Próba mikrofonu, czyli casting w filharmonii
Na scenie jesteś tylko ty, a na widowni - komisja. Zaczynasz zapowiadać koncert. Bo bierzesz udział w przesłuchaniu na konferansjera.
- Mam zaszczyt przywitać państwa w sali koncertowej Filharmonii Pomorskiej - zaczyna Aleksander Kamedulski. - Czeka nas dziś moc wrażeń.
Te wrażenia będą gwarantowane. Odbywają się właśnie przesłuchania kandydatów na konferansjerów. Ci obecnie zatrudnieni mają np. po ćwierć wieku stażu. To dlatego filharmonia poszukuje nowych twarzy. I nowych głosów.
- Nie szukamy prelegentów, aktorów i artystów kabaretowych, tylko konferansjerów - podkreśla Maciej Puto, pełniący obowiązki dyrektora FP w Bydgoszczy.
Zapowiedź zadana
Zadanie jest następujące: uczestnik ma przygotować maksymalnie 7-minutową zapowiedź koncertu w filharmonii. Kandydatów jest 24, głównie z Bydgoszczy.
Poniedziałek, godz. 11. Zaczyna się. Uczestnicy czekają w garderobie. Wchodzą po kolei do sali koncertowej. Tam pokażą talent.
Pan Aleksander jest pierwszym kandydatem. Młody mężczyzna elegancko ubrany ma donośny głos. Mówi wyraźnie. Drugi na scenę wchodzi Stanisław Ładziak. Obaj czytają z kartek. Nie czyta trzecia kandydatka, Emilia Czekała.
- Zajmuję się konferansjerką - mówi nam po występie.
Jest z niego zadowolona, chociaż stres był. Pracy miała sporo, żeby się przygotować. - Szukałam w książkach i internecie informacji, które mogły mi się przydać do zapowiedzi koncertu - dodaje pani Emilia.
Tomasz Rumiński też zna branżę. Jest lektorem, wokalistą, prowadzi szkolenia z emisji głosu.
Teraz ma szansę zaprezentować swój głos. Zaraz wejdzie na scenę. - O castingu dowiedziałem się od kolegi, przysłał mi SMS-a o przesłuchaniu - opowiada pan Tomasz. - Chcę pokazać moje walory głosowe. Będę posiłkował się kartką, ale na pewno nie stracę kontaktu wzrokowego z publicznością.
Filharmonia przyjmie kilka osób. O tym, kogo, zdecyduje jury. To nietypowa komisja. Składa się z wieloletnich melomanów. Gdy kandydaci występują, oni siedzą na widowni. I biorą pod lupę każdego.
Chirurg meloman
Dr Marian Geppert też zasiada w komisji. Jest chirurgiem, ale takim, który regularnie co tydzień w piątek przychodzi na koncert do bydgoskiej filharmonii. A przed laty, zanim zaczął studiować medycynę, grał na fortepianie.
Obok siedzi Anna Krukiewicz. Jest z wykształcenia muzykiem. Kiedyś pracowała w filharmonii.
Każdy juror ocenia według własnego kryterium. - Kandydat musi wiedzieć, co przekazać - uważa Geppert.
Krukiewicz dodaje: - Chodzi o to, żeby kandydat nie prezentował siebie, tylko to, co ma do powiedzenia.
A wczoraj każdy miał coś do powiedzenia. Głośno i wyraźnie.