Gang „Krakowiaka” to jedna z najgroźniejszych grup przestępczych, jaka działała głównie na Śląsku i w innych regionach południowej Polski. Rozbito ją w 1999 roku, ale wciąż nie została w całości osądzona. Dzisiaj rozprawa apelacyjna.
„Krakowiak”, czyli Janusz T., skończy niedługo 55 lat. Od 19 lat siedzi za kratkami. Prokurator twierdzi, że założył związek przestępczy o charakterze zbrojnym, bo niektórzy jego członkowie mieli broń palną i gotowi byli ją wykorzystać. W latach 1991-1999 dokonywali „zabójstw, napadów rabunkowych, wymuszeń rozbójniczych, kradzieży, uprowadzeń i pobicia, nielegalnej dystrybucji broni i narkotyków”. Ofiarom strzelali w plecy.
Janusz T. urodził się w Krakowie, stąd ksywa „Krakowiak”. Zawód: ślusarz-spawacz. Przed aresztowaniem mieszkał w Będzinie. W chwili zatrzymania nigdzie nie pracował, ale nie był też biedny.
Ojciec chrzestny
„Krakowiak” dbał o to, by struktura jego gangu była monolityczna, aby poszczególni jego członkowie solidaryzowali się ze sobą i milczeli w razie wpadki. Służyły temu wspólne spotkania, także towarzyskie, a nawet zwyczaje proszenia innych członków grupy na ojców chrzestnych swoich dzieci.
Sam Janusz T. został ojcem chrzestnym dziecka Wiesława Cz. Tego samego Wiesława Cz., który potem poszedł na współpracę z prokuraturą. Solidarność członków związków nie przetrwała. W 1999 roku grupa została rozbita. Aresztowano wówczas 60 osób. Szczególnie istotne w ustaleniu stanu faktycznego były właśnie zeznania świadków koronnych, którzy wcześniej należeli do tej bandy.
Dalej piszemy:
- dlaczego to tak długo trwa,
- jakie były poprzednie orzeczenia sądu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień