Proces w Wodzisławiu: Matka zmuszała córkę do prostytucji. 16-letnią Kasię wysłała do burdelu WIDEO
Proces w Wodzisławiu Śląskim: 55-letnia Izabela K. oddała zaledwie 16-letnią córkę w ręce sutenera i dzieliła się z nim pieniędzmi z nierządu. Matka zmuszała córkę do prostytucji. Dzisiaj rozpoczyna się proces. Oskarżona kobieta zemdlała na sali rozpraw. Zabrało ją pogotowie. ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO
Matka wysłała córkę do burdelu! 16-letnia Kasia była prostututką
W poniedziałek 2 marca w Wodzisławiu Śląskim, o godzinie 9. rozpoczął się proces kobiety, która zmuszała swoją córkę do prostytucji i kazała jej pracować jako prostytutka w Częstochowie i Kielcach.
Sąd zdecydował o wyłączeniu jawności rozprawy - sąd przychylił się do wniosku prokuratury i samej oskarżonej. - Moje życie to koszmar - stwierdziła.
Dzienikarze zostali wyproszeni. 10 minut później z sali wybiegła córka, a za nią matka, krzyczącza z bólu. Jest w zaawansowanej ciąży.
Dziennikarze wezwali pogotowie, które zabrało kobietę do szpitala. Narzekała na ból brzucha. Ostatecznie nie udało się przesłuchać pokrzywdzonej.
Co znalazło się w akcje oskarżenia?
Katarzyna K. miała 16 lat i była w ciąży. Wtedy matka oddała ją w ręce sutenera. Sama zarobiła na tym 8900 złotych, a jej "opiekun" 10 900 zł. Dziewczyna sprzedawała swoje ciało w Częstochowie i Kielcach, w wynajętych przez alfonsa mieszkaniach. Dziewczyna złożyła zeznania na policji, bo bała się, że matka wciągnie do seksbiznesu jej młodszą siostrę.
Wstrząsające śledztwo w Wodzisławiu: 55-letnia Izabela K. oddała nieletnią córkę w ręce sutenera i dzieliła się z nim pieniędzmi z nierządu. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i opowiedziała o tym wszystkim najpierw znajomemu, a po jego interwencji potwierdziła tę wersję w prokuraturze. Dlaczego postanowiła przerwać ten proceder?
- Mówiła, że jej motywem była obawa, że matka wciągnie do prostytucji jej młodszą siostrę - wyjaśnia prokurator Witold Janiec, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, gdzie zakończono śledztwo w tej bulwersującej sprawie. Proces przeciwko matce i sutenerowi powinien ruszyć w styczniu przyszłego roku przed Sądem Rejonowym w Wodzisławiu, ale póki co nie ustalono jeszcze daty pierwszej rozprawy.
Musisz jakoś zarobić na dziecko
Rodzina K. mieszka w gminie Godów (powiat wodzisławski). Ona, matka, z drugim partnerem. Wykształcenie zawodowe. Jest bezrobotną kucharką, bez dochodów. Wedle ustaleń śledczych, w 2012 roku niespełna wówczas 16-letnia córka przyszła do niej z informacją, że jest w ciąży. To wtedy matka miała jej zaproponować, by zaczęła zarabiać w seksbranży.
- Musisz jakoś zarobić na przyszłe utrzymanie dziecka - miała powiedzieć.
Pieniądze z prostytucji miały być przeznaczone na zakupy rzeczy dla dziecka. Oskarżona założyła córce konto na jednym z portali erotycznych - sexfotka. Tam zaoferowała jej usługi, jednocześnie nawiązała kontakt z sutenerem, Januszem K., który prowadził tzw. mieszkaniówki, tj. udostępniał prywatne mieszkania w celu świadczenia tam usług seksualnych. Tak Kasia została prostytutką, zaczęła pracę w grudniu 2012 roku w jednym z wynajętych mieszkań w Częstochowie.
Od rana przyjmowała klientów
Jak wyglądał dzień pracy Kasi? W mieszkaniu nie była sama, pracowało z nią też kilka innych prostytutek. Wstawały o godz. 8, włączały w komputerach profile na portalach erotycznych. Potem cały dzień przyjmowały klientów. Cen nie podawano w pokojach: te były widoczne w internecie. Panie nie wychodziły same z mieszkania. Prowadziły nawet "księgowość". Wpisywały rzetelnie klientów do zeszytu, razem z pieniędzmi. Wieczorem przychodził Janusz K., sprawdzał zeszyt, dzielił pieniądze. - Przywoził potrzebne rzeczy, jedzenie. Czasami wiózł nas do klientów w hotelach - opowiadała Kasia. Według prokuratury, pracowała w Częstochowie do świąt, a po Nowym Roku - od lutego do połowy marca 2013 roku - w podobnym mieszkaniu, ale w Kielcach. Tam dzień pracy wyglądał bardzo podobnie.
Bała się, że spotka to jej młodszą siostrę Karolinę
W pewnym momencie dziewczyna nie wytrzymała i opowiedziała o wszystkim przyjacielowi, który zgłosił sprawę w prokuraturze. Podczas zeznań przyznała, że jej motywem była obawa o młodszą siostrę Karolinę. Dziewczyna bała się, że ona również tak będzie pracować…
- Jej motywem była obawa, że matka wciągnie do prostytucji jej młodszą siostrę - wyjaśnia prokurator Witold Janiec, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, gdzie zakończono śledztwo w tej bulwersującej sprawie.
- Nie znaleźliśmy dowodów, by do tego doszło - mówi prokurator Janiec. Z "branży" w międzyczasie wypadła Kasia. Janusz K. zauważył u niej brzuszek i postanowił odwieźć do domu. Zapewniał później, że nie miał pojęcia, iż jest w ciąży i nie ma 18 lat.
Matka podobno namówiała córkę do prostytucji, kiedy nastolatka zaszła w ciążę. Za zarobione z nierządu pieniądze miała kupić dziecku ubranka i wózek. Prof. Krystyna Popiołek, psycholog, przyznaje, że mamy do czynienia z ekstremalnym zanikiem więzi społecznych, zburzeniem mitu matki.
- To przykład chorego konsumpcjonizmu, gdzie wszystko jest na sprzedaż, także człowiek. To straszne, godne napiętnowania zjawisko. Tak jak inne podobne, z seksualnym podtekstem: sponsoring studentek czy samotnych matek, które się ostatnio nasila - mówi nam prof. Popiołek.
Prokurator przedstawił matce dziewczyny zarzut nakłaniania osoby małoletniej do uprawniania prostytucji, ułatwianie tego procederu oraz czerpanie z niego korzyści majątkowych. Grozi jej za to do 10 lat więzienia. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Janusz K. przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa. Jak ustalono, był on już uprzednio karany za podobne czyny, za co został skazany na karę 4 lat. Siedzi w więzieniu. Izabela D. nie przyznała się winy. Wyjaśniła, że nie nakłaniała córki do nierządu.
Matka zarobiła 8 900, sutener 10 900 zł
- Twierdzi, że była przekonana, że przelewane na jej konto pieniądze pochodzą od dziadków córki i jej chłopaka. Uznaliśmy takie tłumaczenia za niewiarygodne - dodaje prokurator Janiec. Za niecałe trzy miesiące pracy sutener przelał na jej konto 8900 złotych, wpisując w przelewach bankowych fikcyjne dane.
Sam zarobił na "pracy" Kasi 10 900 złotych. Prokuratura nie wyklucza, że proceder trwał dłużej - mówiła o tym sama pokrzywdzona - ale na te trzy miesiące udało się zdobyć twarde dowody. Kasia D. dziś ma już skończone 18 lat. Wyprowadziła się z domu, mieszka w Rybniku.
*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Zboczeniec z Częstochowy nieuchwytny. Goni, straszy i chce gwałcić [PORTRET PAMIĘCIOWY]
*Napad na Club 80 w Siemianowicach. Bandyci zdemolowali lokal
*Prezent na Święta Bożego Narodzenia: Najfajniejszy prezent na święta TOP 10 PREZENTÓW
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku