Poznań: Zapadł wyrok w sprawie szczekania psa. Yogi nie jest winny, ale właściciel nie umie nad nim zapanować
Zapadł wyrok w sprawie szczekającego psa Yogiego, który miał zatruwać życie sąsiadom - Błażejowi Winklerowi i jego żonie. Stanisław Smektała, właściciel psa, zdaniem sądu jest winny, ale nie tego, że pies szczeka, a tego, że nie wykonywał obowiązku określonego w regulaminie rady gminy Czerwonak i nie uciszał psa, tym samym nie dochował porządku i bezpieczeństwa na terenie gminy przed uciążliwością Yogiego.
Sprawa psa Yogiego trafiła do sądu w 2017 roku. To wówczas miedzy sąsiadami z Mielna (gmina Czerwonak) wybuchł konflikt, którego podłożem był szczekający pies. Yogi to nowofundland Stanisława Smektały, który od początku utrzymywał, że pies szczeka, bo taka jest jego natura i nie będzie z nią walczył. Z kolei jego sąsiedzi - Błażej Winkler z żoną zarzucali mu, że nie potrafi uspokoić psa, nie reaguje na ich prośby o ciszę i spokój. Ostatecznie policja sprawę skierowała do sądu.
Czytaj: Sprawa psa trafiła do sądu. Według sąsiadów Yogi szczekał za głośno
3 czerwca 2019 roku, po dwóch latach, zapadł wyrok w Sądzie Okręgowym. Sędzia, Przemysław Wita, uznał Stanisława Smektałę za winnego. Zdaniem sądu oskarżony nie wykonywał obowiązku utrzymania porządku i czystości w gminach, wynikającego z regulaminy rady gminy Czerwonak, bo nie starał się uciszyć psa.
- Stanisław Smektała stanął pod zarzutem popełnienia wykroczenia z art. 51, paragraf 1, Kodeksu Wykroczeń, przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu. Trzeba jednak zaznaczyć, że w ocenie sądu obwiniony nie wyczerpał znamiona tego przestępstwa, które zasugerowała policja, jako że pies szczeka. Natomiast panu Smektale zarzucono przez
oskarżycieli, że dopuszczał do tego, iż jego pies zakłócał spokój państwa W. W ocenie sądu takie zachowanie nie podlega pod art. 51, dlatego sąd przekwalifikował ten czyn uznając, że stanowi on wykroczenie z art. 10, ustęp dwa z ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, a tym samym nie przestrzega regulaminu gminy Czerwonak. Zaniechał działania i dopuścił do tego, że pies zakłócał spokój państwa W. - mówi sędzia Przemysław Wita.
Sędzia podkreślił, że podczas wyroku oparł się przede wszystkim o zeznania żony Błażeja Winklera z których wynikało, że wcześniej kobieta nie zwracała uwagi panu Smektale, by uciszył psa. Zrobiła to dopiero w maju 2015 roku i czerwcu 2015.
- Wtedy powinno być oczywistym dla pana Smektały, że zachowanie jego pupila jest uciążliwe i zastosować się do zapisów ustawy i regulaminu gminy
- tłumaczy sędzia Wita.
Smektała został skazany na 300 złotych grzywny i 120 złotych kosztów sądowych.
Z wyroku sądu zadowolony jest Błażej Winkler i jego żona. - Żartobliwie mówiąc, "dramat pana Stanisława trwa", niegodziwi sąsiedzi skierowali wniosek na policję. Jeszcze bardziej niegodziwa policja sprawę założyła do sądu, a "nieludzki" sąd skazał. Ale to mówię żartobliwie. Ten wyrok w naszym odczuciu jest jedynym sprawiedliwym, który mógł zapaść. Tej sprawy nie powinno być przy normalnych sąsiedzkich zasadach, nikt nikomu nie wyrządza tego typu krzywdy przez półtora roku - podkreślił Błażej Winkler.
- Nam chodzi o refleksję, a nie o pieniądze. Obwiniony nie wyraził żadnej skruchy przez czas tego dwuletniego prawie postępowania. Dla pana Smektały fakt posiadania psa i że pies szczeka to normalna rzecz, a to, że mi przeszkadza i to nagrywam by mieć dowód, jest dla niego naganne. A ja przecież nagrywam dlatego, że on szczekał i zatruwał nam życie. To obwiniony poszedł do sądu, my chcieliśmy dobrze, dawałam szansę. Nikt z tej szansy nie skorzystał - komentowała wyrok żona pana Winklera.
Podkreśliła też, że zachowanie obwinionego i jego psa w trakcie trwanie postępowania uległo diametralnej zmianie.
- W obawie przed tym, że zostanie ukarany zaczął psa uciszać. Czasem skutecznie, czasem mniej. Zabrakło tu wychowania i pracy nad psem
- dodał Błażej Winkler.
Stanisław Smektała zapowiada, że odwoła się od wyroku. - Jestem zaskoczony tym wyrokiem. Jestem rozczarowany wyrokiem, że uznano mnie za winnego, bo mój pies szczeka. Może powinien spytać sędziego, co powinien pies robić, jeśli nie szczekać. Yogi to niepierwszy nowofundland, którego mam. Wiem jak te psy się zachowują, wiem jak go układać. Rozmawiałem też z osobami, które te psy układają. Pies ma wolę życie, nie jest psem, który szkodzi ludziom - mówi Smektała.