Prezes, co żył dla piłki, czy z piłki? Na czym zarabiał Kazimierz Greń?
- Kazimierz Greń w trakcie drugiej kadencji zarabiał nie tylko na kontrakcie menedżerskim - mówi Mieczysław Golba, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.
Po „aferze biletowej” Kazimierzowi Greniowi upiekło się w sądzie irlandzkim. Możliwe jednak, że były prezes Podkarpackiego ZPN-u będzie wkrótce miał do czynienia z podkarpacką temidą. Chodzi o wyjaśnienie, czy Greń (i jeszcze dwóch działaczy), otrzymując na podstawie umów cywilno - prawnych dodatki finansowe do swej pensji związkowej, nie działał na szkodę ZPN-u.
Gwoździem programu ostatniego posiedzenia zarządu ZPN-u było wystąpienie mecenasa Marka Tokarczyka z Kancelarii Tokarczyk i Partnerzy, która przeprowadziła audyt prawno-finansowy w związku. Tokarczyk przedstawił stan przygotowań nad zawiadomieniem do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstw na szkodę Podkarpackiego ZPN.
Kontrola zawieranych przez związek umów wykazała, że Podkarpacki ZPN wskutek działalności panów Kazimierza Grenia, Marka Hławko oraz Zenona Krówki poniósł szkodę w wysokości nawet kilkuset tysięcy złotych.
- czytamy na stronie związku.
Co konkretnie miałby nabroić były prezes ZPN-u.
- Audyt wykazał, że pan Greń dzięki umowom-cywilno prawnym zarobił w czasie ostatniej kadencji dodatkowe kilkaset tysięcy złotych. Może chodzić o sumę grubo ponad 300 tysięcy - wyjaśnia Golba. - Tylko w marcu 2015 roku były prezes wzbogacił się o blisko 30 tysięcy złotych z kasy ZPN-u, a między 16 a 20 marca 2015 roku w 4 dni zarobił ponad 17 tysięcy.
Wkleił się do zdjęcia
Za co konkretnie Greń pobierał tak sowite honoraria?
- Za różne rzeczy - mówi Golba. - Do kontraktu menedżerskiego, do którego zawarcia wg zarządu kadencji 2012-2016 i obecnego nigdy nie doszło, z wynagrodzeniem wynoszącym ponad 7 tysięcy, dochodziło każdorazowo około 30 procent premii, ale nie dla menadżera tylko prezesa. Dodatkowe pieniądze prezes otrzymywał na przykład za przygotowanie i przeprowadzenie egzaminów trenerskich, za prowadzenie wykładów, za przygotowywanie spotkań i wiele innych ciekawych czynności. Nasuwa się pytanie, czy miał uprawnienia do prowadzenia egzaminów trenerskich.
- Nie było go na egzaminie, ale jest na zdjęciu wykonanym po egzaminach. Na fotoszopie wkleił się do fotografii. Tak działał prezes, który mówił wszystkim naokoło, że “ja żyję dla piłki, nie z piłki”. A myśmy mu wierzyli i ufali. Wszystko robił, by być naszym dobrym kolegą, przyjacielem dla nas i piłki.
- mówi Golba.
Wspomnianemu Markowi Hławko, jak wynika z umów cywilno - prawnych, środki były wypłacane np. za przygotowywanie materiałów na zarząd, opracowanie porządku obrad na zarząd, za opracowanie i przygotowanie spotkań z działaczami, za prowadzenie zajęć i wykładów na kursie trenerskim, za opracowanie tematyki spotkań z klubami, zmianę szczegółu, jednego zdania w jakimś regulaminie np. opracowanie projektów zmian, tekstów jednolitych regulaminu zarządu, komisji, projektu ordynacji wyborczej, koordynowanie pracami związanymi z zorganizowaniem 70-lecia związku i również wiele innych czynności niezrozumiałych dla obecnego zarządu - podkreśla Golba. - Zenon Krówka, także były wiceprezes, wykazał słabość charakteru, nie umiał powiedzieć “nie” tym panom, którzy wykorzystywali go do podpisywania zawieranych z nimi umów (każda musiała być podpisana z ramienia związku przez dwie osoby) Jego szczerze mówiąc jest mi trochę żal - mówi Golba.
Trudno sądzić, by Greń nie wiedział, że po przeprowadzonym audycie wyjdzie na jaw wiele niewygodnych dla niego faktów. Wygląda też, że próbował bronić się, atakując.
- Założył zawiadomienie z Panem Markiem Porębą do Prokuratury. Było prowadzone postępowanie w Prokuraturze w Bielsku-Białej z związku z anonimami i z zawiadomienia ustnego złożonego w CBA w delegaturze w Rzeszowie przez Kazimierza Grenia, w ramach którego zawiadomił on o szeregu mających mieć miejsce nieprawidłowościach w funkcjonowaniu PZPN-u, atakował Prezesa Zbigniewa Bońka, informował też o rzekomych nadużyciach w Podkarpackim ZPN-ie, w których mieli uczestniczyć Senator RP, adwokaci, sędziowie i prokuratorzy. Prokuratura w Bielsku Białej odmówiła wszczęcia śledztwa i podała szerokie uzasadnienie - mówi Golba.
- Wiem, że docierały też jakieś dziwne sygnały do CBA, ABW. Jakie? Że zostałem wybrany nielegalnie, że prezes Boniek zajmuje się nielegalną bukmacherką, a ja jestem jego kompanem. Że mafia, oszuści, że mam układy w rzeszowskich sądach. To, że znam się z Panem prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem, nie jest niczym dziwnym, ale że działamy w mafii, to o tym nie wiedziałem
- dodał Golba.
Kto podpisywał wspomniane umowy cywilno - prawne?
- Nie wiem czy można nazwać to podpisami. Trudno te pseudopodpisy zidentyfikować, bo to są raczej jakieś ptaszki, bez imiennych stempli, pieczątek - zaznacza Golba, który jeszcze w poprzednim zarządzie dowodził, że umowa menadżerska jest fikcją (poprzedni zarząd skierował sprawę do prokuratury).
- Wówczas zarząd uznał umowę menedżerską Grenia ze związkiem za nieważną i przestał wypłacać pensję byłemy prezesowi. Moim zdaniem nikt z działaczy o takiej umowie wiedzy nie miał, z wyjątkiem dwóch wyżej wspomnianych Panów, ówczesnych wiceprezesów, którzy najprawdopodobniej ją podpisali. Było to tajemnicą. Może dla niektórych nie, może wiedzieli, ale milczeli - zaznacza Golba. - Wyjaśnimy wszystkie nieprawidłowości. Nasze środki finansowe pochodzą głównie od podkarpackich klubów, a nasz ZPN, to trzeci związek w Polsce. Nie zasługuje na takie traktowanie i takich pseudodziałaczy - podsumował szef związku.
Z Kazimierzem Greniem nie udało nam się skontaktować.