Pomimo, że nowy projekt ustawy o abonamencie RTV budzi wielką niechęć wsród płatnych nadawców telewizyjnych i ich klientów to wszystko wskazuje na to, że wkrótce wejdzie ona w życie.
Tym samym zmusi ona nadawców do przekazania Poczcie Polskiej danych o swoich klientach. Co to dla nich oznacza? Zmiana jest radykalna, bo do tej pory to pracownicy Poczty musieli nam udowodnić, że nie płacimy abonamentu, pomimo że mamy telewizor. Teraz sam fakt wykupienia przez nas pakietu telewizyjnego wystarczy, aby Poczta Polska upomniała się o abonament. Co ważne, od chwili wejścia nowego prawa w życie te osoby, które są już klientami kablówek - a do tej pory abonamentu nie płaciły - będą miały trzy miesiące na to, aby zarejestrować swój odbiornik i zapłacić za sześć miesięcy z góry (132 zł). Jeżeli tego nie zrobią, czeka ich kara w wysokości 30 opłat, czyli 660 zł.
Czy prywatni nadawcy telewizyjni - w związku z planowanymi zmianami - obawiają się masowych rezygnacji z ich usług , o czym można usłyszeć? - Nie odnotowujemy takiego trendu i myślę, że go nie będzie- mówi Jarosław Bihun, prezes Telewizji Kablowej w Koszalinie. - Pojedyncze przypadki mogą się zdarzyć, ale nie zmieni się to w jakieś masowe zjawisko. Proszę pamiętać, że rozwiązanie umowy jest możliwe, ale wiąże się to z uiszczeniem na naszą rzecz konkretnych kwot określonych w umowach - podkreśla prezes. Tłumaczy też, że dlaczego ustawa nie jest udana.
- Głównie dlatego, że nie rozwiązuje starego problemu, czyli faktu, że jest niesprawiedliwa. Jedni odbiorcy telewizji - klienci kablówek i platform satelitarnych - będą płacić abonament, a odbiorcy telewizji naziemnej już tego nie będą musieli robić, bo nie będą podlegać ewidencji. Znacznie uczciwszy pomysł byłby taki, o czym mówiło się przez jakiś czas, że abonament jest ściągany w ramach rozliczenia podatkowego jako stały podatek od wszystkich. Mam nadzieję, że dyskusja na temat takiego rozwiązania wróci - podkreśla Jarosław Bihun.