Poznań: Zakaz wstępu dzieci do restauracji? Internauci hejtują rodziny z maluchami. Winne 500 plus?
Poznańska restauracja wprowadziła zakaz wstępu dla dzieci. Internauci przyklaskują pomysłowi i hejtują rodziny z maluchami. Czy powodem tego, że niektórzy najchętniej pozbyliby się z życia publicznego rodzin z dziećmi jest 500+?
Chlew, świnie, kaszojady, purchlaki, bombelki, Karyny z Brajankami. Na te i na wiele innych określeń w stosunku do dzieci można natknąć się w internecie pod ostatnim postem poznańskiej restauracji. Parma i Rukola, serwująca pizze i makarony, zadecydowała, że do lokalu będą wpuszczane rodziny z dziećmi powyżej sześciu lat. Powodem miało być niszczenie mienia.
Czytaj więcej: Poznań: Parma i Rukola zakazuje wstępu dzieciom do lat 6. "Jak można niszczyć czyjeś mienie?"
„Madki z bombelkami” to od dłuższego już czasu temat do żartów na portalach społecznościowych. W podobnym tonie komentarze pojawiły się, gdy udostępniliśmy zdjęcia matek przechodzących przez rondo Kaponiera z wózkami. Krytykujących nie interesowało, że windy na Kaponierze nie działały, więc prawdopodobnie było to jedno z niewielu wyjść, by dotrzeć z punktu a do punktu b.
Równie alergicznie internauci reagowali, przyznając rację motorniczemu, który wyprosił matkę z dzieckiem w wózku, bo w tramwaju miało już nie być miejsca.
W sondzie na portalu gloswielkopolski.pl, w której udział wzięło już prawie 7 tys. osób, aż 80 proc. uważa, że decyzja restauracji była słuszna. Ale czy słuszny jest hejt na rodziny z dziećmi?
Winne 500+
Dr Beata Pająk-Patkowska, psycholożka i politolożka z UAM w Poznaniu uważa, że negatywny odbiór rodziców z dziećmi przez resztę społeczeństwa rozpoczął się od wprowadzenia 500 +.
- W przestrzeni internetowej komentują głównie osoby nieco młodsze, takie, które dzieci jeszcze nie mają, albo w ogóle odrzucają możliwość ich posiadania. A więc rodziny z potomstwem mogą im przeszkadzać. Mam wrażenie, że hejt na matki z dziećmi zapoczątkował program społeczny 500+. Dziś zdarza się, że rodzinę z dwójką dzieci przelicza się na pieniądze. Słyszałam komentarze „O, idzie tysiąc plus”.
Czytaj: Poznań: Zakaz wstępu dzieci do restauracji? Prawnik tłumaczy, że to możliwe
Jej zdaniem rodziny z dziećmi kojarzone są z konserwatywnymi poglądami. - A to może się niektórym nie podobać, gdy z drugiej strony obecny jest także w przestrzeni publicznej hejt na osoby o odmiennej orientacji seksualnej.
Ruch poznańskiej restauracji traktuje jako dyskryminację.
- Rozumiem, że dzieci mogą przeszkadzać, zwłaszcza gdy rodzice nie zwracają uwagi na ich zachowanie. Ale zważmy też, że dorośli czasem także nie potrafią się zachować, zwłaszcza po alkoholu. Jakiekolwiek zakazy antagonizują społeczeństwo
- dodaje dr Beata Pająk-Patkowska.
Marta Mazurek, główna specjalistka w gabinecie marszałka na stanowisku ds. równości i różnorodności zgadza się z tezą dotyczącą 500+.
- Często dajemy sobie prawo osądzać, kto tylko korzysta z przywileju 500 plus, a kto jest już roszczeniowy. I tutaj powstaje kolejny twór, czyli „matka roszczeniowa”, która żyje z 500 plus, nie pracuje zawodowo i domaga się uznania dla siebie z samego faktu bycia matką - mówi.
„Matka Polka” kontra mama nowoczesna
M. Mazurek podkreśla, że dyskusje na temat tego, co może matka z dzieckiem są najczęściej toczącymi się dyskusjami w mediach, pop kulturze czy Internecie.
- Rola matki jest bardzo trudna i obarczona ryzykiem ciągłego niepowodzenia. Po pierwsze, niewykluczone, że wciąż pobrzmiewa u nas nostalgia za stereotypem „matki Polki”. Jej życie toczy się w sferze praca-dom. Przy czym dodajmy, że jeśli praca zawodowa, to raczej niezwiązana z pełnieniem odpowiedzialnych czy prestiżowych funkcji. Matki czy opiekunki, które temu ideałowi nie hołdują, mogą narazić się na krytykę z różnych stron: ekspertów, koleżanek, sąsiadów czy wreszcie nieznajomych - mówi.
Podkreśla, że wciąż daleko nam do partnerskiego podziału obowiązków, a co za tym idzie - do równej odpowiedzialności rodzicielskiej.
- Zatem sankcje czy krytyka za niepowodzenie lub niewłaściwe pełnienie obowiązków rodzicielskich są też o wiele bardziej surowe dla matek niż dla ojców
- mówi Marta Mazurek.
Dzieci inwestycja w przyszłość
Elżbieta Lachman z kolei zwraca uwagę, że internetowi hejterzy zapominają o najważniejszym: - Na dzieci musimy spojrzeć jak na inwestycję w przyszłość, a nie dzisiejszy kłopot. Nawet jeśli gdzieś nabrudzi, należy pamiętać, że w przyszłości może ono zostać lekarzem lub pielęgniarką. Dziecko to także przyszłe emerytury - stwierdza Elżbieta Lachman, redaktor naczelna Polskiego Forum Rodziców i członkini Rady Rodziny przy wojewodzie wielkopolskim.
Dodaje też, że w środowisku poznańskich rodziców coraz częściej mówi się o próbach rugowania ich z przestrzeni publicznej.
- Wielu bezdzietnym osobom nie przeszkadza hałas komunikacyjny, a płacz dziecka urasta z kolei do wielkiego problemu. Jeśli taki stan się utrzyma, nasze miasta będą wyglądać jak niemieckie, gdzie średnia wieku przekracza 50 lat - tłumaczy E. Lachman.