Pozostał lekki niedosyt
Z jednej strony powinniśmy się cieszyć, bo do 81 min było 1:2. Z drugiej - radości brak, gdyż mogliśmy mieć komplet punktów.
Stilon Gorzów 2 (1)
Miedź II Legnica 2(2)
Bramki: Bil (3), Ziajka (81) - Woźniczka (17), Wasilewski (28).
Stilon: Wolarek - Zawistowski (od 35 min Gołdyn), Bil (od 46 min Mazalon), Somrani I(od 69 min Świtaj), Szwiec, Wiśniewski, Szałas, Maliszewski, Kaczmarczyk, Posmyk, Chyrek (od 51 min Ziajka).
Miedź II: Małecki - Krawczun, Woźniczka, Ciunowicz, Chodyga, Wichłacz, Wójcik, Zatwarnicki I, Wasilewski (od 71 min Murawski), Zieliński I, Cieślik (od 72 min Wojciechowski).
Sędziował: Paweł Łapkowski (Świebodzin). Widzów 800.
Nie tak wyobrażali sobie początek rundy rewanżowej trzeciej ligi dolnośląsko-lubuskiej kibice Stilonu Gorzów. Co prawda niebiesko-biali w końcówce doprowadzili do remisu, nawet mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, to jednak styl gry był daleki od ideału, a długimi fragmentami na stadionie przy ul. Olimpijskiej nie działo się nic godnego uwagi. Nikomu nie należała się wygrana w tym meczu.
Z taką grą naszym bliżej do walki o utrzymanie niż do bitwy o awans
Spotkanie świetnie rozpoczęło się dla Stilonu. Już w 3 min gorzowian na prowadzenie wyprowadził Patryk Bil, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Krzysztofa Kaczmarczyka. Niemniej jednak stilonowcy krótko cieszyli się z jednobramkowej zaliczki. Ich radość w 17 min przerwał Adrian Woźniczka. Były ekstraklasowiec ŁKS-u Łódź, po podaniu Przemysława Wichłacza, pokonał Macieja Wolarka. Co więcej, dziesięć minut później Mateusz Zatwarnicki zagrał w pole karne do niepilnowanego Adama Wasilewskiego, a temu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki.
Chwilę wcześniej na listę strzelców mógł wpisać się Paweł Posmyk, ale po zagraniu Tomasza Szwieca posłał futbolówkę nad poprzeczką. Goście niczym wytrawny bokser poszli za ciosem i w 33 min mogli zdobyć trzecią bramkę. Jednak tym razem po zagraniu Zatwarnickiego Kamil Zieliński trafił w słupek, mimo że uderzał z 3 m na pustą bramkę. Stilon był na deskach, ale po przerwie zdołał się z nich podnieść.
Kiedy z placu gry wiało nudą i niewiele wskazywało na to, że gospodarze wyrównają (tym bardziej że między 78 a 80 min legniczanie mieli trzy wyborne okazje), Paweł Posmyk - który moment wcześniej zmarnował dwie wyśmienite sytuację - w 81 min zgrał piłkę do Kordiana Ziajki, a rezerwowy miejscowych huknął z półwoleja pod poprzeczkę bramki Beniamina Małeckiego. 2:2 i tym razem to gorzowianie dostali wiatr w żagle.
Najbliższy strzelenia trzeciej bramki był... Łukasz Chodyga, który mało co, a zdobyłby gola samobójczego. Ostatecznie pierwsze w tym roku ligowe starcie zakończyło się podziałem punktów, a trener naszych Dariusz Borowy po ostatnim gwizdku sędziego potrzebował sporo czasu, aby dojść do siebie.