Poznań: prokurator podejrzany o 128 przestępstw
Prokurator z Poznania usłyszał 128 zarzutów dotyczących m.in. oszustw. Podejrzanym stał się po ponad trzech latach od rozpoczęcia śledztwa.
Sprawa prokuratora Z. trwa tak długo, by były kłopoty z uchyleniem jego immunitetu. - Prokurator niedawno został przesłuchany w charakterze podejrzanego, usłyszał 128 zarzutów, do których się nie przyznał - mówi Piotr Baczyński, naczelnik poznańskiego wydziału Prokuratury Krajowej. - Wyjaśniał, że niektórych zdarzeń i osób nie pamięta. Do innych kwestii się odnosił, ale nie chciałbym na tym etapie ujawniać, jaką przyjął linię obrony.
Podejrzany prokurator został wezwany na przesłuchanie. Po jego zakończeniu śledczy chcieli wystąpić o tzw. areszt warunkowy. Polega na tym, że podejrzany trafia do aresztu, jeśli nie wpłaci wyznaczonego poręczenia majątkowego.
- Po naszej zapowiedzi o areszcie warunkowym, szybko zostało wpłacone poręczenie w wysokości 50 tys. zł. Dlatego nie było potrzeby składania zaplanowanego wniosku - dodaje prokurator Piotr Baczyński.
Prokurator Z. niebawem znowu ma pojawić się na przesłuchaniu. Wówczas ma dokończyć wyjaśnienia dotyczące stawianych mu zarzutów.
O jego sprawie piszemy od 2013 roku, kiedy jako pierwsi poinformowaliśmy o wszczęciu śledztwa ws. jego działalności. Jako prokurator miał proponować różnym stronom prowadzonych postępowań, że za pewną opłatą sprawa zostanie polubownie zakończona. Chodziło o wpłatę na tzw. cel społeczny. Prawo dopuszcza taki sposób zakończenia sprawy karnej, ale decyzję wydaje sąd i podaje numer konta. Tymczasem prokurator miał brać pieniądze w swoim gabinecie. Nieświadomi „klienci” płacili, bo sądzili, że takie właśnie są procedury.
Do naszej redakcji zgłosiła się jedna z ofiar. Wskazała, że wynajmowała mieszkanie, a potem właściciel nie chciał oddać kaucji.
- Mieliśmy dokumenty, że właściciel mieszkania nas oszukał i fałszował dokumenty. Złożyliśmy zawiadomienie. Po krótkim czasie prokurator Z. zadzwonił informując, że zakończył sprawę i że mogę przyjść po zwrot kaucji. Na oświadczeniu miałam wpisać niższą kwotę, bo jak stwierdził, muszę ponieść tzw. koszty manipulacyjne i dla siebie zabrał 100 zł - relacjonuje kobieta.
Od innych osób prokurator miał brać znacznie większe kwoty. Podczas trwającego śledztwa broni go jego żona, która jest adwokatem. - W toku sprawy zamierzam wykazać niewinność mojego klienta oraz doprowadzić do postawienia zarzutów osobom, które twierdzą, że wręczały prokuratorowi pieniądze - poinformowała nas jego żona.
Prokurator Z., gdy wcześniej mieliśmy z nim kontakt, nie chciał szczegółowo odnosić się do stawianych mu zarzutów.