Prezydent uspokoił gospodarkę. Na długo?
Rozmowa z Piotrem Kuczyńskim, głównym analitykiem Domu Inwestycyjnego Xelion, o wpływie prezydenckiego weta na gospodarkę.
- Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. To jest świetna informacja dla naszej gospodarki. Dobrze się stało, prawda?
- Bardzo dobrze się stało. Dziwię się tylko, że nie myśli tak Mateusz Morawiecki, bo przecież to on rządzi polską gospodarką. Stwierdził: „Jestem zaskoczony, jestem rozczarowany”. Zupełnie się z nim nie zgadzam. Jeśli ktoś taki jak Zofia Romaszewska, mocno związana ze środowiskiem PiS, wypowiada tak charakterystyczne słowa jak: „żyłam w państwie, w którym prokurator generalny miał silną pozycję, i nie chcę do takiego państwa wracać”, znaczy, że nad Polską czyhały niebezpieczeństwa. W świat poszły niepokojące sygnały i media zaczęły rozpisywać się, że demokracja w naszym kraju jest zagrożona. Trudno się więc dziwić temu, co stało się w piątek - nastąpiła spora przecena złotego. Wartość naszej waluty spadła aż o 1,5 procent. Zadrżeli frankowicze, którzy przestraszyli się, że ich raty wzrosną. Powody do zdenerwowania mieli także planujący zagraniczne urlopy w związku z informacją o droższych walutach.
- Po wecie prezydenta sytuacja natychmiast się uspokoiła.
- Tak, złoty od razu zyskał 0,5 proc. Oczywiście, nie tyle, ile stracił, ale widać, że rynek finansowy pozytywnie zareagował na decyzję Andrzeja Dudy.
- Uspokoiła zapewne także planujących inwestycje w Polsce. Jakie mogli mieć obawy?
- Który zagraniczny inwestor chciałby zaryzykować i przenieść kapitał do kraju, gdzie w razie sporu w sądzie o jego efekcie zdecyduje rząd. Żaden to wymiar sprawiedliwości, gdy sądy orzekają, jak życzą sobie politycy. Rozsądny inwestor nie wchodzi w takie niepewne interesy.
- Jednak dyskusja nad reformą sądownictwa będzie trwała. Prezydent zapowiedział, że chce prowadzić szerokie konsultacje w tej sprawie. Mają potrwać dwa miesiące. Nie wiadomo więc, co jeszcze wydarzy się w tym czasie i jaki będzie miało to wpływ na rynki.
- Owszem, mają powstać „naprawione wersje” ustaw o SN i KRS i trudno przewidzieć, w jakim to pójdzie kierunku. Czyli prezydenckie weto nie załatwia problemu. Nie jest wykluczone, że ludzie będą wciąż protestować. Świat tego nie przegapi. Negatywne informacje z Polski mogą mieć wpływ na przyszłe oceny
agencji ratingowych o wiarygodności kredytowej naszego kraju. Nie można przewidzieć, że przy najbliższych ratingach nie uwzględnią ostatnich wydarzeń. Gospodarka może to wszystko jeszcze odchorować.
- Czy w tej sytuacji Bruksela może nas odciąć od unijnych pieniędzy? Rozpoczęła się kolejna perspektywa. Firmy i samorządy czekają na dotacje.
- Na razie niczego takiego nie musimy się obawiać, a już na pewno nie w tej perspektywie. Bowiem w żadnym traktacie nie jest napisane, że Bruksela w takiej sytuacji może nas odciąć od dotacji. Jednak ja tu widzę inne zagrożenie. Unijni urzędnicy zaczną bardziej się przyglądać, jak wydajemy pieniądze, i pilnować terminów. W poprzedniej perspektywie przymykali oko, gdy nie były dotrzymywane. Jestem przekonany, że teraz już tak łaskawi nie będą, czyli de facto możemy stracić część pieniędzy, co zresztą sugerowała komisarz Elżbieta Bieńkowska. I jeszcze jedna ważna sprawa. Niestety, w kolejnej perspektywie na lata 2021-2027 w traktatach już na pewno znajdą się zapisy ograniczające dopływ unijnych pieniędzy w sytuacjach podobnych, jaka miała miejsce w Polsce. W praktyce oznacza to, że Bruksela postara się o narzędzie, by jednak nas karać finansowo. Gospodarka więc wcześniej czy później może stracić na wydarzeniach ostatnich dni.