co powiedzieliśmy wcześniej. Może rozumieć, że my sami w dialogu nawiązujemy do czegoś, o czym mówiliśmy wcześniej. Funkcjonuje jak system, który jest w stanie sprawnie komunikować się w dialogu z człowiekiem. Takich systemów wcześniej nie było. Mieliśmy głupawe boty, które ludzi irytowały, kiedy wydzwaniały z ofertami telemarketowymi, albo kiedy trzeba było z nimi rozmawiać w call center, to ludzie się denerwowali, bo te rozwiązania były błędnie zaprojektowane, ubogie, jeśli chodzi o rozumienie wypowiedzi adwersarza. Chat GPT ma nie tylko bardzo dużą wiedzę o świecie i można z nim nie tylko rozmawiać, ale właśnie wygenerować esej, można kazać mu coś zaprogramować, zarapować; rozwiąże zadania z matematyki. Można mieć dla niego dużo różnych zadań, on jest modelem kolosalnym. Na pewno ma miliardy parametrów i w związku z tym znakomicie radzi sobie z rozmową, z interpretowaniem naszych pytań i zadań dla niego.
To brzmi najciekawiej – że Chat GPT wie, o co nam chodzi. Czy równie dobrze będzie wiedział, „co poeta miał na myśli” i dokona interpretacji wiersza dajmy na to „Statek Pijany” Artura Rimbaud, jeśli mu to zlecimy?
Problem polega na tym, że Chat GPT nie jest równy przy różnych zadaniach. Jego wiedza w pewnych obszarach jest płytsza, a w innych głębsza. Pewne rzeczy zrobi na bardzo wysokim poziomie, a inne zrobi źle. To model oparty na prawdopodobieństwie. On w swojej ogromnej bazie wiedzy przeszukuje ją, żeby znaleźć prawdopodobnie najlepsza odpowiedź na nasze pytanie, czy zadanie. To nie znaczy, że ta odpowiedź zawsze będzie trafiona. Ma pewne blokady, na przykład nie wydaje sądów i opinii o ludziach, nie można więc go skłonić do tego, żeby napisał sylwetkę kogoś. A często też nie wie rzeczy, które są publicznie dostępne. Akurat do tego kawałka rzeczywistości dostępu nie ma.
Gdyby miał dostęp do sieci internetowej, to mógłby ją przeszukiwać na bieżąco i wtedy znałby odpowiedź na każde pytanie?
On nie może mieć dostępu do sieci internetowej. To byłoby dla niego bardzo wielkie zagrożenie. W internecie ludzie piszą bardzo dużo rzeczy, jest tam mnóstwo dezinformacji. Chat GPT nie może mieć dostępu do sieci w czasie rzeczywistym, dlatego że bardzo łatwo byłoby wtedy zrobić z niego jakiegoś potworka. Jego baza wiedzy cały czas jest aktualizowana, ale jest zamknięta. To jest nadzorowany proces przez firmę Open AI. Firma nie chce zgodzić się na to aby Chat GPT przeczesywał internet, bo prócz informacji ważnych i prawdziwych treści, znajdują się tam też straszne bzdury.
Teraz jedni załamują ręce, że ta aplikacja sprawi, że przestaną być potrzebni dziennikarze, copywriterzy, że Chap GPT napisze pracę maturalną czy zaliczeniowy esej dla studentów. Inni mówią, że to cios dla Google, że ta wyszukiwarka przestanie być potrzebna. Czy te głosy zaniepokojenia mają swoje uzasadnienie?
W głosy zaniepokojenia zawsze warto się wsłuchiwać, bo jest w nich przynajmniej ziarno prawdy. Jestem realistką, jeśli chodzi o technologie, więc nie jest mi bliskie dystopijne podejście. Nie widzę powodu, żeby rwać włosy z głowy i lamentować, to jednak z drugiej strony moje realistyczne podejście sprawia, że w głosy krytyki warto się wsłuchać. No, bo spójrzmy, co się stało w ostatnim czasie na przykład w moim sektorze – w sektorze akademickim. Od grudnia prowadzimy debaty co do tego, czy w ogóle sensownym jest zadawać prace domowe w formie esejów. W szkołach biznesowych studenci spotykają się z zadaniami typu: „Zrób analizę SWOT”, „Zrób model Portera dla danej firmy”. Ale dziś z takim chatem można to zrobić bardzo szybko i to przy zerowym wkładzie wysiłku, więc pytania dotyczące tego, jak sobie z takim narzędziem poradzić, jak znaleźć dla niego najlepsze zastosowanie, a z drugiej strony jak znaleźć dla niego zastosowania, które nie będą kanibalizowały wiedzy młodych ludzi? To są ważne pytania. Wydaje mi się, że jesteśmy na bardzo wczesnym etapie wykorzystania tej technologii. Została ona upubliczniona i szeroko udostępniona w grudniu, ale ja z tego modelu korzystałam już wcześniej; przez ostatni rok. Tylko była to inna wersja, w tak zwanym playgrandzie samej firmy Open IA, która dostarcza tę technologię. Zatem specjalistom z naszej dziedziny była ona już znana. Natomiast to, że nagle powstała strona z Chatem GPT, która się upowszechniła, nie wymagała żadnych płatności, a weryfikacja też była bardzo skromna – to wszystko zachęciło do korzystania. Ale dziś już tego nie ma.
No właśnie. Sprawdziłam. Weszłam na stronę Chat GPT, zadałam trzy proste pytania i przy każdym system się zawiesił.
W tym tygodniu dla większości osób, które korzystały z tego chata, doświadczenie jest takie, że chat się zacina, przestaje działać dobrze. Żeby działał dobrze, trzeba wejść w model płatny i płacić 42 dolary miesięcznie za korzystanie z niego. Studenci już tego robić nie chcą. Zatem ta pierwsza fala, która wręcz zalała pytaniami, tak zwanymi promptami tę stronę już jest za nami. Wydaje się, że teraz wkraczamy w taki moment, w którym sama firma Open IA trochę przeraziła się wiralowością tego narzędzia i tego, że infrastrukturalnie nie podoła wszystkim tym zapytaniom, więc stwierdziła, że trzeba to ukrócić – niech ludzie płacą. A jeśli nie płacą, to muszą się liczyć z tym, że ten model nie będzie zawsze dostępny, nie będzie generował odpowiedzi odpowiednio w czasie. Moi studenci mają już plan B – Chat GPT nie działa, więc będą pracować sami. Trudno jeszcze wyrokować co do tego, jakie będą tu historie rozwoju tej technologii. Wiele osób mówi o tym, że ma powstać też detektor, czyli wykrywacz treści generowanej z takim modelem. Sama firma Open IA, która ten model stworzyła, zobowiązała się do tego, by coś takiego stworzyć. Myślę więc, że reguły korzystania z tego – bezpieczne, transparentne i jasne będą się dopiero wykuwały. Trudno na razie coś o nich stwierdzić.
Dlaczego firma Open AI w ogóle wypuściła to narzędzie? Jaki jest jej cel?
Open AI z całą pewnością jest firmą badawczą, swego czasu współzakładał ją Elon Musk, żeby tworzyć najbardziej pionierską sztuczną inteligencję i oni niewątpliwie tę misję skrupulatnie wypełniają, bo tworzą bardzo rozległą, bogatą sztuczną inteligencję, jakiej świat do tej pory nie widział. Natomiast, rzecz jasna, innym celem może być monetyzacja. Pamiętajmy, że w Chat GPT zainwestował Microsoft; włożył w ten produkt bodajże 10 miliardów dolarów. Kilka dni temu Microsoft ogłosił, ze zamierza z tego chata zrobić użytek: w swojej chmurze, w różnych swoich funkcjonalnościach, np. na Teams’ach i w szeregu innych zastosowań. Jest to niesamowita technologia; ona kompletnie zabija wyszukiwarkę. Teraz, w momencie, kiedy korzysta pani z wyszukiwarki, pytając o przepis na ciasto czekoladowe – dostaje zestaw linków. Trzeba w nie kliknąć i przeczytać, co w nich jest. Chat GPT po prostu dostarczy przepis. Można powiedzieć, że model oparty na wyszukiwarce, w którym żyliśmy do tej pory, zostaje takim Chatem GPT zaburzony – Chat GPT też wyszukuje informacje istotne, w rozległy sposób, które są bardzo dobrze zaprezentowane i przede wszystkim bardzo proste dla ludzi. Dlatego tak wiele się o nim mówi, bo jest to ogromne zaburzenie dla tego krajobrazu technologii, jaki znaliśmy do tej pory. Jest to duża zmiana.
Jaka może być odpowiedź Google?
Nie chciałabym spekulować nad tym, co Google zrobi bądź nie zrobi, ale wiem, że ma swojego transformera. Ostatnio zarówno Google, jak i wiele innych firm technologicznych miało wiele zwolnień; no cóż, do świata IT również zajrzał kryzys. Niemniej Google poinformowało, że zamierza rozwijać swoje usługi oparte na sztucznej inteligencji. Ich transformer nazywa się BERT, ale jest bardzo mało znany, nieporównanie mniej popularny niż Chat GPT. Takich transformerów jest zresztą kilka, każda szanująca się dzisiaj duża firma technologiczna ma swojego transformera, ale to Chat GPT świat poznał tak dobrze i z niego korzysta. Z pewnością Google będzie próbowało wystawić własnego transformera, albo ulepszyć to, co już ma w tej chwili; zakładam, że to jest oczywistość. Może będzie prezentował nam nowe formy wyszukiwania informacji, które będą inne niż to, co znamy. Może już nie będzie modelu, gdzie jest wyszukiwarka, jest pozycjonowanie i pobieranie naszych danych, żeby za to wszystko zapłacić. Chat GPT jest inną propozycją – za wyszukiwania nie płaci się swoimi danymi. Płaci się pieniędzmi, a kim jest użytkownik, to jego sprawa, to nie jest obszar zainteresowania firmy, jak to jest w przypadku Google. Trudno przewidzieć reakcje, ale z całą pewnością wiadomo, że w Google jest czerwony alert z powodu Chatu GPT.
W listopadzie 2001 roku pojawił się pierwszy iPod, ale nikt się wtedy nie spodziewał, że zapoczątkuje on technologiczną rewolucję. 21 lat temu, również w listopadzie pojawia się Chat GPT i dziś wszyscy mówią, że to przełom w technologicznej rewolucji. Jakiego rodzaju jest to rewolucja? O czym my tu tak naprawdę mówimy?
Moim zdaniem mówimy o szeroko pojętej rewolucji w technologiach informacyjnych. Po pierwsze jakiś etap rozwoju sztucznej inteligencji został zamknięty i rozpoczął się nowy. Raczkująca sztuczna inteligencja to już nie jest chyba właściwe określenie. Ktoś to ciekawie podsumował, pisząc: „Początek sztucznej inteligencji właśnie się skończył”. Zgadzam się z tym.
Chciałabym zrozumieć, na czym ten koniec polega. Podam przykład: usłyszałam, że jakiś czas temu jeden z operatorów telefonii komórkowej zakupił, za ogromne zresztą pieniądze, program sztucznej inteligencji do obsługi klientów. Program ten, poprzez kontaktowanie się z klientami, cały czas się uczył, zdobywając coraz większą wiedzę. Czyli – sztuczna inteligencja ucząc się, cały czas się rozwija.
Oczywiście, że się rozwija, nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Mówię o tym, że pewien etap, raczkującej sztucznej inteligencji – głupawej sztucznej inteligencji – jest już za nami. Chat GPT jest markerem tej nowej sytuacji, dlatego, że jest to model nieporównanie większy, niż wszyscy Google Asystenci razem wzięci. To nowa generacja algorytmów, które też się uczą. Nie mam tu na myśli tego, że sztuczna inteligencja się zwija, tylko że skończyła się jej faza początkowa i wchodzimy w fazę bardziej zaawansowaną. Przekroczyliśmy Rubikon w rozwoju sztucznej inteligencji i to, co widzimy w Chacie GPT zaczyna przypominać ten termin- sztuczna inteligencja. To nie są tylko ślepe, nie do końca precyzyjne algorytmy, zwłaszcza w systemach konwersacyjnych to widać, które często nie rozumieją, o co pytamy, nie rozumieją naszych intencji. Mamy do czynienia z modelem, który naprawdę jest w stanie symulować czasami bardzo głęboką interakcję z człowiekiem. To jest dla mnie przełom, który się dzieje i sprawia, że sztuczna inteligencja wchodzi na kolejny poziom.
Kilka lat temu pojawiły się w mediach informacje o tym, jak to w laboratorium Facebooka roboty miały uczyć się negocjowania, wymyśliły własny język, nieznany dla ludzi, którym się porozumiewały. To miał być argument za tym, ze sztuczna inteligencja jest niebezpieczna i może przejąć kontrolę nad światem.
Roboty nie wymyśliły własnego języka. To była optymalizacja kodu, która polegała na skróceniu języka naturalnego do bardzo prostych form. Choć bardzo ciekawe, to było działanie optymalizacyjne,; system wykorzystał naturalny język, żeby przerobić go na kod, by szybciej ze sobą negocjować zasoby. To była tego rodzaju sytuacja. Samo w sobie, jako działanie optymalizacyjne wybrane przez algorytm jest to bardzo ciekawe i nowatorskie, natomiast nie ma co wprowadzać ludzi w błąd, ze sztuczna inteligencja wytworzyła nowy język. Ona znacząco uprościła język naturalny, by móc szybciej w nim działać.
Ale ten wątek – strachu przed sztuczną inteligencją – często się pojawia w rozmowach. Ludzie boją się na przykład o to, że sztuczna inteligencja zabierze im pracę. Pytanie, kto będzie płacił podatki, jeśli ludzi zastąpią maszyny.
A z drugiej strony zasadne jest pytanie, czy faktycznie z powodu innowacji, które wydarzyły się w technologii od lat, mamy bezrobocie? Technologiczne bezrobocie wieszczone jest od dawna, sam termin funkcjonuje od początku XX wieku; już wtedy były strachy. Tymczasem okazuje się, że z roku na rok statystycznie pracujemy coraz więcej. To też ciekawe w kontekście zmiany, która ma nam przynieść najpierw ulgę, a potem bezrobocie. Ulgi na razie nie odczuwam. To nie zmienia faktu, że będą strukturalne zmiany. Charakter pracy się zmienił, pisze o tym nawet Juwal Noah Harari. Ile osób kiedyś pracowało w rolnictwie, a ile w usługach? Jak zmieniła się struktura zatrudnienia? Technologia nie tylko zmienia pracę i redukuje pewne zadania, ale też nowe zagadnienia i zadania wytwarza; nowe zawody, nowe profesje. Jeśli dziś grafik komputerowy boi się, że z powodu sztucznej inteligencji straci pracę, to pojawi się zaraz drugi grafik, który powie, że on z tej sztucznej inteligencji zrobi sobie kolejne narzędzie i to będzie jego nowa praca.
No właśnie, dziś sztuczna inteligencja tworzy grafikę, maluje obrazy.
Jest Midjourney!
Dla mnie prawdziwym odkryciem były generatory muzyki. Podzieliłam się nim z moją córką, mówiąc: „Teraz mogę sama sobie stworzyć muzykę, jaka mi się podoba”. Odpowiedziała: „Ja też, bo mam harfę, gitarę i tamburyn”. I tu mnie, jak to się kolokwialnie mówi, zażyła.
No właśnie! Przyznam, że jeśli chodzi o bezrobocie technologiczne, to nie mam strachu. Ale mam obawy innego typu. To obawy o charakterze etycznym, o to, czy ludzie nie będą się nawzajem deep fake-ować, czy nie będzie dezinformacji w dużej skali opartej na sztucznej inteligencji, albo czy sztuczna inteligencja nie będzie wykorzystywana do innych niecnych celów. Na przykład zaawansowana sztuczna inteligencja w rękach politycznych despotów. To są autentyczne obawy i lęki. Możliwość utraty pracy to daleka droga. Wiem, że temat dochodu podstawowego jest dziś bardzo nośny i ludzie zastanawiają się, z czego będą się utrzymywać w świecie bezrobocia i tu pojawiają się różne propozycje. Zresztą Open AI – firma, która stworzyła Chat GPT poinformowała już o tym, że ma nadzieję wygenerować taką cyfrową dywidendę, że dla każdego Amerykanina będzie miała po kilka tysięcy dolarów miesięcznie. To są wizje dość utopijne i fantastyczne jak na ten moment. Na razie wygląda na to, że charakter pracy się zmieni i będą znikać zawody. Paradoksalnie nie będą to te, o których myślano na początku; ludzie mówili, że maszyny zastąpią kierowców czy sprzątaczki. Te osoby wciąż pracują, ale programista, zwykły klepacz kodu może już dziś być zastąpiony.
To ciekawe, co Pani mówi, bo mój znajomy programista uważa, że dziś każdy z nas powinien umieć programować i powinno się już dzieci uczyć programowania.
Dobrze jest umieć programować, to ważna, szlachetna umiejętność, podobnie, jak uczenie się języków. Ale programowanie nie będzie nam potrzebne do tego, by w podstawowy sposób korzystać ze sztucznej inteligencji i dzisiaj to widzimy. Ale już, żeby korzystać z niej na głębszym poziomie – to programowanie może się przydać. Nie zaszkodziłoby, gdyby całe społeczeństwo, a zwłaszcza dzieci, uczyły się programowania, bo to świetny sposób definiowania problemów i rozumienia tej technologii jako takiej.
Na zakończenie – dokąd Pani zdaniem może nas zaprowadzić sztuczna inteligencja?
Odpowiedź na to pytanie zajęłaby mi kilka godzin, powiem więc tylko, że w wielu dziedzinach jest miejsce dla sztucznej inteligencji. Mam nadzieję na pozytywne zastosowanie jej w medycynie, w terapiach, w logistyce. W bardzo wielu obszarach cierpimy na brak specjalistów, pracowników – tam również sztuczna inteligencja może być przydatna. Ale też mam nadzieję na bardzo mądre regulacje jeśli chodzi o sztuczną inteligencję, które pozwolą nam mieć do niej większe zaufanie.