Ledwie skończyły się wybory parlamentarne, a w mijającym tygodniu rozkręciła się jeszcze bardziej kampania przed majowymi prezydenckimi.
Na start kogokolwiek z Torunia raczej nie mamy co liczyć. Choć w przypadku tego niedoszłego prezydenta Torunia, co to niedawno o mało nie został posłem Konfederacji, nie byłoby to aż tak dziwne, jak się w pierwszej chwili wydaje. Tylko charyzmy musiałby ów kandydat nabrać. Za to w przypadku obozu od czterech lat rządzącego Polską tym razem na poświęcenie nie będzie musiał się zdobywać wiceprezydent Torunia, specjalista od z góry przegranych wyborów tych czy tamtych. Jego kandydatem będzie przecież prezydent Duda.
Kapitałem prezydenta Dudu mają być wizyty, które złożył we wszystkich powiatach w Polsce. Tako rzeczą także choćby ogólnopolscy komentatorzy polityczni. Też ci nie lubiący - delikatnie pisząc - prezydenta Dudy. Tyle że to nieprawda. Nie to, żeby go jednak lubili. Chodzi o to, że prezydent nie był we wszystkich powiatach w Polsce. Bo powiatu grodzkiego, którym jest Toruń, nie odwiedził. W październiku 2016 roku nie dojechał, mimo zapowiedzi, na inaugurację Roku Wisły. Dwa miesiące później dotarł co prawda na 25. urodziny Radia Maryja, ale bądźmy szczerzy - to nie było spotkanie z suwerenem z Torunia. Z kolei w 2018 roku odwiedził prezydent Duda fabrykę Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych. Tyle że była to ta na obrzeżach Kowalewa Pomorskiego, a nie z ulicy Żółkiewskiego czy Szosy Lubickiej. Poza tym nie widziano głowy państwa w ostatnim czteroleciu także w powiecie toruńskim, też w golubsko-dobrzyńskim i w innych w naszym rejonie. Teraz chodzą słuchy, że to się zmieni. Przynajmniej w przypadku powiatu toruńskiego. Może dlatego, że nim od roku współrządzi PiS, a mieszka na tym terenie minister od rolnictwa. Zobaczymy, czy i Toruń prezydent odwiedzi, czy też prezydenccy stratedzy - tak jak ci od prezesa wszystkich prezesów - uznają to miasto jako nierokujące na dobry wynik tej opcji.
Swoją drogą prezydencka kampania wyborcza może być okazją by i ci z innych opcji, którzy obecnie są wymieniani jako kandydaci na kandydatów, lepiej zapoznali się z Toruniem i okolicą. Bo nigdy tu nie był na przykład zielony Władek, czyli prezes Kosiniak-Kamysz. Prezydenta Trzaskowskiego ze stolicy w naszym zakątku Polski też nie widziano. A w ostatniej kampanii, tej parlamentarnej sprzed kilku tygodni, owszem, gościli tu posłanka Kidawa-Błońska, poseł Zandberg czy europoseł Biedroń. Były to jednak wizyty w biegu - czy też raczej w kursie - i czasu na spotkania z toruńskim ludem nie znaleźli. No to - byle do maja!