Prezes Pogoni Szczecin: Wolałbym jeszcze większy stadion. Ten za 10 lat może być już za mały

Czytaj dalej
Bogna Skarul bogna.skarul@polskapress.pl

Prezes Pogoni Szczecin: Wolałbym jeszcze większy stadion. Ten za 10 lat może być już za mały

Bogna Skarul bogna.skarul@polskapress.pl

Można było dalej walczyć i dyskutować jak ma wyglądać i gdzie ma powstać nowy stadion w Szczecinie, ale to by trwało i trwało, a my nadal nie mielibyśmy stadionu w mieście.

- Zadowolony jest pan z nowego czterotrybunowego stadionu?
Jarosław Mroczek, prezes klubu Pogoń: - To jest podchwytliwe pytanie (śmiech). Bo jak powiem, że jestem zadowolony, to znajdzie się grupa kibiców, która zacznie pokazywać, gdzie są wady, gdzie są mało nowoczesne rozwiązania. I pewnie będą mili rację. Jak powiem z kolei, że jestem niezadowolony, to znowu narażę się miastu, bo przecież to jest sukces. Wolałbym więc pozostać przy stwierdzeniu, że jest to sukces, bo przecież kwestia stadionu ruszyła w końcu do przodu, a nie ma tak w życiu, że ma się wszystko co by się chciało. Pewnie, że chcielibyśmy mieć stadion z dachem zakrywanym, albo choćby taki jak w Gdańsku. Ale rozumiem, że mamy inne warunki tu w Szczecinie, że u nas jest zupełnie inna sytuacja. Dla mnie to była prosta decyzja - można było walczyć, dyskutować, ale byśmy cały czas brnęli w te dyskusje, a nie byłoby stadionu.

- Zaczynaliśmy rozmawiać o modernizacji stadionu na poziomie 48 mln zł. Już wtedy pojawiały się głosy architektów, że tego nie da się zrobić za 48 mln zł w takim stopniu w jakim miasto tego oczekiwało. W tej chwili wiemy, że stadion ma kosztować około 200 mln zł. A właśnie na początku to miasto tłumaczyło nam wszystkim, że nie możemy nawet marzyć o droższym stadionie, bo Szczecina na to nie stać. Co się takiego stało, że miasto zmieniło zdanie?
- O to musi pani zapytać miasto (śmiech). Ale chciałem przypomnieć, że te początkowe 48 mln zł nie wzięły się z kapelusza. Pamiętam przed laty spotkanie z prezydentem w sprawie stadionu. Prezydent mówił o trudnej sytuacji miasta, że będziemy nowy stadion budować, ale w tej chwili jest to niemożliwe. Pamiętam, że ja wtedy prosiłem prezydenta, abyśmy zrobili podstawowe rzeczy, abyśmy przynajmniej zadaszyli ten stary stadion, bo ludzie mokną. Mówiłem też o krzesełkach i paru innych rzeczach. Stąd wzięło się te 48 mln zł. Oczywiście te pieniądze już wtedy były kompletnie nierealne na tę planowaną modernizację. I dziś mam największy żal do architektów, którzy występowali w konkursie na modernizację obiektu. Mam żal, że dla tej „mamony” byli gotowi pisać bzdury. Wiedzieli, że nie ma mowy, aby za te 48 mln zł zmodernizować stadion. Wynika z tego więc, że to architekci oszukiwali mieszkańców Szczecina. To nie prezydent, to nie urzędnicy magistraccy, tylko architekci, którzy mówili nieprawdę. Bo twierdzili, że da się za te pieniądze coś zbudować. Wszystkie inne działania, jakie po tym nastąpiły, to były proste konsekwencje decyzji i postawy architektów.

[b- ]Wie pan ile będzie kosztował nowy stadion przy ul. Twardowskiego?[/b]
- Nikt tego nie jest w stanie dziś powiedzieć. Posługujemy się kwotą od 180 do 200 mln zł. A jedyną teoretyczną podstawą, aby te koszty wyliczyć, to statystyka budowy innych zrealizowanych stadionów w Polsce. A ona mówi, że - w zależności od użytych materiałów - jedno krzesełko będzie kosztowało od 8 do 10 tys. zł. Na szczęście podejście do nowego stadionu jest takie, że on tu w Szczecinie ma wyglądać fajnie i nie za wszelką cenę mamy tu na wszystkim oszczędzać.

- Ale czy postawienie stadionu w Dąbiu albo w Kołbaskowie nie byłoby tańsze?
- W Kołbaskowie może by się nawet udało. W Dąbiu stadion? W życiu nie. Tam na postawienie taniego stadionu nie pozwala podłoże. Tam projekt nie został zrobiony, ale to co widziałem, te przymiarki pokazywały, że stadion w Dąbiu śmiesznie by wyglądał. Dąbie poza świetnym dojściem komunikacyjnym, to w moim przekonaniu, żadnych innych walorów nie miało. Z tego co wiem, to prezydent przeanalizował wszystkie koszty i wyszło mu, że budowa stadionu w Dąbiu kosztowałaby miasto około 900 mln zł. Dla mnie taka suma to był horror. Decyzja prezydenta, aby się z tego wycofać była słuszna.

- Przypomnę też, że jak mówiliśmy o nowym stadionie dla Szczecina, to pan podkreślał, że miasto potrzebuje stadionu z 16-18 tys. miejsc dla widzów.
- Zawsze marzyłem o piłkarskim stadionie zamkniętym. Wołałbym jeszcze większy stadion niż te 22 tys. miejsc. Widać wyraźnie, jak wzrasta liczba osób przychodzących na polskie stadiony. W ostatnim czasie średnio oglądalność meczów wzrosła o 10 procent. Jak będziemy mieli w Szczecinie nowy obiekt, to jestem przekonany, że na mecze będzie przychodziło 2 albo nawet 3 razy więcej kibiców niż w tej chwili. Możliwe, że za 10 lat ten szczeciński nowy stadion będzie jeszcze za mały, a 10 lat w życiu stadionu to niemowlęctwo.

- Szczecin ostatnio odebrał kilka znaczących nagród architektonicznych. Czy jest szansa na taką nagrodę za stadion?
- Nie sądzę. Myślę, że te rozwiązania jakie zastosowano przy naszym stadionie są architektonicznie tradycyjne. Ale ta część obiektu od ulicy Twardowskiego będzie wyjątkowo fajnym miejscem dla szczecinian i będą tam przychodzili nie tylko z okazji meczów. To ma być miejsce, które będzie żyło.

- Ostatnio, jak rozmawiamy o nowym stadionie, nie widać przy panu stowarzyszenia kibiców. Coś się stało?
- Nie, nadal jesteśmy w kontakcie. Rzeczywiście przy podpisywaniu ostatnich umów nie było kibiców i ja za to ich serdecznie przepraszam, ale to nie ja byłem organizatorem tego spotkania. A my jako klub cały czas mamy kontakt ze stowarzyszeniem, świadczy o tym choćby ostatnia nasza akcja crowdfundingowa. Są między nami dobre relacje i nie ma żadnego zagrożenia.

- Właśnie teraz co do akcji zbierania pieniędzy na przeprojektowanie stadionu (akcja crowd-fundingowa), padają głosy, że klub chce od kibiców wycisnąć pieniądze. Co pan na to?
- Nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą z naszej akcji zadowoleni. Są głosy, że to żebractwo. Nawet są głosy, że klub zbiera pieniądze, bo Mroczek chce sobie kupić nową furę. Rzeczywiście planuje kupić nowy samochód, ale zaręczam, że nie za pieniądze z klubu. Natomiast odnosząc się do tego dlaczego zrobiliśmy tę akcję to zaznaczam, że mamy dwa powody. Po pierwsze - nie jesteśmy jako klub tuzem finansowym więc każde wydane pieniądze osłabiają nas, bo możemy je przecież wydać na coś innego, na przykład na zespół. Drugi - na szczęście akceptują go kibice - wielokrotnie słyszałem, właśnie od kibiców, że Pogoń jest nasza, że klub jest nasz. Jak jest nasz, to róbmy wszyscy coś dla tego stadionu. Razem działajmy. Cieszmy się z tego, że wszyscy mieliśmy wpływ na to, jak ten stadion będzie powstawał, jak będzie wyglądał. A te pieniądze jakie zbieramy są na bardzo konkretną rzecz, ale w całych kosztach stanowią mniej niż pół procenta wszystkich kosztów budowy. Więc ten milion złotych to dosyć symboliczny udział. A w zamian za to proponujemy kibicom pamiątki, które przecież będą u nich do końca ich życia. Tego typu akcje są już szalenie popularne na świecie.

Bogna Skarul bogna.skarul@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.