Poznań: Była poznańska radna Joanna Frankiewicz przewoziła za dużo papierosów z Białorusi. "Ta sytuacja była kuriozalna"
Była poznańska radna Joanna Frankiewicz przemycała papierosy? Tak twierdzi jeden z rodziców dzieci, które kilka dni temu pojechały na wycieczkę szkolną na Białoruś. W trakcie powrotu, podczas kontroli celnej, okazało się, że radna ma za dużo papierosów. Sama Joanna Frankiewicz przyznaje, że do incydentu doszło. Jednocześnie dodaje, że była przekonana, iż przewozi prawidłową liczbę papierosów.
W ubiegłym tygodniu uczniowie kilku poznańskich szkół, w tym Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 9, gdzie Joanna Frankiewicz pracuje jako bibliotekarka, pojechali na Białoruś w ramach współpracy szkół z Polski i Białorusi. W tym roku obchodzone jest 20-lecie polsko-białoruskiej współpracy, dzięki czemu na przełomie czerwca i lipca do Polski przyjadą dzieci z Białorusi.
Joanna Frankiewicz jest byłą poznańską radną PRO. W tym roku bez powodzenia kandydowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy PiS w Wielkopolsce, zaś w 2018 roku nie udało się jej ponownie uzyskać mandatu radnej Poznania. Od lat wspiera za to projekt współpracy polsko-białoruskich szkół i z tego też powodu pojechała na Białoruś.
– Kiedy nasze dzieci wracały, były bardzo dokładnie przez dwie godziny przeszukiwane na granicy polsko-białoruskiej, bo okazało się, że była pani radna Frankiewicz przemycała do Polski z Białorusi papierosy
– taką informację otrzymaliśmy w mailu od jednego z rodziców dzieci.
Do sprawy odniosła się sama Joanna Frankiewicz, która przyznaje, że na granicy polsko-białoruskiej doszło do incydentu. Jednocześnie dodaje, że była przekonana, iż do Polski przewoziła prawidłową liczbę papierosów.
– Przeszliśmy najpierw kontrolę paszportową, a następnie celną. Z racji tego, że dzieci były już zmęczone, czekaliśmy już długo w kolejce, to spytałam się celnika, czy nie można byłoby przeprowadzić tej kontroli szybciej – opowiada Joanna Frankiewicz.
Kiedy przyszła kolej kontroli bagażu Joanny Frankiewicz, celnicy poprosili ją o otwarcie walizki i zapytali, co przewozi.
– Powiedziałam, że miałam cztery paczki papierosów, zaś celnik poinformował mnie, że dozwolone jest przewiezienie tylko dwóch paczek. Gdybym o tym wiedziała, to na pewno nie brałabym czterech. Zostałam pouczona przez celnika i po kontroli pojechaliśmy dalej. Nie otrzymałam żadnej kary
– opowiada Joanna Frankiewicz i dodaje: – To nawet nie były papierosy dla mnie, bo ja nie palę. Chciałam je dać jako prezenty. Nikt nie mówi o tym, że dzieci uczestniczą we wspaniałym projekcie, a tymczasem robi się aferę, bo nieświadomie przewoziłam o dwie paczki papierosów za dużo. Ta sytuacja jest dla mnie kuriozalna.