Poznań: Spowodował wypadek na Hlonda. Rok więzienia za śmierć 21-letniej Asi. W sądzie popłynęły łzy rodziny
Bartosz M., który w kwietniu 2017 roku w Poznaniu spowodował śmiertelny wypadek, został prawomocnie skazany na rok bezwzględnego więzienia. - Wyrok jest nieadekwatny do wydarzenia. Choć jest skazujący, to nic nam nie wróci córki. My umarliśmy razem z nią - mówi przez łzy ojciec zmarłej w wypadku Asi.
W poznańskim Sądzie Okręgowym zakończył się proces odwoławczy Bartosza M. Rok temu mężczyzna spowodował śmiertelny wypadek samochodowy, w którym zginęła jego koleżanka Joanna. W czerwcu 2018 roku został za to skazany na rok więzienia, czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów oraz obowiązek zapłaty na rzecz rodziców i rodzeństwa Asi po 3000 zł każdemu.
Wyrok został zaskarżony. Bartosz M. i prokuratura chcieli wymierzenia kary w zawieszeniu, a rodzina próbowała do tego nie dopuścić. Sąd utrzymał w mocy poprzedni wyrok, co oznacza, że najbliższy rok M. spędzi w więzieniu.
- Sąd odwoławczy może ingerować w zakres sankcji określonej przez sąd I instancji tylko wtedy, jeśli wymiar represji jest rażąco niesprawiedliwy. Tu nie chodzi o aptekarskie dawkowanie, czy miesiąc więcej czy mniej, czy 100 złotych więcej czy mniej. W tym przypadku sąd nie ma powodów, by w ten wyrok ingerować - stwierdziła sędzia Dorota Maciejewska-Papież.
Do tragedii doszło w nocy z 15 na 16 kwietnia 2017 roku. Bartosz M., Asia i troje znajomych, wracali wówczas ze Skorzęcina, gdzie pojechali w Wielką Sobotę wieczorem. Już w Poznaniu, na ul. Hlonda Bartosz M., który prowadził samochód, wpadł w poślizg i stracił panowanie nad kierownicą. Był trzeźwy, ale nieostrożny.
Auto z impetem uderzyło tylnymi lewymi drzwiami o betonowy słup przy wiadukcie kolejowym. Tam siedziała Asia, która zmarła mimo natychmiastowej reanimacji.
- Sąd uznał, że można dopatrzeć się okoliczności łagodzących dla oskarżonego. Przyznał się do zarzucanego mu czynu i nie utrudniał postępowania. Nie był też do tej pory karany, ale ta okoliczność nie jest kluczowa, by wymierzyć mu karę wolnościową. Niemal 90 proc. sprawców wypadków drogowych, to osoby o nieposzlakowanej wcześniej opinii
- uzasadniała sędzia Maciejewska-Papież.
- Nie można powiedzieć, że oskarżony świadomie doprowadził do wypadku i chciał wyrządzić komukolwiek krzywdę. Gdyby tak było, odpowiadałby z innego przepisu. Zrobił to nieumyślnie, ale umyślnie złamał zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Poruszał się z prędkością niedopuszczalną i to doprowadziło do tak tragicznych skutków - dodała.
Rodzina nie może pogodzić się ze śmiercią Asi. Nie odwołała się od wyroku sądu I instancji, ponieważ nie wiedziała, że ma taką możliwość. W innym wypadku - walczyłaby o surowszą karę.
- Wyrok jest nieadekwatny do tego co się stało. Jest skazujący dla oskarżonego, ale to nam nie wróci córki. My umarliśmy razem z nią - mówi Piotr Krzyżostaniak, ojciec ofiary.
Mężczyzna odniósł się także do faktu, że prokuratura, która najpierw oskarżyła Bartosz M., w procesie odwoławczym - tak jak on - wnioskowała o karę w zawieszeniu: - Nie wiem dlaczego prokuratura też chciała dla niego skazania w zawieszeniu. Zawsze wierzyliśmy w to, że będzie po stronie poszkodowanych, ale tak się nie stało - była po stronie oskarżonego.
- Patrząc na ulice polskich miast, można odnieść wrażenie, że jest społeczne przyzwolenie na poruszanie się z prędkością znacznie wyższą niż przewidują to przepisy. W głowach kierowców powinno się zmienić myślenie, że przez niewielkie przekroczenie prędkości, nic się nie wydarzy. W końcu może to doprowadzić do tragedii
- powiedziała na koniec sędzia Maciejewska-Papież.