Prezenty ważniejsze niż święta
Ludzie gotowi są wziąć pożyczki, by kupić prezenty, na które ich nie stać. Skąd bierze się to wariactwo?
Część Opolan nie zapłaci w tym miesiącu bieżących rachunków i zaciągnie dodatkowe pożyczki. Wszystko po to,by móc kupić swoim bliskim jeszcze bardziej wypasione prezenty niż rok wcześniej.
Córka dostanie swój pierwszy smartfon. Ma już 8 lat i czas najwyższy, żeby miała telefon - opowiada o swojej liście świątecznych wydatków pani Barbara. Starszy o trzy lata syn otrzyma konsolę Play Station 4 z grą Fifa 17. - A mąż zasiądzie za kierownicą ferrari - uśmiecha się kobieta, która opowiada, że samochody tej marki stały niedawno w miejscowej galerii handlowej. - Bardzo się mojemu mężczyźnie podobały. Robił zdjęcia, wrzucał na Facebooka, komentował. To uznałam, że wykupię mu przejażdżkę po torze. Będzie wniebowzięty.
Smartfon to koszt 800 złotych, konsola 1500 zł, a wspomniana kilkuminutowa przejażdżka superszybkim wozem to 400 złotych. Łącznie na prezenty dla najbliższych członków rodziny pani Barbara wyda 2700 złotych. - Wydatki na dzieci ustaliliśmy wspólnie z mężem, kupujemy je na raty. Z kolei mój prezent dla niego jest niespodzianką którą zapłacę z drobnych oszczędności.
Na tegoroczne święta Bożego Narodzenia Polacy planują wydać ponad 20 mld zł - wynika z badania przeprowadzonego przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych. To o 1,6 mld zł więcej niż rok temu. Z portfela statycznej polskiej rodziny zniknie prawie półtora tys. zł. Pieniądze rozejdą się na jedzenie, dekoracje i przede wszystkim na upominki dla najbliższych.
Jak wynika z badania reputacji Premium Brand, Polacy zamierzają w bieżącym roku wydać więcej pieniędzy na prezenty świąteczne niż rok temu. Ponad połowa badanych planujących zakup upominków (51 proc.) deklaruje kupić prezenty za ponad 300 zł (w 2015 roku takie wydatki planowało 46 proc.). Aż 17 procent Polaków jest skłonna wydać na prezenty od 500 do 1000 złotych. Pięć procent badanych przewiduje, że będzie ich to kosztować do 2 tysięcy złotych, a 4 procent respondentów przyznało, że na prezenty wyda od 2 tys. złotych w górę. Tak wielu chętnych do wydawania tak dużych ilości pieniędzy na prezenty świąteczne nie było jeszcze nigdy w naszym kraju.
Skąd skłonność do tych wydatków? Polacy z roku na rok są coraz zamożniejsi, ale wzrost ten jest nieadekwatny do rosnącego poziomu wydatków świątecznych. Jak sprawdziło Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor, w tym roku wiele osób weźmie na zakup prezentów pożyczki, a część nie zapłaci bieżących rachunków. Do tego ostatniego przyznaje się 4 procent Polaków. - Część osób nie płaci w grudniu rachunków i jak wynika z naszych analiz, nie daje też rady nadrobić zaległości w następnych miesiącach - podkreśla Mariusz Hildebrand, wiceprezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.
Jezu! Znowu święta, znowu te wydatki...
Kupując coraz droższe prezenty, chcemy pokazać innym, że sami jesteśmy coraz bogatsi. Że kończący się rok był dla nas dobry finansowo. Próbujemy oszukać rzeczywistość.
Na Facebooku można znaleźć rysunek, w którym Mikołaj wysypuje z worka drapieżnego kota i kapelusze. - Kto pod choinkę zamawiał jagura z 12 cylindrami? - pyta święty. Rysunek internauci chętnie udostępniają, bo temat prezentów przed świętami jest wyjątkowo często podejmowany. W badaniu nastrojów konsumenckich Premium Brand sprawdzono, czym w tym roku kierują się Polacy przy wyborze podarunków świątecznych. Okazuje się, że niska cena, która zazwyczaj determinuje nasze zachowania podczas codziennych zakupów, w tym wypadku wcale nie jest ważna. Kieruje się nią jedynie co trzeci kupujący. Aż 53 procent z nas zwraca uwagę przede wszystkim na to, żeby prezent był dobrej jakości. Aż 83 procent badanych kieruje się oczekiwaniami obdarowanego i próbuje podarunkiem zrealizować jedno z jego małych marzeń. To wzrost o ponad sześć procent w porównaniu do poprzedniego badania sprzed roku. Innymi słowy, przybywa ludzi, którzy chcą zrobić wrażenie świątecznym prezentem.
Reguła „zastaw się, a postaw się” wciąż obowiązuje
To nie wszystko, aż jedna czwarta badanych powiedziała, że przy wyborze prezentu kieruje się „reputacją marki” oraz tym, aby produkt był polski. Bo dziś patriotyzm gospodarczy jest w modzie, a przy choince także wypada być modnym. Szczególnie gdy wysupłało się krocie na prezent z górnej półki.
Psychologa biznesu Leszka Mellibrudę takie zachowania nie dziwią. - Reguła „zastaw się, a postaw się” w naszej świadomości jest wciąż powszechna i chętnie stosowana - mówi dr Mellibruda. - Jeżeli któremuś z nas sytuacja finansowa w ciągu roku się pogorszyła, to prawdopodobnie i tak nie kupi bliskim tańszych prezentów niż rok wcześniej. Ponieważ byłoby to w naszych oczach przyznaniem się do pewnej porażki, czego nie chcemy robić.
Analogicznie - zdaniem psychologa biznesu - postępujemy w przypadku, gdy mamy do dyspozycji nawet odrobinę więcej pieniędzy niż rok wcześniej. Wówczas kupujemy jeszcze droższe prezenty, które mają podkreślić nasz rzekomy sukces.
- Święta Bożego Narodzenia w powszechnym odczuciu mają być czymś radosnym. Kiedyś dla rodzin radosnymi chwilami była możliwość przebywania razem. Dziś ludzie coraz częściej radują się tylko wtedy, kiedy coś otrzymują. To kolejny powód, dla którego kupujemy drogie prezenty, ale również lubimy je otrzymywać - tłumaczy Leszek Mellibruda.
Pojawia się u nas mentalna księgowość
Eksperta nie dziwi nawet fakt, że niektórzy nie płacą grudniowych rachunków, żeby tylko dobrze wypaść przy wigilijnej kolacji. - Przy okazji takich wydarzeń jak święta racjonalność jest zawieszona. Pojawia się mentalna księgowość. Mówimy sobie, że jak nie zapłacimy rachunku za gaz, to będzie nas to kosztowało kilka złotych odsetek, a do dyspozycji „na już” będziemy mieli 150 złotych więcej na wydatki - mówi psycholog. - Zakładamy, że w styczniu bądź w lutym wszystko uregulujemy. Rzeczywistość pokazuje, że nie zawsze się to udaje.
Potwierdzają to wiadomości biur informacji gospodarczej, które zbierają dane o dłużnikach. - W lutym w rejestrze pojawia się znacznie większa liczba dłużników firm pożyczkowych, telekomunikacyjnych i operatorów telewizji kablowej niż w pozostałych miesiącach roku - podkreśla Mariusz Hildebrand z BIG InfoMonitor.
Według niego ma to oczywiście związek ze świętami i grudniowymi wydatkami. Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych wierzyciel ma prawo wpisać dłużnika po upływie co najmniej 60 dni od terminu płatności, jeśli wartość zadłużenia w przypadku osoby fizycznej wynosi minimum 200 zł. Wielu z nas trafia na czarną listę dłużników tylko dlatego, że chciało obdarować kogoś prezentem, na który nie było nas stać, by wywołać efekt, że... właśnie nas stać. Wielu z nas nie widzi jednak absurdalności takiego zachowania.
W pogoni za jak najdroższymi prezentami Polacy coraz częściej zaczynają wpadać w pułapkę, która skutkuje tym, że... przestają lubić Boże Narodzenie. Aż 43 procent Polaków martwi się koniecznością poniesienia dużych wydatków związanych z zakupem prezentów, a 47 procent stresuje się tym, że nie znajdzie nic wyjątkowego dla swoich bliskich i nie uda im się „zabłysnąć”. W efekcie aż 12 procent badanych już przyznaje, że po prostu nie lubi tych świąt, a kolejnych 12 procent nie miałoby nic przeciwko, gdyby nie trzeba było ich obchodzić.
Okazuje się, że wcale to nie musi być nic drogiego
Czy obdarowywanie bliskich drogimi i wyszukanymi prezentami to na pewno dobry i pewny sposób na ich usatysfakcjonowanie? Okazuje się, że niekoniecznie. Jak zwykle w takich przypadkach najwięcej o naszych oczekiwaniach i preferencjach mówią badania statystyczne. Z wszystkich potencjalnych prezentów najbardziej oczekiwanym przez nas jest... książka. O tym, żeby dostać dobrą książkę, marzy aż 46 procent z nas - wynika z badań „Zakupy świąteczne” przeprowadzonych przez firmę doradczą Deloitte. 32 procent ucieszyłoby się z kosmetyków i perfum. Co czwarty Polak chciałby dostać coś do ubrania, a co piąty byłby bardzo szczęśliwy, gdyby prezentem była podróż. Ale aż 21 procent chciałoby, żeby pod choinką czekały na nich po prostu słodycze, tyle samo byłoby szczęśliwych ze znalezienia płyty CD z muzyką albo dobrym filmem.
Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS sprawdził jeszcze inną rzecz. Mianowicie jak na nasze zachowania związane ze świętami wpłynie uruchomiony w tym roku program socjalny „500 plus”. Okazuje się, że będzie miał bardzo duży wpływ. Przeciętne gospodarstwo domowe korzystające z programu wyda w 2016 roku na prezenty 864 zł. To jest aż o 70 procent więcej niż taka rodzina wydała w zeszłym roku! - Największe zmiany w planach zakupowych polskich gospodarstw domowych mają miejsce właśnie wśród rodzin z dziećmi, gdzie obserwowany wzrost wydatków świątecznych jest największy - podkreśla Marcin Duma z Ibris. Innymi słowy, rodzice, którzy od kilku miesięcy dostają po 500 złotych na dziecko, zaszaleją w tym roku na przedświątecznych zakupach jak nigdy wcześniej.
Co piąty badany, który jest beneficjentem tego programu, powiedział, że wyda te pieniądze na sprzęt elektroniczny, głównie konsole do gier, komputery, smartfony i tablety.
Przydałoby nam się trochę refleksji
Wielu z nas, szalejąc w tym roku na przedświątecznych zakupach, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że wokół wciąż jest bardzo dużo rodzin, których nie stać praktycznie na żadne prezenty. Najlepiej wiedzą o tym wolontariusze Szlachetnej Paczki. To akcja niesienia pomocy osobom najbiedniejszym, która w tym roku wyjątkowo się rozwinęła. Co wynika zarówno z niemalejących potrzeb ubogich, jak i coraz większej liczby chętnych do pomocy. Do programu zapisywane są rodziny po poprzednim przeprowadzeniu wywiadów. Opisy historii rodzin (oczywiście anonimowe) są publikowane w internecie, w ten sposób szuka się darczyńców.
Wśród nich jest pani Agnieszka, która od czterech lat opiekuje się chorym panem Mirosławem. Łączy opiekę nad chorym partnerem z wychowaniem dzieci. Nie ma stałej pracy, ale podejmuje się prac dorywczych. Dochody nie wystarczają na opłaty za mieszkanie i leczenie. Rodzina ma coraz większe zaległości w opłatach mieszkaniowych. Na jedną osobę przypada tam maksymalnie 300 zł miesięcznie.
Wolontariusze Szlachetnej Paczki zwracają uwagę, że pomimo wszelkich trudności pani Agnieszka bardzo chce pomagać bliskim. Choroba pana Mirosława stała się największym zaskoczeniem dla Oliwii, najmłodszej córki pani Agnieszki i pana Mirosława. Dziewczynka jest zagubiona w zaistniałej sytuacji i ze wszystkich swoich sił stara się ulżyć tacie. Pani Agnieszka powiedziała, że w szlachetnej paczce na święta chce dostać... żywność. Na liście znajduje się również kuchenka, bo obecna ma sprawny tylko jeden palnik. Przydałaby się też odzież dla dzieci, bo nie mają zbyt wielu zimowych ubrań. Dla rodziny udało się znaleźć darczyńców, za kilka dni otrzymają to, co jest im najbardziej potrzebne.
- Wśród oczekiwań innych rodzin dotyczących szlachetnej paczki pojawiała się na przykład kołdra, bo cała rodzina śpi pod kocami. Albo kilka poduszek, bo takowych także brakuje - mówi Marta Kościukiewicz, wolontariuszka Szlachetnej Paczki z Kędzierzyna-Koźla. - Spotkaliśmy się z także z dziewczyną, dla której największym marzeniem związanym ze świętami jest dostać zwykłą lalkę w wózku...