Prace w centrum Gorzowa może i zwolniły, ale nie aż tak mocno jak cała Europa
Na ul. Kostrzyńskiej w Gorzowie martwią się, że z Francji nie dojedzie stal. Z kolei na ul. Sikorskiego brakuje brukarzy. Pracuje też mniej obcokrajowców. Jak koronawirus wpływa na nasze inwestycje drogowe w Gorzowie?
- U nas pracowało zwykle około 20 obcokrajowców. Teraz zostało około dziesięciu. Brakuje też brukarzy. Oni pochodzą spoza Gorzowa i nie mogą dostać noclegu w hotelu. Materiały na szczęcie mamy, zgromadziliśmy je wcześniej – mówi nam Szymon Matusiak z Trakcji PRKiI. Przebudowuje ona ul. Sikorskiego.
Sprawdzamy, co słychać na największych drogowych inwestycjach w mieście. Wiele dziedzin życia koronowirus mocno przyhamował. Dodatkowo pracodawcy mówią nam, że w związku z sytuacją w Europie, zaczynają się pojawiać problemy z pracownikami zza granicy.
– Część z nich wraca do swoich krajów z obawy, że będzie problem z przemieszczaniem się po świecie – słyszeliśmy w tym tygodniu od jednego z przedsiębiorców.
Plac budowy na ul. Sikorskiego to teraz praktycznie najbardziej ruchliwe miejsce w centrum. W związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem życie praktycznie tu zamarło. Bywają chwilę, że w zwykły dzień ruch i atmosfera na ulicach i chodnikach taka jak w niedzielny poranek. Grupa robotników daje więc poczucie, że w czasie„społecznej kwarantanny” centrum jeszcze żyje.
Nie oznacza to jednak, że na przebudowie ul. Sikorskiego nie da się odczuć skutków koronawirusa. W związku z problemami z transportem i ludźmi, spowolniły m.in. prace sanitarne. W miejscu stanęło też układanie kostki na części „deptakowej” Sikorskiego. A pracy do skończenia zostało tu już niewiele.
Choć powoli kończy się już układanie płyt pomiędzy torowiskiem, trzeba jeszcze dokończyć układanie kostki na wysokości katedry.
- Do 15 kwietnia powinniśmy jednak zakończyć prace w tym miejscu – mówi Matusiak. Przypomnijmy: cała przebudowa ul. Sikorskiego powinna zakończyć się do 21 czerwca.
Problemy przez koronawirusa są też na przebudowie ul. Kostrzyńskiej. – Nie możemy ściągnąć rur kanalizacyjnych i wodociągowych z Francji. Tamtejsza firma nawet nie chce przyjąć zamówienia, bo przez sytuację w Europie i na granicach nie może dać gwarancji, że towar dojedzie do Polski – mówi nam z kolei Grzegorz Andrzejewski z firmy Budimex, która jest głównym wykonawcą przebudowy wylotówki na Kostrzyn.
Brak rur nie jest jedynym problemem Budimeksu. Koronawirus sprawił, że firma ma też kłopot z kupnem stali, która jest potrzebna do przejazdu kolejowego na Zatorze.
- Jeśli ta sytuacja się będzie przeciągała przez kolejne tygodnie, będzie problem – mówi Andrzejewski. – A o ile się to wszystko przeciągnie, to nikt tego nie wie. Trudno więc też powiedzieć, jak ten wirus wpłynie na budowę – dodaje. Jeśli problem ze sprowadzeniem materiałów będzie się przedłużał, Budimex będzie chciał usiąść do rozmów z miastem o zamianie materiałów. Kostrzyńska ma być zrobiona do 15 grudnia.
Problemów nie zgłasza za to gorzowski Budomex. – I oby tak było cały czas – mówi prezes Sylwester Zuza. Jego firma na początku roku rozpoczęła rozbudowę drogi krajowej nr 22, czyli wylotówki na Gdańsk. Buduje też drugą nitkę ul. Myśliborskiej. W mijającym tygodniu położyła asfalt na odtwarzanej "starej" jezdni. Drogę chciałaby oddać przed wrześniem.
- A co z inwestycjami, do których właśnie szykuje się miasto, choćby do przebudowy ul. Spichrzowej? – pytamy Wiesława Ciepielę, rzecznika magistratu.
- Koronawirus spowodował kłopot wszystkim, jednak nie możemy z tego powodu przestać pracować i czekać. Przyglądamy się rozwojowi sytuacji. Z żadnej inwestycji jednak nie rezygnujemy – mówi rzecznik.