Prawko z ukraińskiego bazaru...
Czy możliwe jest zatrudnienie kierowcy, który nie umie prowadzić TIR-a? Wszystko jest możliwe...
Piotr Litwiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Przedsiębiorców Transportu Drogowego szacuje, że w całym kraju za kierownicą samochodów ciężarowych pracuje ok. 36 tysięcy cudzoziemców. Podczas posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury, poświęconego bezpieczeństwu na drogach, Litwiński zwrócił uwagę, że część tych ludzi siadających za kierownicami polskich ciężarówek, nie ma wystarczających kwalifikacji, żeby nimi kierować. Opowiadał, że sam był świadkiem, jak Ukrainiec nie potrafił kierować 40-tonowym TIR-em, którym za chwilę miał pojechać do Włoch. Pytany jak zdał prawo jazdy przyznał szczerze: Nie zdałem. Kupiłem. U nas takie dokumenty kupuje się na bazarze.
- Oczywiście jest możliwe, w internecie kupimy wszystko – mówi Stanisław Gortat, zastępca kierownika gorzowskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. – W Polsce, niestety, także kupuje się prawa jazdy. Jednak nie możemy kierować cudzoziemców na powtórny egzamin, gdyż byłaby to ewidentna dyskryminacja. Pośrednią weryfikację tacy kierowcy przechodzą, jeśli chcą w Polsce pracować. Muszą przejść tzw. kwalifikację wstępną, później jeszcze mamy egzamin przed komisją wojewody. Pracodawca bez podobnego świadectwa nie przyjmie kierowcy do pracy. Tutaj się nie weryfikuje uprawnień, ale doszkala. Wiem, że przed komisjami kwalifikacyjnymi stają również kierowcy z Ukrainy i problemów nie mają, nawet tych językowych.
W firmach transportowych podobna informacja jest kwitowana uśmiechem. Przy tak ogromnym braku kierowców w wielu, przede wszystkim tych małych firmach, nikt nie może sobie pozwolić na kaprysy, na przebieranie w kandydatach. Bywa, że kierowca przychodzi pierwszy dzień do pracy, niemal natychmiast dostaje kluczyki do ręki i dalej w trasę. Więcej problemów mają ci, którzy chcą postępować zgodnie z prawem lub zdrowym rozsądkiem.
Z kolei Lidia Malentowicz, z firmy Anneberg Transpol tłumaczy, że szanująca się firma nie może sobie pozwolić na korzystanie z usług przypadkowych kierowców. Nie dokumenty, ale wiedza i umiejętności każdego, niezależnie od nacji są weryfikowane
- Cóż, przy świadectwie kwalifikacji, zwłaszcza tym skróconym, nie weryfikuje się umiejętności tylko przekazuje nieco teorii – dodaje. – A potrzeby rynku są ogromne. Cóż, u nas nie ma systemu kształcenia zawodowego stąd chroniczny brak kierowców...
Wiesław Hasiuk jest właścicielem jednej z większych firm transportowych w Żarach. Zatrudnia w swoim przedsiębiorstwie 60 osób, z czego 20 to Ukraińcy. - W dzisiejszych czasach mam ogromny problem z pracownikami. Zatrudniam Ukraińców, bo wyrażają chęć do podjęcia pracy. Niestety na pozwolenie muszę czekać miesiącami, a bywało, że się go nie doczekałem, aż przyszły pracownik zrezygnował z pracy - opowiada Hasiuk. - 18 kwietnia wysłaliśmy wszystkie dokumenty. Piątego lipca osoba, którą chciałem zatrudnić zrezygnowała, bo nie chciał już dłużej czekać. To paranoja, na Mazowszu pracodawca czeka tylko jeden dzień na wydanie pozwolenia. Ja się nawet nie doczekałem i postanowiliśmy zrezygnować…
Na parkingu obok krajowej S3 rozmawiamy z kilkoma kierowcami. Na czterech jeden jest z Ukrainy. I mówi, że denerwuje go, gdy złośliwi pytają, czy kupił prawo jazdy na bazarze. A padają takie pytania. Zdawał egzaminy i to cięższe niż jego polscy koledzy.
- Wiem, że niektórych złoszczą Ukraińcy za kierownicą polskich ciężarówek, uważają, że zaniżamy stawki – kończy. – To bzdura. I zobaczcie ilu polskich kierowców jeździ dla zachodnich firm.
Polscy kierowcy tylko wzruszają ramionami, mówiąc, że tworzą międzynarodowe towarzystwo…