Prezydent Trump, czyli randka w ciemno
Z dr. Łukaszem Wojtkowskim, medioznawcą, rozmawiamy o polityce zagranicznej 45. prezydenta USA Donalda Trumpa
Czego możemy się spodziewać po nowym prezydencie Stanów Zjednoczonych?
Przede wszystkim sporej nieprzewidywalności. Nadal nie wiemy, jaką politykę wobec naszego regionu będzie prowadził Donald Trump. Szczególnie w wymiarze relacji z Rosją. Możemy obawiać się próby ponownego podziału strefy wpływów w tej części Europy, ale może też podtrzymywać bardziej ostrożną politykę prowadzoną przez Demokratów. Takiego spokojnego wzmacniania relacji bez drażnienia Rosji. Przypominam, że z budową tarczy antyrakietowej wcale się nie spieszyli, a tworzenie tzw. wschodniej „szpicy” NATO ruszyło w ciągu ostatniego roku. Może to też być dość ścisła współpraca z Polską, jako jedną z przeciwwag dla Rosji w regionie.
Relacje polsko-amerykańskie dość dosadnie określił Radosław Sikorski na podsłuchowych taśmach.
Nie możemy się oszukiwać, że jesteśmy najważniejszym partnerem Stanów Zjednoczonych w polityce zagranicznej, bo nim nie jesteśmy i nigdy nie będziemy. Choć bardzo lubimy tak o sobie myśleć i traktować siebie jako bardzo ważnego gracza w regionie, którym w zasadzie jesteśmy. Jednak patrząc na polską politykę - także dla Amerykanów jesteśmy nieprzewidywalnym partnerem.
Od lat nie możemy doprosić się zniesienia wiz.
Donald Trump, choćby i chciał, to i tak sam tego nie zmieni. Wydaje się, że w sprawie ruchu wizowego w najbliższych latach nic się nie zmieni. Przypominam, że to nie prezydent decyduje o zniesieniu wiz. A Trump będzie chyba prowadził dość restrykcyjną politykę imigracyjną. Wprawdzie może być ona wymierzona w kraje Ameryki Środkowej i Południowej oraz w kraje muzułmańskie, ale nie wiadomo, czy ta polityka nie odbije się rykoszetem na krajach Europy Środkowej.
Na razie stwierdzenia o „przestarzałym NATO” oraz o „zwijaniu amerykańskiego parasola bezpieczeństwa znad Europy” zmroziły nie tylko polityków znad Wisły.
To kolejny sygnał ostrzegawczy dla całej Europy. Reakcji europejskich polityków nie ma się co dziwić - „Los Europejczyków jest w ich własnych rękach” - skomentowała Angela Merkel. Czy tak będzie? Nie wiem. Czym innym są zapowiedzi, a czym innym działania prezydenta. Wydaje się, że pierwszym sprawdzianem będzie zapoznanie się z własnymi siłami nuklearnymi. Może wtedy dotrze do Donalda Trumpa, jaką mocą dysponuje? Może się przebudzi? Tylko czy dotrze to w sposób, jakiego chciałaby i Europa, czy przeciwnie.
W wyścigu nuklearnym to znowu Rosja wszystkich ograła. Pojawiły się też komentarze, że Trump zgodziłby się na układ z Rosją: zniesienie sankcji w zamian za redukcję arsenału nuklearnego.
Na razie wygląda na to, że to Rosja będzie dyktowała nowemu prezydentowi, co ma zrobić. Jeżeli Rosja zgodziłaby się na taki układ, to czemu nie? Tylko czy Rosja naprawdę tego potrzebuje? Donald Trump jest absolutnie nieprzewidywalny. Dlatego nie wiadomo, co będzie się działo. Są dwa scenariusze, a nie wiemy, czy życie nie przyniesie kolejnego. Może Donald Trump rozpocznie urzędowanie od spraw gospodarczych i to zagranicznych - zniesienia umowy wolnego handlu, a nie wewnętrznych.
Nie wiemy, czy Ameryka zrzeknie się roli „światowego żandarma”?
Pewnie administracja nowego prezydenta będzie zapewniała, że Stany Zjednoczone nadal będą pełniły tę rolę - szczególnie w kontekście walki z tzw. Państwem Islamskim. Trump wydaje się być na to gotowy, ale chciał, aby Rosja pełniła tu rolę ważnego sojusznika, a dotychczas Rosja nim w Syrii nie była. Donald Trump będzie próbować pełnić rolę żandarma, ale na ile będzie to samodzielne, a nie pod batutą Rosji - musimy poczekać.