Prawdziwe szczęście tkwi często w szczegółach
To właśnie hasło przyświecało spotkaniu czytelników z Sępólna z Małgorzata Gutowską-Adamczyk, autorką sagi „Cukiernia pod Amorem”.
Właściwie to zawsze chciała być autorką, od czasu katarów, gdy specjalnie przeziębiała się, by móc zostać w łóżku i czytać książki. Jednak jej debiut jako pisarki przypadł w 2002 roku książką „110 ulic”.
- Do wydawnictwa „Akapit”, które szukało kogoś do napisania książki dla młodzieży, zaprotegowała mnie przyjaciółka, która stwierdziła, że jestem zdolna napisać powieść, jaką potrzebuje wydawnictwo. Zgodziłam się, bo przekroczyłam czterdziestkę i stwierdziłam, że teraz albo nigdy. Poligon obserwacyjny miałam w domu. Wtedy właśnie wkurzył mnie starszy syn, więc to był dobry czas - zdradziła pisarka.
W sumie wydała pięć powieści dla młodzieży, w tym dwie wzorowane na jej synach.
- „220 linii” to moja ulubiona i chyba najlepsza książka - podkreśliła Małgorzata Gutowska-Adamczyk, dodając:
- Kiedy dzieci dorosły, napisałam już tylko „13 poprzeczną”, dojrzałam wraz z moimi bohaterami i napisałam sagę „Cukiernia pod Amorem”. Jej napisanie planowałam już od ćwierćwiecza. Miała to być powieść o ciotce Halinie, która była krawcową, a została cukiernikiem, ale książka zaczęła się szybko rozrastać.
Wspomniano też o „Podróży do miasta świateł”, która opowiada o relacjach matki i córki. Tu autorka podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z życia, że nie wiedziała nawet, że istnieją tak okrutne matki. Rozmowa potoczyła się ku książce „Mariola, moje krople”, który to tekst miał być serialem.
Czytelnicy w Bibliotece Publicznej im. Jarosława Iwaszkiewicza w Sępólnie nadstawiali uszu, gdy autorka „Fortuny i namiętności” uchylała rąbka tajemnicy treści II tomu, który ukaże się jesienią. Miło było posłuchać kobiety pogodzonej z życiem, która potrafi długo i ciekawie opowiadać.
Autor: Lucyna Sztandera