Poznań: Sąd umarza zarzut wobec byłego dyrektora, który miał molestować uczennice. Kiedy rozpocznie się proces za inne zarzuty?
Zbigniew A., były dyrektor Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 w Poznaniu, który jest oskarżony o molestowanie kilku uczennic, nie będzie odpowiadał za czyn z 2005 roku, kiedy był nauczycielem w Swarzędzu. Sąd umorzył postępowanie uznając, że tamta sprawa się przedawniła.
- Czyn zarzucony Zbigniewowi A. miał mieć miejsce wiosną 2005 roku. Wtedy był on zagrożony karą do pięciu lat więzienia, zaś przedawnienie karalności następowało po 10 latach od jego popełnienia. Gdyby w tamtym okresie wszczęto śledztwo, okres przedawnienia wydłużyłby się do 15 lat (czyli 2020 roku - dod. red.). Jednak śledztwo wobec tamtego czynu wszczęto dopiero w 2018 roku, więc uległ on przedawnieniu - tłumaczyła sędzia Agnieszka Kędzierska.
Problemy Zbigniewa A., byłego już dyrektora Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 w Poznaniu, rozpoczęły się w czerwcu 2018 roku. Wtedy to mężczyzna usłyszał pierwsze zarzuty dotyczące molestowania uczennicy. Krótko przed zakończeniem roku szkolnego mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu.
Śledztwo w jego sprawie ruszyło w maju 2018 roku, po tym jak jedna z uczennic poskarżyła się rodzicom na to, co wydarzyło się w gabinecie byłego już dyrektora. Uczennica miała być wypytywana przez Zbigniewa A. o seks, czy miała już zbliżenie i robiła coś więcej, niż tylko całowanie. Po chwili dyrektor miał zbliżyć się do uczennicy, próbować pocałować, włożyć język do jej ust, dotykać za piersi. Dziewczyna odepchnęła go i uciekła do klasy. Powiedziała o wszystkim rodzicom, a ci zawiadomili policję. Wtedy taż na jaw zaczęły wychodzić kolejne zdarzenia.
W grudniu 2018 roku prokuratura oskarżyła Zbigniewa A. o molestowanie siedmiu kobiet. Wśród nich było pięć uczennic, jedna studentka i jedna przedstawicielka handlowa. Wśród zarzutów było także zdarzenie, do którego miało dojść w 2005 roku w Swarzędzu, kiedy Zbigniew A. był tam nauczycielem. Była uczennica ze Swarzędza opowiedziała, że przed laty Zbigniew A. próbował ją całować w kantorku przy sali lekcyjnej.
Zbigniew A. od początku nie przyznawał się do winy. Rozpoczęcie jego procesu stale się przedłużało m.in. z powodu umorzenia przez sąd rejonowy zarzutu dotyczącego czynu z 2005 roku. Zażalenie na decyzję sądu rejonowego złożyła prokuratura. W piątek poznański Sąd Okręgowy podtrzymał jednak decyzję sądu pierwszej instancji dotyczącą umorzenia sprawy pod względem czynu sprzed 14 lat.
- Ten czyn nie będzie sądzony, lecz Zbigniew A. będzie odpowiadał za pozostałe zarzuty. Z kolei zeznania Katarzyny M. (pokrzywdzona w 2005 roku - dod. red.), która będzie świadkiem, będą bardzo istotne dla sądu. Będą miały też duże znaczenie dla oceny materiału dowodowego - mówiła sędzia Agnieszka Kędzierska.
Jednocześnie sędzia wyrażała nadzieję, że proces Zbigniewa A. w końcu będzie mógł się rozpocząć. Teraz, teoretycznie już nic nie stoi na przeszkodzie.
Czytaj więcej o sprawie: