Poznań: "Hoss", domniemany szef mafii wnuczkowej, wyszedł na wolność. Sąd wypuścił go z aresztu uznając, że działał "w czynie ciągłym"
We wrześniu Arkadiusz Ł., ps. Hoss, został nieprawomocnie skazany na 7 lat więzienia za działanie w gangu i „odrażające moralnie” oszustwa seniorów metodą „na wnuczka”. Teraz jednak został wypuszczony z aresztu. Tak postanowił poznański Sąd Okręgowy. Jak do tego doszło?
Arkadiusz Ł., ps. Hoss, oskarżany o działanie w „mafii wnuczkowej”, miał w ostatnim czasie dwie sprawy karne. We wrześniu ubiegłego roku poznański Sąd Okręgowy skazał go na 7 lat więzienia za oszustwa metodą „na wnuczka” w kilku krajach Europy. Sąd wskazał, że wyłudził 1,5 miliona złotych oraz biżuterię o wartości pół miliona złotych, a popełnione czyny były „wyjątkowo odrażające moralnie”. Bazował na naiwności starszych ludzi, którym wmawiano, że ich „wnuczek” jest w nagłej potrzebie finansowej.
Czytaj też: We wrześniu sąd skazał "Hossa" na 7 lat więzienia. Za czyny odrażające moralnie
"Hoss" wyszedł na wolność, bo umorzono mu drugą sprawę za oszustwa "na wnuczka"
Tamten wyrok do tej pory się nie uprawomocnił, nie ma nawet terminu rozprawy odwoławczej w poznańskim Sądzie Apelacyjnym. Dlaczego teraz wypuszczono go na wolność? „Hoss” był tymczasowo aresztowany do drugiej sprawy karny, w której również zarzucano mu oszustwa metodą „na wnuczka”. Tamta sprawa miała toczyć się przed sądem w Warszawie, ale zdecydowano, że drugi proces również odbędzie się w Poznaniu. Wpływ na to miała tzw. ekonomika procesowa.
Ta druga sprawa została właśnie umorzona, ponieważ poznański sąd uznał, że doszło do powagi rzeczy osądzonej. Mój klient w tym drugim procesie miałby odpowiadać za te same czyny, za które został już nieprawomocnie skazany w pierwszym procesie. Nie można być sądzonym dwa razy za to samo, stąd właśnie umorzenie sprawy i decyzja o zwolnieniu mojego klienta z aresztu
– mówi adw. Paweł Głuchowski, obrońca „Hossa” w drugiej sprawie karnej.
Sprawdź: Druga sprawa "Hossa" przeniesiona z Warszawy do Poznania. Dlaczego?
„Hoss” nie opuściłby jednak aresztu, gdyby poznański sąd, który nieprawomocnie skazał go na 7 lat więzienia, we wrześniu przedłużył mu areszt do czasu rozprawy apelacyjnej.
Dlaczego poznański nie przedłużył mu we wrześniu aresztu?
- Trudno mi powiedzieć, dlaczego sąd wydając nieprawomocny wyrok skazujący, nie przedłużył mu wówczas aresztu tymczasowego. Może zdecydował fakt, że był aresztowany do tej drugiej sprawy. Ona została teraz umorzona, ponieważ we wrześniu sąd uznał, że oskarżony działał w ramach czynu ciągłego. A skoro działał w czynie ciągłym, nie może mieć drugiego procesu za czyny popełnione w okresie, który był przedmiotem pierwszej sprawy. Sąd uznał, że wszystkie czyny za okres zarzucany w pierwszym procesie zostały już osądzone. Stąd umorzenie drugiej sprawy i uchylenie aresztu - tłumaczy sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego.
Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, różnie komentują ten wątek. Jedni się dziwią, że sąd, skazując nieprawomocnie „Hossa”, nie przedłużył mu aresztu. Ale padają też głosy, że sąd nie musiał tego robić, bo przecież we wrześniu ubiegłego roku „Hoss” był tymczasowo aresztowany do drugiej sprawy. Tej, która właśnie została umorzona.
W sprawie "Hossa" kluczowe znaczenie ma właśnie prawna kwestia dotycząca "czynu ciągłego". Prokuratura uważa, że "Hoss" nie działał w "czynie ciągłym". Dlatego śledczy skierowali dwa akty oskarżenia za różne oszustwa popełniane jednak w tym samym okresie. Prokuratura złożył apelację od wrześniowego wyroku właśnie w wątku "czynu ciągłego". Sąd skazując wówczas "Hossa" uznał, że działał "w czynie ciągłym". Prokuratura się z tym nie zgadza i w tym wątku złożyła odwołanie. Należy się również spodziewać, że odwoła się od obecnej decyzji o umorzeniu drugiej sprawy i zwolnieniu "Hossa" z aresztu.
"Hoss" uniknie odsiadki? Są wątpliwości wobec legalności zastosowanych podsłuchów
Nieprawomocnie skazany „Hoss” wyszedł na wolność. Pod aresztem został powitany przez rodzinę i znajomych. Do oszustw metodą „na wnuczka” się nie przyznaje. Jednym z głównych dowodów na jego winę były nagrania z podsłuchów. Są jednak poważnie wątpliwości, czy podsłuchy zostały założone w legalny sposób. Poznański sąd we wrześniu, skazując „Hossa”, przyznał, że podsłuchy nie były zgromadzone w zgodzie z przepisami. Ten argument, podczas procesu odwoławczego, zamierzają wykorzystać obrońcy „Hossa”.
Mój klient był podsłuchiwany w Polsce przez niemieckie organy ścigania, które nigdy nie wystąpiły do polskiego sądu o zalegalizowanie tych podsłuchów. Ponadto podsłuchane rozmowy były prowadzone w języku romskim, które nie zostały przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego. Dlatego ten dowód z podsłuchów nie może być brany pod uwagę. Poznański sąd, który we wrześniu wydał wyrok skazujący, stwierdził, że mojego klienta obciąża jego początkowe przyznanie się do winy. A on się przyznał na podstawie nielegalnie zgromadzonych podsłuchów i wadliwego tłumaczenia rozmów. W moim odczuciu powinien zostać uniewinniony podczas rozprawy odwoławczej
– przekonuje adw. Artur Tarnawski, obrońca „Hossa” w sprawie, w której zapadł nieprawomocny wyrok 7 lat więzienia.
Zobacz także: "Hoss" opowiada, że przyznał się, bo miał układ z prokuraturą. "Nie wiedziałem, do czego się przyznaję"
„Hoss” był bohaterem wielu publikacji w mediach. Przez pewien czas ukrywał się przed policją. W śledztwie prokuratury przyznał się do winy, dzięki czemu został zwolniony z aresztu. Po odzyskaniu wolności wszystko odwołał twierdząc, że przyznał się, bo taki był „układ z prokuraturą". Potem konsekwentnie nie przyznawał się do oszukiwania starszych osób metodą "na wnuczka".
"Król mafii wnuczkowej" rozpłakał się przed sądem „To wszystko przez te kamery”. Zobacz wideo:
źródło: TVN24/x-news.pl.