Premier Mateusz Morawiecki w Brukseli wygrał, przegrał, a nawet zremisował
Zgodnie z przewidywaniami premier Mateusz Morawiecki w Brukseli wygrał, przegrał, a nawet zremisował. Wszystko zależy, do których polskich drzwi przyłożyć ucho. Szkoda tylko, że wynik jest tutaj sprawą drugorzędną. Wygrał, przegrał, czy zremisował - Unia zaczyna wymykać nam się z rąk i powoli odpadamy z tego mundialu. Mecze o wszystko przed nami, spotkań o honor w tych rozgrywkach nie ma. I to jest jedyny wspólny punkt, w którym zbiegają się te nasze równoległe rzeczywistości. A odległości między nimi są coraz większe.
To rzeczywistości też coraz bardziej przerysowane - premier w Parlamencie Europejskim o sytuacji w Polsce sprzed 2016 roku opowiadał tak, jakby streszczał scenariusz serialu „Ekstradycja” (właśnie odświeżanego w TVP, więc może coś jest na rzeczy) połączonego z filmem „Miasto Boga”. Mafia, korupcja, nędza i polityczne spiski zawiązywane w podziemiach Pałacu Kultury i Nauki. Przyszedł PiS i zlikwidował przestępczość, biedę, głód oraz fawele. Nikt tak jak my nie potrafi w imię politycznej walki deprecjonować własnych sukcesów - za chwilę zapomnimy, że transformacja, choć nie była pozbawiona wad, udała się nam zdecydowanie najlepiej ze wszystkich krajów demoludów.
Premier najwyraźniej uznał, że efektowne publicystyczne tezy będą skuteczną odpowiedzią na ataki „lewicowo-liberalnych europejskich sił”, a przy okazji utwierdzą wierny elektorat w przekonaniu, że słuszną i twardą linię ma nasza partia. Zwykło się wszak suwerena przekonywać, że europejscy politycy mają mgliste pojęcie o sytuacji w Polsce, a nagonka ma charakter rytualny, bo - jak wiadomo - wszyscy chcą nam zagrać na nosie i wycisnąć jak cytrynę. Problemy z praworządnością? Przecież my jesteśmy wzorem praworządności w Europie!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień