Prezydent pozwał za chałturę. Wojna z PiS trwa
Teraz prezydent Białegostoku wytoczył proces radnemu Stawnickiemu. Wojna z PiS-em trwa
Ile pan prezydent poświęca czasu dla mieszkańców? Z tego co nam wiadomo na 5 dni roboczych 3 dni jest w Brukseli, 1 dzień poświęca na jakieś chałtury na uczelni - tak obniżkę zarobków Tadeusza Truskolaskiego uzasadniał na sesji radny PiS Krzysztof Stawnicki. I za te słowa prezydent pozwał go do sądu. - Pan Stawnicki nie ma kompetencji, żeby oceniać moją pracę na uczelni. To, co mówił jest nieprawdą - przekonuje Tadeusz Truskolaski.
- Mając na uwadze dobro sprawy, na tę chwilę nie wypowiadam się na ten temat - mówi nam z kolei Krzysztof Stawnicki. Wiadomo, że jest jeszcze szansa na ugodę. Jeżeli nie zostanie zawarta, sprawę ostatecznie rozstrzygnie sąd.
To kolejna odsłona konfliktu na linii prezydent - radni PiS. W ubiegłym tygodniu zapadł wyrok w sprawie, jaką prezydent wytoczył radnym za to, że w w październiku 2016 roku obniżyli mu pensję o prawie 4 tys. zł. Na razie prowadzi Tadeusz Truskolaski. Kilka dni temu sąd pracy przywrócił mu większą pensję. Ale wyrok nie jest prawomocny. - Nie zgadzamy się z nim. Złożymy apelację - zapowiada Marek Chojnowski, radny PiS.
Wkrótce na wokandę trafi też sprawa nieudzielenia absolutorium prezydentowi za wykonanie budżetu za 2015 rok. Skarga jest już napisana. Za pośrednictwem biura rady miasta trafi do sądu administracyjnego.
Radni PiS nie odpuszczają. Będą apelować w sprawie pensji
Dopóki jeszcze sądy są niezawisłe, trzeba tam szukać swoich racji, bo tutaj jest zwyczajna brutalna siła większości. Żadne argumenty nie przemawiają. Trwa nagonka na mnie. W klubie PiS władze przejmują osoby, które chcą się przypodobać władzom wojewódzkim - mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Od ponad dwóch lat toczy mniejsze lub większe batalie z radnymi PiS, którzy w radzie miasta mają większość. Wcześniej główną areną konfliktów były sesje rady miasta. Teraz powoli staje się nią sąd. Procesów już jest kilka. Wszystkie oparte są na lokalnej polityce.
Myli się ten, kto uważa, że przynajmniej udało się zakończyć sprawę prezydenckiej pensji. Kilka dni temu zapadł wyrok, który przywrócił Tadeuszowi Truskolaskiemu wyższe wynagrodzenie z 9 do ok. 13 tys. zł brutto. Uznał, że obniżka zafundowana przez radnych były dyskryminacją. Ale wyrok nie jest prawomocny. Już wiadomo, że będzie apelacja.
- W piatek złożymy wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku (w trakcie rozprawy nagrywane było ustne uzasadnienie przyp. red). Na złożenie apelacji mamy czas do 8 czerwca - mówi Marek Chojnowski, radny PiS, który reprezentował radę na procesie o pensję. Dodoje, że nie chce komentować wyroku, który zapadł. - Natomiast nie zgadzamy się z nim. Przez ten wyrok radni zostali pozbawieni prawa do decydowania o wynagrodzeniu prezydenta - podkreśla Marek Chojnowski.
Chodzi o nieudzielenie prezydentowi absolutorium za wykonanie budżetu za 2015 rok. Zdaniem Tadeusza Truskoalskiego uchwała ta została podjęta z naruszeniem prawa. Już raz radni zostali wezwani do usunięcia naruszeń. Uchwały jednak nie zmienili. Teraz rada znów wypowie się w tej sprawie. Do jej biura trafiła już sądowa skarga prezydenta. Rada ma teraz niecałe trzy tygodnie na odpowiedź na skargę. Ta również trafi do sądu. - Rada Miasta w sprawie absolutorium wypowiedziała się w czerwcu 2016 roku. Przedstawionych zostało wiele argumentów, na podstawie których radni nie udzielili absolutorium. Naszą decyzję podtrzymała w mocy Regionalna Izba Obrachunkowa - przypomina Mariusz Gromko, przewodniczący Rady Miasta z klubu PiS. Dodaje, że odpowiedź na skargę nie jest jeszcze gotowa. - Natomiast nasze stanowisko nie zmieniło się - dodaje Mariusz Gromko.
Ostatecznie sprawę absolutirum rozstrzygnie sąd administracyjny. Teoretycznie już raz zajmował się tą sprawą.