Chociaż prokuratura od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie wpisu znachora Jerzego Zięby, pojawiły się nieoczekiwane problemy. Śledczy mają bowiem kłopoty, by dotrzeć do oryginalnego wpisu Zięby, który został zgłoszony do prokuratury.
„Najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby zawierające bezużyteczną substancję jaką są ich g*wniane, bezlitosne „lekarskie” mózgi z licencją na zabijanie” - taki wpis na początku listopada 2018 roku umieścił Jerzy Zięba na swoim profilu na facebooku.
Chociaż post niedługo potem został usunięty, Wielkopolska Izba Lekarska złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa.
– Naszym zdaniem post zawiera groźby karalne. Narusza tym samym dobro środowiska lekarskiego
– tłumaczyła wtedy Katarzyna Strzałkowska, rzecznik Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.
Prokuratura już kilka miesięcy temu wszczęła śledztwo w sprawie wpisu. Nieoczekiwanie jednak pojawiły się problemy.
– Dotyczą one kwestii dowodowej i są to wątpliwości natury formalnej. Chodzi o to, że nie ma osób, które widziały ten wpis „na żywo”, w oryginale na profilu Jerzego Zięby. Wszyscy mówią, że go widzieli, ale jedynie jako screen – mówi prokurator Marek Świtała z prokuratury Poznań Grunwald.
Zobacz też: Września: Burmistrz Tomasz Kałużny prowadził działalność gospodarczą wbrew przepisom?
I dodaje: – Próbujemy dotrzeć do tego wpisu w oryginale.
Jerzy Zięba to polski znachor i przedsiębiorca, autor książki „Ukryte terapie”. Zarabia głównie na sprzedaży preparatów, które mają zwalczać choroby, co w żaden sposób nie zostało potwierdzone naukowo.
Czytaj więcej o sprawie Jerzego Zięby: