Poznań: Niska frekwencja w wyborach do rad osiedli. Jak ją zmienić? Gdańsk wiedział
Po niedzielnych wyborach do rad osiedli widać, że choć frekwencja w nich rośnie, to jednak Poznań pozostał daleko za Gdańskiem. Tam, w niektórych dzielnicach, swój głos oddało nawet 30 proc. mieszkańców. Wszystko za sprawą powiązania wysokości budżetu z frekwencją.
W ostatnich wyborach do rad osiedli w Poznaniu udział wzięło niespełna 10 proc. mieszkańców. Choć wynik ten był wyższy o ponad dwa punkty procentowe niż w 2015 r., nadal trudno go uznać za zadowalający.
Tego samego dnia wybory do rad dzielnic odbyły się w Gdańsku. Frekwencja wahała się tam od 11, do ponad 30 proc. Skąd taka różnica?
Czytaj też: Poznań: Zmiany w radach osiedli po wyborach. Rewolucja na Naramowicach
W Gdańsku pula pieniędzy, z których mogą korzystać rady dzielnic uzależniona jest od liczby osób, które udały się do urn. Zgodnie z lokalnym prawem, jeżeli w wyborach brało udział mniej niż 14 proc. uprawnionych mieszkańców to rada ma do wykorzystania na rzecz dzielnicy 12 zł na jednego mieszkańca.
Jeżeli frekwencja wyniosła od 14 do 16 proc. - wówczas jest to 15 zł. Jeśli było to ponad 16 proc. mieszkańców, ma do dyspozycji 18 zł na każdego mieszkańca.
– Gdańskie rozwiązanie to oczywiście temat do dyskusji – mówi Arkadiusz Bujak, dyrektor Wydziału Wspierania Jednostek Pomocniczych Miasta. – Warto jednak pamiętać, że kwoty jakie rady osiedli otrzymują w związku zajmowaną powierzchnią i liczbą mieszkańców w Poznaniu stanowią około 10 procent ich budżetu – dodaje.
Sprawdź też: Poznań: Wybory do rad osiedli 2019 - wyniki. Prezentujemy nazwiska nowych radnych osiedlowych
Nawet jeśli urzędnicy i radni nie będą chcieli wykorzystać gdańskich doświadczeń, w funkcjonowaniu rad szykowane są zmiany. Przypomnijmy, że ostatnia reforma jednostek pomocniczych miała miejsce w 2011 r.
Dlatego po 8 latach urzędnicy zapowiadają uproszczenie zasad finansowania jednostek pomocniczych oraz powołanie konwentu przewodniczących rad, który miałby doradzać prezydentowi Poznania.