Korupcja, oszustwa, przekraczanie uprawnień - łącznie 128 zarzutów usłyszał były poznański prokurator Sebastian Z. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko niemu. Były prokurator do winy się nie przyznaje. Zapewnia, że padł ofiarą spisku, ale tematu nie rozwija. Twierdzi, że dawni przełożeni zabronili mu komentowania sprawy.
O kłopotach Sebastiana Z. jako pierwsi napisaliśmy jesienią 2013 roku.
Cztery lata temu, na początku lipca, został zawieszony w czynnościach służbowych. Przełożeni kazali mu zabrać swoje rzeczy i opuścić gmach prokuratury. Pojawiły się wtedy doniesienia, że brał pieniądze od oskarżonych oraz stron prowadzonych przez siebie postępowań.
Jak się wtedy dowiedzieliśmy, jeden z mężczyzn zostawił pieniądze w gabinecie prokuratora Z. Sądził, że to kończy postępowanie. Potem jednak sąd wezwał go do ponownej wpłaty na cel społeczny. Gdy mężczyzna dowiedział się, że tylko sąd może decydować o takiej opłacie, złożył doniesienie. Z czasem śledczy zaczęli docierać do kolejnych pokrzywdzonych. Teraz podają, że przesłuchali kilkuset świadków, akta liczą ponad 300 tomów. Świadkowie mieli zeznać, że prokurator w różnych sytuacjach sygnalizował możliwość wpłaty np. na cel społeczny. Pieniądze zostawione na jego biurku miały kończyć sprawę.
Śledztwo trwało 4 lata. W akcie oskarżenia zarzucono mu popełnienie 128 przestępstw w latach 2009-2013. Niedawno do poznańskiego sądu trafił akt oskarżenia. Oskarżono go o wielokrotne przekraczanie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, oszustwa oraz kilka czynów o charakterze korupcyjnym.
- Oszustwa polegały na wyłudzeniach oraz usiłowaniu wyłudzeń pieniędzy z tytułu rzekomych opłat związanych z prowadzonymi postępowaniami przygotowawczymi. Na przykład z tytułu rzekomych kosztów postępowania, świadczeń na cele społeczne, świadczeń na rzecz osoby pokrzywdzonej przestępstwem - podała w swoim komunikacie Prokuratura Krajowa.
Prokurator Z. miał także żądać pieniędzy np. za zwrot zatrzymanego prawa jazdy.
Kwoty, które przyjmował lub się domagał, miały wynosić od 480 złotych do 20 tys. zł.
Z kolei łączna kwota, którą dostał lub której się domagał, to 250 tysięcy złotych.
Śledztwo prowadziła najpierw poznańska Prokuratura Apelacyjna. Po jej likwidacji sprawę prowadził poznański Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej.