Pracownicy ze Wschodu piją i wsiadają za kółko
Ukraińcy mają za nic surowe przepisy, które zabraniają kierować po alkoholu. Ci, których zatrzymuje policja, mają nawet 3 promile.
Kierujący fiatem punto 31-letni kierowca z Ukrainy wsiadł za kierownicą w Strzelcach Opolskich mając 3,3 promila w wydychanym powietrzu. Towarzyszyła mu 31-letnia kobieta, która także była pijana. Mężczyzna daleko nie zajechał.
- W trakcie pokonywania skrzyżowanie kierowca wymusił pierwszeństwo przejazdu i zderzył się czołowo z oplem astrą kierowanym przez 42-latkę - relacjonuje Paulina Porada, rzecznik strzeleckiej policji.
Siła uderzenia była tak duża, że astra została zepchnięta z drogi, a samochód stoczył się ze skarpy na pole. Trzy osoby trafiły do szpitala.
22-letni obywatel Ukrainy, którego zatrzymali z kolei policjanci z Opola, miał w organizmie 1,5 promila. Mężczyzna kierował skodą jadąc po całej szerokości drogi.
Z kolei Białorusin zatrzymany w Prudniku „wydmuchał” na alkomacie ponad 1 promil alkoholu w organizmie.
Biuro prasowe opolskiej policji poinformowało, że nie prowadzi statystyk, które uwzględniałyby ilość pijanych kierowców ze względu na narodowość.
Szeregowi policjanci przyznają jednak, że wraz ze wzrostem liczby pracowników ze wschodu, znacznie wzrosła liczba obcokrajowców zatrzymywanych na podwójnym gazie - najczęściej są to właśnie obywatele z Ukrainy.
Zdaniem Oksany, Ukrainki, która mieszka w naszym kraju od trzech lat, jej rodacy kierują pod wpływem alkoholu, bo nie zdają sobie sprawy jak surowe sankcje grożą za to w Polsce.
- Liczą, że nikt ich nie złapie, a jeśli już zostaną zatrzymani, to unikną kary np. wręczając łapówkę. Niestety na Ukrainie wciąż można załatwić w ten sposób wiele spraw - mówi.
Za jazdę po alkoholu grozi w Polsce kara do 2 lat więzienia, sądowy zakaz prowadzenia pojazdów na terytorium Polski oraz minimalnie 5 tys. złotych grzywny.