Poznań: Nastoletnia Zuza pokonała raka. Teraz chce być przykładem, by uświadamiać rówieśników
Dopiero skończyła 15 lat, a już ma za sobą walkę ze śmiertelną chorobą. Swoją osobę dzieli na trzy podobne do siebie, ale zupełnie różne postaci: Zuzankę - beztroską nastolatkę, Zuzannę - walczącą na oddziale onkologii oraz Zuzię - dojrzalszą, ale i cieszącą się z małych rzeczy. Teraz swoją historię chce opowiadać innym
Często nie zastanawiamy się nad tym, co byłoby, gdybyśmy usłyszeli, że właśnie śmiertelnie chorujemy. „Nowotwór? Mnie to nie dotyczy” - myślimy. Co zatem może czuć osoba, która taką diagnozę usłyszała w wieku zaledwie 15 lat? Tak było z Zuzą Markiewicz, która mimo młodego wieku stoczyła już swoją walkę z rakiem. Nastolatka nie tylko sama nie dała się chorobie, ale również zamierza oswajać z nią innych, organizując warsztaty dla rówieśników.
Czytaj też: Pomóż w zbiórce na leczenie Aleksa Jutrzenki. Spotkaj się z Peją i Kasią Bujakiewicz
Nazywam się Zuzanna Markiewicz i mam 15 lat. Przez ostatnich dziesięć miesięcy byłam pacjentką Oddziału Onkologii, Hematologii i Transplantologii Dziecięcej w Poznaniu - zachorowałam na chłoniaka Hodgkina
- tak Zuza rozpoczęła wiadomość, którą wysłała do naszej redakcji.
Dziewczyna sama przeszła trudną walkę z chorobą onkologiczną. Teraz, w oparciu o własne doświadczenia, chce edukować innych na temat nowotworów.
Rak? Nowotwór? Chłoniak?
Zuza, jak sama mówi, nigdy wcześniej nie myślała o tym, że jej zdrowiu, a tym bardziej życiu, może cokolwiek zagrażać. Była beztroską dziewczyną, nastolatką, która miała swoje plany i marzenia. W jednej chwili jej przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
Zobacz też: Coraz mniej przeszczepów w Polsce. Dlaczego spada liczba transplantacji?
- Od października ubiegłego roku zaczęłam się czuć coraz gorzej. Miałam ciągłe poczucie takiego ogromnego zmęczenia, przez które nie mogłam nawet dobrze napisać konkursu, do którego przygotowywałam się od ponad roku. To było zmęczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Najgorsze było to, że nie miałam nad nim żadnej kontroli - wspomina poznanianka.
I dodaje:
- To już były objawy nowotworu, ale jeszcze o tym nie wiedziałam. To było dziwne, bez względu na to czy byłam wyspana, czy nie, ja po prostu odpływałam na lekcji i zasypiałam. Do tego dochodził bardzo duży brak koncentracji i swędzenie skóry, która nie była ani zaczerwieniona, ani pogryziona przez komary.
Najbardziej zauważalną zmianą, jaką w ciele Zuzi wprowadziła choroba, była duża utrata masy ciała. W ciągu miesiąca dziewczynka straciła 6 kg. Zauważyła to jej mama, która natychmiast zabrała ją do lekarza.
Kolejne rozmowy i badania doprowadziły lekarzy do konkretnej diagnozy: chłoniak Hodgkina.
- Gdy usłyszałam o tym, że przyszło mi się zmierzyć z nowotworem, czułam ogromną niesprawiedliwość. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego los zadecydował za mnie i postanowił odebrać mi moje cele i plany na przyszłość
- wspomina Zuza.
I dodaje: - Później, jeszcze trudniejszą rzeczą była próba zrozumienia, że jednak nic nie zostało mi zabrane, ale muszę przesunąć w czasie datę realizacji wszystkich swoich marzeń, które przecież tak bardzo chciałam spełnić.
Sprawdź też: Sześcioletni Jasiek ma guza pnia mózgu. Jedyną szansą dla niego jest leczenie w Szwajcarii. Potrzeba prawie 3 mln zł
W trakcie choroby Zuza założyła stronę na Facebooku. „Stworzona na nowo” to forma bloga, internetowego pamiętnika, w którym nastolatka przedstawia swoje radości i obawy z oddziału onkologicznego. W jednym z postów wspomina:
„Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony - mama czy ja - kiedy spostrzegłam w mojej ręce garść ciemnych włosów tuż po przeczesaniu ich dłonią. Szczerze mówiąc - emocjonalnie, był to najtrudniejszy moment podczas całego leczenia. W jednej chwili zostałam odarta z pewności siebie i rzeczy, która przez 15 lat stanowiła mój atut. Pamiętam, że byłam wtedy w ogromnym szoku, nie wiedziałam, co się dzieje. Włosy w jednej chwili zaczęły wypadać garściami, mama pomagała mi je wręcz „wyjmować” z głowy. A na dodatek stało się to w tak znaczącym miejscu - w poradni onkologicznej. Włosy były wszędzie - na podłodze, na moim ubraniu, na łóżku… W jednej chwili, objętość fryzury zmniejszyła się dwukrotnie”.
Życie na oddziale onkologicznym nie należy do najłatwiejszych. Jednak z opisów Zuzy wynika, że również tam może być... kolorowo.
- Oddział onkologiczny nie jest miejscem, gdzie czeka się na śmierć. Tam się naprawdę wiele dzieje - przychodzą do nas wolontariusze z różnymi akcjami, organizują nam projekcje filmowe na korytarzach. To było naprawdę duże i pozytywne zaskoczenie
- wspomina 15-latka.
„Nie jestem zdrowa”
Zuza rozpoczęła chemioterapię w lutym tego roku. Pamięta moment, w którym myślała, że udało jej się już pokonać raka.
- Po dwóch chemiach nastąpił miesiąc przerwy w leczeniu, więc byłam przekonana, że to już koniec. Nawet czułam się coraz lepiej. Ale okazało się, że potrzebna jest jeszcze silniejsza dawka, co bardzo mnie podłamało. Już prawie straciłam wiarę, że kiedyś wrócę do normalnego życia - opowiada Zuzia i dodaje: - Wtedy mój lekarz prowadzący, pani doktor Agnieszka Wziątek, tchnęła we mnie nadzieję. Kiedy tylko mnie widziała, mówiła: „Witam panią doktor Markiewicz!” z ogromnym uśmiechem na ustach, mając na uwadze moje medyczne plany na przyszłość. To dało mi motywację i pewność, że mam dla kogo walczyć, a chorobowe doświadczenie ostatecznie ubogaci moje życie, zamiast je zdefiniować. I zaczęłam walczyć najdzielniej, jak potrafiłam.
Sierpień był miesiącem, w którym Zuza przyjęła chemię po raz ostatni. Od października jest uczennicą I Liceum Ogólnokształcącego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Chociaż, jak podkreśla, choroba jest obecnie zawieszona, to nie wie, czy tak będzie zawsze.
- Moja walka z nowotworem trwała łącznie 8 miesięcy. Nie lubię jednak mówić, że jestem już zdrowa, bo, jeśli chodzi o nowotwory, to istnieje bardzo duże ryzyko wznowy. Można jednak powiedzieć, że zakończyłam leczenie szpitalne. A to oznacza, że nie przyjmuję już chemioterapii. Mimo tego nadal chodzę na kontrolę do poradni onkologicznej i mam regularnie przeprowadzane badania
- wyjaśnia Zuza.
Nie wycofuj się rakiem!
Zuzia postanowiła swoje doświadczenia z chorobą onkologiczną wykorzystać w pozytywny sposób.
- Mam nawet plan na swoją przyszłość, ponieważ choroba niestety… a może właśnie „stety”, utwierdziła mnie w przekonaniu, że chciałabym skończyć medycynę, później zostać onkologiem dziecięcym. Myślę, że to moje doświadczenie, które zdobyłam poprzez zachorowanie i wyzdrowienie, pomoże łatwiej wczuć się w rolę pacjentów. Będę umiała im pomóc także poza rozpisaniem leczenia, być takim wsparciem psychicznym - planuje 15-latka.
Przed Zuzią jeszcze długa droga zanim zostanie lekarzem. Jednak nastolatka już teraz wzięła sprawy w swoje ręce, tworząc projekt pod hasłem „Nie wycofuj się rakiem”. Realizowany jest on w ramach olimpiady Zwolnieni z Teorii. Celem programu Zuzi jest poszerzanie świadomości na temat chorób onkologicznych wśród swoich rówieśników.
- Te moje doświadczenia były bardzo trudne i, nawet jak teraz o nich myślę, to rodzą one niemiłe wspomnienia. I pewnie tak będzie utrzymywać się do końca mojego życia. Stwierdziłam jednak, że nie mogę tych doświadczeń tłumić w sobie i trzymać ich tylko dla siebie, ponieważ ja już wiem przez co przeszłam - mówi Zuzanna.
I dodaje:
- Ale jeśli wyjdę z tym dalej, to mogę pomóc wielu osobom, które też mogą borykać się z dolegliwościami czy pewnego rodzaju odchyleniami w samopoczuciu, albo w stanie swojego zdrowia. Dzięki temu, że zrealizujemy taki projekt, który będzie miał na celu wyjście do ludzi i promowanie profilaktyki nowotworowej oraz zwrócenie uwagi na to, jak osoby, zwłaszcza te młodsze, chore onkologicznie są postrzegane przez społeczeństwo, to po prostu będę w stanie pomóc innym. A to jest dla mnie najważniejsze.
Zuza do swojego projektu zaangażowała trzy osoby. Niestety, już na początku dwie z nich zrezygnowały. W projekcie pozostał natomiast Marcin Szmidt, który wiernie wspiera Zuzę.
- Byłem na meczu, kiedy zobaczyłem, że napisała do mnie Zuza z tą inicjatywą. Stwierdziłem, że byłoby to bardzo ciekawe, a co więcej moglibyśmy zrobić coś dobrego, dlatego postanowiłem się przyłączyć - tłumaczy 16-letni Marcin.
I dodaje: - Mimo decyzji innych osób uważam, że nasza dwójka w zupełności wystarczy.
Ogólnopolska olimpiada Zwolnieni z Teorii to konkurs dla licealistów. Zadaniem uczniów biorących w nim udział jest przygotowanie projektu społecznego. Olimpiada toczy się na kilku etapach, a główna rywalizacja dotyczy „Złotych Wilków” - nagród dla najlepszych projektów w Polsce. Dodatkowo, finaliści otrzymują międzynarodowe certyfikaty z zarządzania, które cenione są na wielu zagranicznych uczelniach.
- Mamy sześć miesięcy. W tegorocznej edycji olimpiady do 30 listopada każdy zespół, który bierze udział, powinien zgromadzić członków. Później mamy czas na przeprowadzenie tego projektu i w kwietniu jest wielki finał. Podczas niego nagradzane są projekty, które udało się dokończyć. Z kolei autorzy najlepszych z nich otrzymują nie tylko certyfikaty, ale też „wilki”. Najlepszą nagrodą jest oczywiście „złoty wilk” -mówi Zuzia.
Z kolei Marcin dodaje: - Nagrody podczas gali wręczają znane osobistości. W ubiegłych latach byli to ambasador Stanów Zjednoczonych Georgette Mosbacher czy premier Mateusz Morawiecki.
Jednak, jak mówią młodzi autorzy projektu, to nie zwycięstwo w konkursie jest dla nich motywacją.
- Naszym najważniejszym celem nie jest wygrana w olimpiadzie, tylko dotarcie do młodzieży i poczucie satysfakcji z tego, że robi się coś dobrego
- wyjaśnia Marcin.
Obecnie Zuza i Marcin dopiero rozpoczynają działania w ramach swojego projektu. Głównym jego założeniem jest przeprowadzanie warsztatów w szkołach, wśród swoich rówieśników.
Czytaj też: Wizyta lekarska przez telefon. Sprawdź, jak działa e-wizyta
- Młode osoby na ogół nie myślą o chorobach, a już na pewno nie przyjdzie im do głowy, że mogą mieć nowotwór. I tu wkraczamy my - tłumaczy Marcin.
Z kolei Zuza dodaje: - Nasza prezentacja polega na tym, że na początku zarysowuję swoją historię tak, żeby odbiorcy wiedzieli, skąd pomysł na taką tematykę. Później prezentujemy statystyki. Mówimy o tym, ile osób umiera, a ile udaje się wyleczyć. Zwracamy również uwagę na to, że osoby chore onkologicznie nie są trędowate i trzeba traktować je jak normalnych ludzi.
Historia Zuzy stanowi podstawę projektu i punkt wyjścia w warsztatach. Jednak, jak sama mówi, wspominanie tamtego okresu nie jest dla niej najłatwiejsze. Mimo tego Zuzia zdecydowała się na pokazanie innym swoich zdjęć z przebiegu choroby.
- Jest moje zdjęcie, jeszcze w długich włosach, a także kępki włosów, którą trzymam w ręce, żeby zaznaczyć punkt zwrotny w tej chorobie. Jest również fotografia, która przedstawia mnie, nie tylko bez włosów na głowie, ale także bez brwi i rzęs - wyjaśnia liderka projektu i dodaje:
- Takie zdjęcia zwykle chowam głęboko do szuflady, bo bardzo wstydzę się je pokazywać. Doszłam jednak do wniosku, że od mojego wstydu ważniejsze jest to, żeby poprzez mój wygląd z tamtego okresu udowodnić innym, że im szybciej zaczną działać i mówić rodzicom o tym, że dzieje się coś niepokojącego, tym szybciej uda się im pomóc.
Sprawdź też: Radioterapia może wystarczyć sama lub być uzupełnieniem innych metod [ROZMOWA]
Autorzy „Nie wycofuj się rakiem” podejmują wiele działań związanych z projektem. Przeprowadzili już wywiad z prof. Katarzyną Derwich, onkologiem i hematologiem dziecięcym, która w ten sposób przekazała im wiedzę, którą teraz wykorzystają w swoich warsztatach. Nastolatkowie zdobyli wielu patronów swojego przedsięwzięcia, m.in. Drużynę Szpiku czy Fundację DKMS. Planują także przeprowadzać ankiety wśród dzieci i młodzieży, by sprawdzić poziom świadomości nowotworowej wśród młodych osób.
Zuza i Marcin nie mają wątpliwości, że takie warsztaty są bardzo potrzebne. Marcin przyznaje, że udział w projekcie zmienił jego spojrzenie.
- Wcześniej to było dla mnie coś abstrakcyjnego, co dotyczy starszych osób, ale na pewno nie mnie. Teraz już widzę, że niestety nowotwory dotykają wszystkich, w każdej kategorii wiekowej, także wśród dzieci i młodzieży
- podkreśla chłopak.
Z kolei Zuzia zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. - Myślę, że gdyby przed moją chorobą ktoś przyszedł z takimi warsztatami i opowiedział, jak wygląda życie z nowotworem i na oddziale onkologii, to bałabym się tego wszystkiego znacznie mniej.