Prezydent: Rozróba to efekt umizgiwania się PiS do kiboli. Wojewoda: To idiotyzm
Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann po niedzielnych ekscesach na stadionie Lecha Poznań postanowił zamknąć obiekt na osiem spotkań.
- Apeluję do klubu, by się pochylił nad bezpieczeństwem na stadionie - mówił Zbigniew Hoffmann na konferencji zorganizowanej po skandalu, do jakiego doszło na INEA Stadionie w trakcie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa w niedzielę.
Przypomnijmy, że na kilkanaście minut przed końcem spotkania z II trybuny („kotła”) na murawę poleciały race. Gdy po chwili zamaskowani chuligani wyłamali ogrodzenie i wbiegli na boisko, interweniowała policja. Wcześniej wojewoda podjął decyzję o rozwiązaniu imprezy masowej.
Kara będzie dotkliwa
zarówno dla poznańskiego klubu, jak i dla kibiców, ponieważ na stadion nie będą oni mogli wejść przez pięć pierwszych kolejek rundy jesiennej, obiekt będzie zamknięty także w trakcie trzech spotkań Ligi Europy.
- Już w piątek mówiłem, że jestem daleki od podejmowania radykalnych decyzji przed meczem, ale to, co się wydarzyło w trakcie spotkania, było gorszące i skandaliczne. Miałem wątpliwą przyjemność oglądać ten mecz na trybunach - tłumaczył wojewoda.
Według wielkopolskiej policji, za niedzielne wydarzenia odpowiada także organizator, czyli klub Lech Poznań, który w niewystarczający sposób zadbał o bezpieczeństwo na obiekcie.
- Już przed meczem przewidywaliśmy, że organizator nie dopełni swoich obowiązków i na stadionie pojawi się pirotechnika. Klub nie chciał też wprowadzić zakazu wnoszenia wielkoformatowych „sektorówek”, pod których osłoną kibice mogli maskować własne twarze - wymieniał Roman Kuster, zastępca komendanta wojewódzkiego policji.
Policja zwraca również uwagę na bierną postawę służb porządkowych na stadionie.
- Trudno było je zauważyć do momentu, w którym kibice nie zaczęli niszczyć płotu - kontynuował R. Kuster.
Jak wynika z szacunków funkcjonariuszy, na murawę wtargnęło w niedzielę około 50 osób.
Dzięki nagraniom z monitoringu policja ma wizerunki 10 osób, a także analizuje około 20 kibiców, którzy zasłonili własne twarze.
- Niestety, użycie „sektorówek” spowodowało, że kolejnych 20 osób nie da się rozpracować, bo były solidnie zamaskowane. Właśnie dlatego postanowiliśmy wystawić negatywną ocenę organizatorowi - podsumował zastępca komendanta.
Jak się okazuje, podczas wtargnięcia kibiców poszkodowany został jeden z policjantów, którego trafiono metalowym elementem wyrwanym z płotu. Łącznie spotkanie było obsługiwane przez 1046 funkcjonariuszy. Policja podkreśla, że celowo nie dokonywano zatrzymań na murawie i nie wkroczono do „kotła”, bo mogłoby wtedy dojść do eskalacji napięcia.
Ekscesów, tym razem w wykonaniu kibiców Legii (ok. 2 tys.), nie zabrakło też po przerwanym spotkaniu. Choć nie odpalili oni rac na stadionie, z pirotechniki skorzystali już na stacji kolejowej w Palędziu, gdzie czekał na nich podstawiony pociąg powrotny. Do incydentów z ich udziałem doszło najpierw w Pobiedziskach, potem w Kutnie. Tam były starcia z policją.
Rozróba na stadionie ma także swoje polityczne konsekwencje. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak uważa, że akty agresji przy ul. Bułgarskiej są efektem „umizgiwania się władz państwa kibolom”.
- To również efekt braku jasnej reakcji policji - mówił w poniedziałek.
Zobacz:
Jaśkowiak o meczu Lech - Legia: Akty agresji to konsekwencja umizgiwania się władz państwa kibolom
- Trudno komentować idiotyzmy wygłaszane przez prezydenta Jaśkowiaka
- odpowiadał Zbigniew Hoffmann.
Zamknęli stadion, czyli nic nowego... komentarz Radosława Patroniaka:
Poprzednie chuligańskie ekscesy na meczu piłkarzy Lecha, i to chyba nawet poważniejsze niż te niedzielne, miały miejsce pięć lat temu przy okazji starcia Kolejorza z Wisłą Kraków. Wtedy nie wyrzucono poznańskiego klubu z ekstraklasy i nie odebrano mu punktów, więc o zagrożenie bytu „Dumy Wielkopolski” specjalnie bym się nie martwił. Jeden z kibiców nawet napisał, że ujemne punkty nie zaszkodzą Lechowi, bo wówczas zarząd może wreszcie pozyska solidnych piłkarzy, a nie znów zacznie skupować zagranicznych „szrot”. Podobne incydenty z udziałem pseudokibiców odnotowano w tym sezonie w Gliwicach i w Krakowie, a także w wyżej notowanych pod względem sportowym ligach, czyli w niemieckiej (Hamburg) i greckiej (Saloniki).
Poprzednie chuligańskie ekscesy na meczu piłkarzy Lecha, i to chyba nawet poważniejsze niż te niedzielne, miały miejsce pięć lat temu przy okazji starcia Kolejorza z Wisłą Kraków. Wtedy nie wyrzucono poznańskiego klubu z ekstraklasy i nie odebrano mu punktów, więc o zagrożenie bytu „Dumy Wielkopolski” specjalnie bym się nie martwił. Jeden z kibiców nawet napisał, że ujemne punkty nie zaszkodzą Lechowi, bo wówczas zarząd może wreszcie pozyska solidnych piłkarzy, a nie znów zacznie skupować zagranicznych „szrot”. Podobne incydenty z udziałem pseudokibiców odnotowano w tym sezonie w Gliwicach i w Krakowie, a także w wyżej notowanych pod względem sportowym ligach, czyli w niemieckiej (Hamburg) i greckiej (Saloniki).
Sugestia, by nie wyolbrzymiać wydarzeń z Bułgarskiej, nie ma nic wspólnego z usprawiedliwianiem niedopuszczalnych zachowań, więc może osiem spotkań bez udziału publiczności (pięć w ekstraklasie i trzy w Lidze Europy), to będzie rzeczywiście czas refleksji dla działaczy, a nie kary, jak wczoraj zapowiedział wojewoda wielkopolski, Zbigniew Hoffmann. Szkoda tylko, że jego decyzja uderza w zwykłych fanów, a nie w pseudokibiców, którzy słyną raczej z zadym niż z cennych przemyśleń...
Polityczny aspekt chuligańskich wybryków dał o sobie znać nie tylko w oświadczeniu wojewody, ale również w gratulacjach premiera Mateusza Morawieckiego dla Legii (szef rządu podziękował kibicom za patriotyczne oprawy, a wcześniej tę samą grupę zganił za chuligańskie wybryki...) i w wypowiedzi prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka. Winę za zachowanie kibiców zrzucił on na władze państwa. Jeśli nawet w Poznaniu ktoś taką opinię uzna za trafioną, to już teza, że klub jest dobrze zarządzany i awans do pucharów to jego wielki sukces, można uznać za bardzo kontrowersyjną. Jeśli z Lechem jest tak dobrze, to skąd wzięła się ta niedzielna frustracja na Bułgarskiej?
Czytaj też: Jaśkowiak o meczu Lech - Legia: Akty agresji to konsekwencja umizgiwania się władz państwa kibolom
O zadymie na meczu Lech - Legia piszą media w całej Europie [GALERIA]
Zadyma na meczu Lech - Legia. Zobacz wideo: