Poznań: Usiłował zabić Alberta? Chłopak do końca życia wymaga rehabilitacji, ale sprawca może odpowiedzieć za o wiele łagodniejszy czyn
Jest kolejny zwrot w sprawie pobicia Alberta Radomskiego. Okazuje się, że Krzysztof M., oskarżony o usiłowanie zabójstwa Alberta, może odpowiadać "jedynie" za narażenie go na utratę zdrowia lub życia. Za "łagodniejszy" czyn prawdopodobnie będzie też odpowiadała Marta S., która przejechała chłopaka samochodem. Prokuratura oskarżyła ją ostatecznie tylko o nieudzielenie pomocy.
W październiku 2017 roku 20-letni ówcześnie Albert Radomski wracał do domu ze Starego Rynku w Poznaniu, gdzie świętował swoje urodziny. W pewnym momencie pokłócił się z Krzysztofem M. i został przez niego uderzony. Kiedy próbował się podnieść, napastnik podszedł do niego po raz drugi i ponownie uderzył. A chwilę później przejechał po nim samochód, który prowadziła Marta S.
Czytaj też: Walka o nowe życie Alberta Radomskiego. Po tragicznym wypadku nic już nie jest takie same
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa M. o usiłowanie zabójstwa, zaś Martę S. o nieudzielenie pomocy. Ich proces rozpoczął się w listopadzie ubiegłego roku. Jednak już w grudniu sąd poinformował, że możliwa jest zmiana kwalifikacji czynu Marty S. na spowodowanie wypadku z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
Na środowej rozprawie prokurator miał odpowiedzieć sądowi czy rozszerzy akt oskarżenia wobec Marty S. także na zarzut spowodowania wypadku z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Ostatecznie prokuratura pozostała przy pierwotnym zarzucie, czyli nieudzieleniu pomocy. Rozczarowana taką decyzją jest rodzina Alberta.
Zobacz też: Poznań: Przejechała samochodem po Albercie, teraz przeprasza. "Będę z tym zdarzeniem do końca życia"
Początkowo wydawało się że proces Krzysztofa M. i Marty S. skończy się w środę i wtedy zostaną wygłoszone mowy końcowe. Ostatecznie tak się jednak nie stało. Tego dnia sąd przesłuchał jednego świadka, który widział zdarzenie.
- Szedłem z grupą znajomych. Widziałem uderzenie tego chłopaka. Wybiegł jeden z bramy, a potem drugi i go uderzył ręką w twarz. Tamten (Albert - dod. red.) się przewrócił i przejechało go auto
- mówił Jakub I.
Tuż przed zakończeniem rozprawy sąd poinformował, że możliwa jest zmiana kwalifikacji prawnej czynu Krzysztofa M. z usiłowania zabójstwa na narażenie na utratę życia i zdrowia. Za ten czyn grozi maksymalnie do trzech lat więzienia. Rozczarowania taką sytuacją nie ukrywa rodzina Alberta oraz ich pełnomocnik.
Sprawdź też: Poznań: Pobicie Alberta Radomskiego. Jego stan był krytyczny. Gdyby nie pomoc, nie miałby żadnej szansy na przeżycie
- Takie jest uprawnienie sądu, lecz w naszej ocenie czyn zarzucony Krzysztofowi M. jest słuszny i wypełnia on znamiona usiłowania zabójstwa. W naszej ocenie nie ma potrzeby zmiany kwalifikacji czynu - mówił po rozprawie mecenas Marcin Wolski.
I dodawał:
- Kara powinna być zdecydowanie wyższa niż ewentualne trzy lata pozbawienia wolności biorąc pod uwagę wcześniejszą karalność oskarżonego.
Mimo możliwej zmiany kwalifikacji prawnej czynu Krzysztofa M., sąd postanowił przedłużyć mu tymczasowy areszt o kolejne trzy miesiące. - W ocenie sądu póki co istnieją przesłanki do stosowania najsurowszego środka zapobiegawczego. Fakt, że sąd pouczył o możliwości zmiany kwalifikacji czynu nie przesądza, że tak się stanie i nie jest okolicznością, by nie stosować tymczasowego aresztu. Ponadto należy mieć na uwadze, że oskarżony ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości - uzasadniał sędzia Dariusz Ratajczak.
Czytaj też: Usiłował zabić Alberta Radomskiego? "Dookoła głowy była kałuża krwi"
Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na połowę maja. Wtedy też mają zostać wygłoszone mowy końcowe.