Prezydent Tadeusz Truskolaski przed sądem. Chce wyższej pensji
Tadeusz Truskolaski domaga się przywrócenia wcześniejszych zarobków, obniżonych mu przez Radę Miasta w ub.roku. Chce też 12 tys. zł odszkodowania. Wczoraj ruszył proces.
- Przy każdej okazji jestem permanentnie atakowany przez PiS - mówił w sądzie prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. To przedstawiciele tej partii mają większość w Radzie Miejskiej i ich głosy zdecydowały o obniżce zarobków prezydenta.
Truskolaski oskarża PiS o polityczną dyskryminację. W sądzie wymieniał przykłady. Wspomniał o zawiadomieniu do prokuratury, które złożył poseł Krzysztof Jurgiel w sprawie rzekomych nieprawidłowości w magistracie, czy o uchwale PiS, w której pada zarzut pod adresem miasta, że źle zostały zorganizowane Światowe Dni Młodzieży w Białymstoku.
- A od kurii uzyskaliśmy daleką idące podziękowania - przekonywał w sądzie Tadeusz Truskolaski. - W tej chwili trwają też przygotowania do trzeciego Wschodniego Kongresu Gospodarczego. Odbyło się spotkanie, na którym minister Jurgiel powiedział, że kongres może się odbyć wyłącznie przy trzech aktorach: marszałek, wojewoda i przedsiębiorcy. Prezydent Białegostoku nie może uczestniczyć. Jest to absolutnie dyskryminacja.
Przypomniał też swoje spotkanie na uroczystości Bożego Ciała z Janem Dobrzyńskim, senatorem PiS, który w 2015 r. był konkurentem Truskolaskiego w wyborach prezydenckich. - Kiedy jest ten element mszy: przekażcie sobie znak pokoju, podszedłem do pana Dobrzyńskiego, wyciągnąłem rękę, a pan Dobrzyński tej ręki do mnie nie wyciągnął. Podaję ten przykład jako istotny, bo partia ma charakter hierarchiczny. To, co dzieje się na górze, przechodzi bezpośrednio na dół - uważa Truskolaski.
Takim atakiem ma być też nieudzielenie absolutorium za wykonanie budżetu za 2014 i 2015 r. W przypadku 2014 roku uchwałę radnych unieważniła RIO. Sprawę absolutorium za 2015 r. ma rozstrzygnąć sąd.
Argumenty prezydenta starał się wczoraj odpierać Marek Chojnowski, radny PiS, który reprezentował stronę przeciwną.
- Do wyłącznych kompetencji rady należy ustalenie pensji prezydenta miasta. Takie wynagrodzenie może zmieniać. I taka decyzja została podjęta w 2016 roku. Radni kierowali się tylko i wyłącznie merytorycznymi przesłankami - zapewniał sąd. Przypomniał sprawę absolutorium, zarzucił prezydentowi brak inwestycji w mieście, czy niewłaściwe zarządzanie spółkami miejskimi (padł przykład stadionu).
Więcej argumentów za obniżką pensji pojawi się z pewnością 21 kwietnia. Wtedy odbędzie się druga rozprawa. Przesłuchani jako świadkowie zostaną m.in. radni PiS: Piotr Jankowski i Tomasz Madras. Głos zabierze też wiceprezydent Adam Poliński i radny PO Zbigniew Nikitorowicz.
Pod koniec ub.r. radni obniżyli zarobki prezydenta o 3,8 tys. zł brutto. Wcześniej wynosiły one ok. 13 tys. zł brutto.