Prezydent Duda nie łączy. Dzieli [infografika]
Wydaje się, że naród zjednoczyć może już tylko sobotni mecz piłkarskiej kadry narodowej z Rumunią. Podział na dwa „sorty” utrwala się z roku na rok i nie widać szansy na dobrą zmianę.
"Dotrzymam zobowiązań wyborczych, które składałem, choć wielu w to wątpi. Jestem człowiekiem niezłomnym, człowiekiem wiary” - tak mówił prawie dwa lata temu podczas zaprzysiężenia na prezydenta RP Andrzej Duda.
Po blisko dwóch latach urzędowania ogólnopolski panel badawczy Ariadna przeprowadził wśród 1067 Polaków sondaż - na zlecenie Wirtualnej Polski - oceniający działalność głowy państwa. Zapewne nikogo nie zdziwi informacja, że rodacy podzieleni są w tej sprawie niemal dokładnie na dwa obozy - przeciwników i zwolenników prezydenta Dudy.
Wydaje się więc, że naród zjednoczyć może już tylko sport, choćby sobotni mecz piłkarskiej kadry narodowej z Rumunią. Na pewno prezydent Duda nie spełnił obietnicy złożonej frankowiczom, którym przyrzekł przewalutowanie kredytów po kursie z dnia ich zaciągnięcia.
130 miliardów złotych winni są bankom frankowicze. Dla porównania - to jedna trzecia rocznego budżetu państwa
Tymczasem jego elektorat trzyma się mocno: 41 proc. badanych jest przekonanych, że prezydent spełnia swoje obietnice. Natomiast 40 procent jest przeciwnego zdania, a co piąty Polak (19 proc.) nie potrafi tego ocenić. Sympatycy PiS, dawnej partii Andrzeja Dudy, w przytłaczającej większości, bo aż 93 proc., są zadowoleni ze spełniania obietnic przedwyborczych, natomiast wśród zwolenników Platformy i Nowoczesnej ponad 80 procent uważa, że prezydent łamie swe przyrzeczenia.
Jak ogólnie oceniasz prezydenta? - to kolejne pytanie, które zadali ankieterzy Ariadny reprezentatywnej grupie Polaków. I tu znów widać podział na podobne pod względem preferencji politycznych dwa obozy. 42 proc. ocenia pracę głowy państwa źle lub bardzo źle, a 39 proc. - dobrze lub bardzo dobrze. Co ciekawe - tak twierdzą niemal wszyscy wyborcy Andrzeja Dudy (93 proc.), a tylko dwa proc. wystawia mu negatywną opinię.
Po drugiej stronie barykady jest elektorat PO i Nowoczesnej - tylko co dziesiąty wyborca tych partii jest zadowolony z pracy głowy państwa. Ciekawostką niech będzie to, że ponad połowa wyborców Kukiz ’15 ma złą opinię o prezydencie, a 37 proc. uważa go za dobrego polityka.
Chyba najbardziej zaskakujący jest fakt, że od blisko dwóch lat proporcje poparcia wrogich obozów politycznych PiS i Platformy w ogóle się nie zmieniły! W pierwszej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda uzyskał 35, a Bronisław Komorowski 34 proc. głosów. Natomiast w drugiej, zwycięskiej dla PiS, na obecnego prezydenta głosowało 51,5 proc. Polaków, zaś na byłego - 48,5 proc. Można z tego wyciągnąć pesymistyczny wniosek, że z roku na rok podziały polityczne w Polsce się utrwalają, bez nadziei na zmianę.
Nie miało tu większego znaczenia wejście do parlamentu dwóch nowych ugrupowań - Pawła Kukiza i Ryszarda Petru. Jeśli widać przepływ elektoratów, to jest on podyktowany doraźnymi wydarzeniami. Raz po raz wyborcy Kukiza skłaniają się ku polityce PiS, a Nowoczesnej (włącznie z przejściem czterech posłów tej partii) do Platformy. Przepływu elektoratu miedzy PiS i PO nie ma.
Każdy prezydent od czasów Lecha Wałęsy deklarował, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. Za tym szła symboliczna rezygnacja z członkostwa w swoim ugrupowaniu politycznym. Jednak prezydent Andrzej Duda jest pierwszym, który tak otwarcie utożsamia się z obozem, z którego wyszedł. Nie zachowuje nawet pozorów ponadpartyjności. W maju tego roku powiedział w rządowej TVP, że „nie da się być prezydentem wszystkich Polaków. Bo nigdy nie będzie tak, że wszyscy na pana zagłosują, pana wybiorą, będą się z panem zgadzali”.
Nic dziwnego, że 44 procent pytanych przez Ariadnę Polaków stwierdziło, iż relacje głowy państwa z PiS są zbyt bliskie, a tylko co trzeci badany uznał je za takie, jakie powinny być. Tyle samo ankietowanych stwierdziło, że relacje Pałac Prezydencki - Nowogrodzka są neutralne.
Delikatną sprawą z punktu widzenia rządzących jest zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi. Wszystko wskazuje na to, że szef MON Antoni Macierewicz ma praktycznie pełnię władzy nad armią, choć konstytucja stanowi, że jej zwierzchnikiem powinien być prezydent Andrzej Duda. I tak prawie 60 proc. badanych uznało, że decydujący głos w siłach zbrojnych powinien mieć jednak prezydent, a tylko 8 proc. - że minister Macierewicz. Ale blisko połowa Polaków sądzi, że większą władzę nad armią ma minister, a tylko 18 proc. wskazuje Andrzeja Dudę jako rzeczywistego zwierzchnika sił zbrojnych.
Badanie przeprowadzono w dniach 19-22 maja tego roku na ogólnopolskiej próbie 1067 Polaków metodą CAWI.