Rząd chce na siłę dekomunizować ulice, place i osiedla. Pytanie tylko, czy to ma jeszcze sens? Są wszak nazwy, które niby nawiązują do minionego ustroju, ale niespecjalnie gryzą w oczy...
Ile jest peerelu w nazwach naszych ulic, placów i osiedli? Z planu Nowej Soli już dawno temu zniknęła ul. Armii Czerwonej czy Dzierżyńskiego. Jednak są tacy, dla których dekomunizacja z początku lat 90. to za mało. Los chciał, że te osoby rządzą dziś krajem i tak się złożyło, że w Warszawie powstaje ustawa, która miałaby nakazywać samorządom zmianę wszystkich nazw kojarzących się z poprzednim ustrojem. Według autorów projektu takich nazw jest w całej Polsce jest ok. 1,5 tys. Mieszkańcy zdekomunizowanych adresów musieliby oczywiście wymienić wszystkie dokumenty i raczej marnym pocieszeniem jest dla nich fakt, że koszty tej akcji wzięłoby na siebie państwo.
- Poroniony pomysł! - oburza się pan Roman z os. XXX-lecia PRL w Nowej Soli. - Już widzę, jak te wszystkie bloki zmieniają dokumenty. To tam w urzędach by się nie wykopali z tych wniosków! - mówi. - Polska Ludowa jaka była taka była, ale wykształcenie i pracę mi dała. Gdybyśmy tu mieszkali na os. Stalina to rozumiem. A tak? Szkoda gadać... - macha ręką mój rozmówca.
Są nazwy w Nowej Soli nad którymi wypadałoby się mocno zastanowić
O ile w przypadku wspomnianego osiedla nie ma wątpliwości, że chodzi o czasy peerelu, tak są nazwy w Nowej Soli nad którymi wypadałoby się mocno zastanowić. Ot, choćby ulica Zjednoczenia. No właśnie, zjednoczenia czego? Z takim pytaniem na ustach podszedłem do dwóch starszych pań stojących pod nowosolską pocztą. - Czego? Hmm... Wszystkiego! - wypaliła ze śmiechem jedna z nich. Okazuje się, że nie każdy zdaje sobie sprawę, że chodziło o upamiętnienie zjazdu łączącego PPS i PPR w PZPR. Lecz mimo tego zamysłu nazwa brzmi dość neutralnie i raczej nie prowadzi myśli w kierunku czasów komuny. - Co do ul. Zjednoczenia nie mam obiektywnego zdania, bo mieszkam przy niej i nie chce mi się wymieniać dokumentów - śmieje się dyrektor nowosolskiego muzeum, Tomasz Andrzejewski. - Ja tak to sobie tłumaczę, że chodzi o zjednoczenie ul. Targowej z Dworcową, bo to kiedyś były dwie odrębne ulice. I dlatego jest to dość uniwersalna nazwa - wyjaśnia.
- Pytanie, co stanie się gdy ustawa wejdzie w życie? Czy powstanie jakaś komisja weryfikacyjna? - zastanawia się historyk. - W latach 90., gdy władze miasta prowadziły szeroko konsultowaną akcję dekomunizacji, uznano, że takie nazwy jak ul. Zjednoczenia czy pl. Wyzwolenia nie kojarzą się nikomu z minionym ustrojem - mówi. - Są nazwy, które dla wielu nie będą kojarzyć się jednoznacznie. Ot, choćby ul. Jedności Robotniczej. Kto zabroni robotnikom mieć jedność? Albo ul. Waryńskiego. Jedni zobaczą w nim pierwszego komunistę, inni przedstawiciela ruchu robotniczego - wylicza.
Na Starym Żabnie jest jeszcze ulica Walki Młodych, a na Pleszówki ulica Jedności Robotniczej
Ciekawy sposób na obejście problemu znaleźli mieszkańcy Nowego Miasteczka, gdzie znajduje się ulica 22-lipca (data uchwalenie w 1944 roku Manifestu PKWN). Okazało się bowiem, że data ta zbiega się z dniem św. Marii Magdaleny, patronki tamtejszej parafii.
Niechęci do kolejnej już dekomunizacji w dziejach III RP nie kryje też Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego. - Jestem przeciwnikiem zmian. Choćby dlatego, że na początku lat 90., gdy zaczynałem pracę w ratuszu, zwróciłem się z ankietą do mieszkańców ulic 9 Maja i XXV-lecia PRL czy chcieliby zmian tych nazw - wyjaśnia. - Bo samorząd jest dla ludzi. I jeśli mieszkańcy nie życzą sobie tego, to dla mnie jest to rzecz święta - wyjaśnia. Ostatecznie zmiana nastąpiła tylko na pierwszej z wymienionych ulic. - Tam są tylko cztery domki, więc łatwiej było się dogadać. Nie wyobrażam sobie tego na os. XXX-lecia w Nowej Soli - wyjaśnia J. Sauter.
Jak podkreśla burmistrz Bytomia Odrzańskiego, niektóre z nazw powinny zostać zachowane, choćby z powodów historycznych. - PRL był elementem naszej historii, nasi dziadkowie ostro musieli tam ostro zapierniczać, byśmy dziś mogli żyć tak, jak żyjemy. I dlatego uważam, że takie nazwy jak XXV-lecie PRL powinny zostać. Ktoś kiedyś będzie iść tamtędy z dzieckiem i gdy ono zapyta co do jest PRL, będzie można mu o tym opowiedzieć. Więc takiej nazwy bym bronił - tłumaczy J. Sauter.
Ile jest peerelu w peerelu?
To co mnie naprawdę frapuje w odniesieniu do wspomnianego projektu ustawy, to kwestia, która została już poruszona w tekście obok, a mianowicie, kto i w jaki sposób miałby sprawdzać, które nazwy są wystarczająco peerelowskie, by je zmienić. Obok wspomnianej ulicy Zjednoczenia, na myśl przychodzi mi inny smakowity kąsek z centrum Nowej Soli, a mianowicie plac Wyzwolenia. Wyzwolenia czego? Bo chyba nie Nowej Soli przez Armię Czerwoną? Nie można wszak wyzwolić miasta, które nigdy nie było pod okupacją (a nazwa plac Zajęcia Miasta brzmi głupio). To może całego kraju? Ale czy to faktycznie było wyzwolenie? Raczej zmiana jednego totalitaryzmu na drugi. Wyzwolenia Europy od faszyzmu? Gdyby tak to ubrać w słowa, to może, może ktoś by się na to nabrał.
Pytania, które się tu rodzą powinny być wystarczającym powodem, by dać sobie spokój z kolejną już i prowadzoną na siłę, dekomunizacją naszych ulic.
Filip Pobihuszka, dziennikarz