Poznańska prokuratura przedłuża śledztwo ws. pożyczek Filipa S. Wierzyciele zarzucają mu oszustwa metodą „na ambasadora w Afryce”
Poznańska prokuratura przedłuża śledztwo ws. pożyczek poznaniaka Filipa S. Jego wierzyciele zarzucają mu oszustwa „metodą na ambasadora”. Od różnych osób, w tym od znajomych przedsiębiorców, pożyczał pieniądze na rzekomo intratne interesy w Afryce: w sprowadzanie złota, pomarańczy, w sprzedaż mebli. Interesy nie wyszły, a wierzyciele szacują, że stracili kilka milionów złotych. Działalnością Filipa S. zajęła się teraz „Uwaga TVN”.
- Wystąpiliśmy do Prokuratury Okręgowej z wnioskiem o przedłużenie śledztwa. Do wykonania są jeszcze kolejne czynności dowodowe. Sprawa prowadzona jest w naszym Dziale Śledztw
– podkreśla prokurator Grzegorz Kantor, szef prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej Poznań Nowe Miasto.
Śledztwo trwa w sprawie, co oznacza, że do tej pory nikomu nie przedstawiono zarzutów. Filip S. nie chce jednak występować w tekstach pod nazwiskiem. Czuje się niesłusznie krytykowany.
Czytaj też: Filip S. pieniędzy nie oddaje, a jednemu z wierzycieli wytoczył sprawę karną o zniesławienie
Filip S. miał zdjęcia z prezydentami, premierami, biskupami. Zbudował sobie wiarygodność w oczach przyszłych wierzycieli
Działalnością Filipa S., który miał się przedstawiać jako przyszły ambasador RP w Afryce, zajęła się teraz „Uwaga TVN”.
W czwartek 18 lutego druga część reportażu w TVN
Z kolei „Głos Wielkopolski” od roku opisuje działalność młodego poznaniaka. Filip S. był radnym osiedlowym, startował do Rady Miasta z list SLD, ale znajomych miał w kilku innych partiach. Trzymał także z Kościołem. Jego profil na facebooku pełen był zdjęć z obecnym oraz byłymi prezydentami RP, premierami, biskupami i arcybiskupami. Działał także w Towarzystwie im. Hipolita Cegielskiego. Ponadto jego nazwisko pojawiało się w organizacjach zajmujących się Afryką.
I właśnie „na Afrykę” zaczął pożyczać pieniądze. Jego wierzyciele podkreślają, że przedstawiał się jako przyszły ambasador w Afryce i twierdził, że są już szyte dla niego i jego żony… kamizelki kuloodporne. Oni wierzyli w jego opowieści nie tylko z powodu zdjęć na facebooku, ale też dlatego, że miał w samochodzie przepustkę wjazdową do MSZ. Resort zaprzeczał później, że dał ją Filipowi S.
Czytaj też: Filip S. zadłużył także afrykańskie stowarzyszenie, którym kierował
Wiarygodność Filipa S., zdaniem wierzycieli, miały także tworzyć afrykańskie spółki i organizacje, w których zasiadał. W niektórych podmiotach pojawiał się wspólnie z poznańskim adwokatem Mariuszem Paplaczykiem. Pan mecenas bardzo nerwowo zareagował na nasze pytanie o jego znajomość i współpracę z Filipem S. Twierdził, że pytamy o prywatną sferę jego życia, a poza tym występuje jedynie jako pełnomocnik Filipa S. Adwokat Paplaczyk sugerował też, że podejmie przeciwko nam kroki prawne. W piśmie do redakcji domagał się potem usunięcia fragmentu tekstu, w którym opisaliśmy jego wątek.
Niedoszły ambasador Filip S. twierdzi, że upadł przez rewolucję w Sudanie i jest na utrzymaniu rodziców
Różni przedsiębiorcy, znajomi i nieznajomi, dziś szacują, że pożyczyli Filipowi S. kilka milionów złotych. Poznaniak miał obiecywać, że wszyscy zarobią na sprowadzaniu złota, pomarańczy z Sudanu albo sprzedaży mebli do Afryki. Jeden z wierzycieli, gdy zrozumiał, że z interesów nic nie wyjdzie, rzucił się pod pociąg. Policja wciąż prowadzi postępowanie ws. jego samobójczej śmierci.
Filip S. przekonuje tymczasem, że nikogo nie oszukał, a pieniądze stracił nie z własnej winy. Twierdzi, że wszystko przez rewolucję w Sudanie, która pokrzyżowała jego plany.
Czytaj też: Dlaczego jeden z wierzycieli Filipa S. popełnił samobójstwo? Szczegóły sprawy
W zeszłym roku, o czym już informowaliśmy, na wniosek Filipa S. poznański sąd ogłosił jego upadłość konsumencką. W piśmie do sądu Filip S. wskazał, że ma 23 wierzycieli na kwotę 4,2 mln złotych, ale nie ma z czego oddać. Jest na utrzymaniu rodziców. Wśród jego wierzycieli są nawet politycy, w tym Ryszard Kalisz, który bawił się na jego weselu. Polityk lewicy nie chciał z nami rozmawiać o swoich relacjach z Filipem S. Z naszych ustaleń wynika, że wciąż jest w bardzo dobrych relacjach z Filipem S.
Postępowanie upadłościowe niedoszłego ambasadora prowadzi teraz syndyk Andrzej Sondej, który stara się ustalić majątek młodego poznaniaka.
Czytaj też: Dlaczego sąd ogłosił upadłość konsumencką Filipa S.? Znamy listę jego wierzycieli
- Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Filip S. ma znikome środki na życie. Nie pozwalają one na zaspokojenie wierzycieli. Pojawiają się co prawda pogłoski, że posiada ukryty majątek i jakieś nieruchomości w Polsce i w Czechach, ale nie ma na to żadnych dowodów. W ciągu najbliższych tygodni przedstawię plan spłaty jego wierzycieli. Czekam jeszcze na pisma od komorników, którzy ustalają jego stan majątkowy
– zaznacza Andrzej Sondej.
-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień