Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał Tomaszowi J. wstrzymanie prac. Na budowie codziennie pojawiają się jednak pracownicy.
Od kilku miesięcy przed poznańskim sądem rejonowym toczy się proces inwestora Tomasza J. Mężczyzna jest oskarżony o nielegalną rozbudowę kamienicy przy ulicy Półwiejskiej 24 i posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami. Docierają do nas sygnały, że mimo iż nakazano mu wstrzymanie robót, to praca wre, a odgłosy wiertarek słychać na deptaku. Dowody na kontynuowanie nielegalnej rozbudowy zbierają sąsiedzi, którzy najbardziej ucierpieli na samowoli inwestora. Z kolei szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Poznaniu Paweł Łukaszewski mówi wprost:
- Nigdy wcześniej nie spotkałem się z nieodpowiedzialnością i ignorancją prawa budowlanego na taką skalę.
Na „lewych” papierach
Prace budowlane w kamienicy przy ul. Półwiejskiej 24 ruszyły na początku 2014 roku. Wtedy też pierwsze straty odnotowali mieszkańcy sąsiednich budynków. W domu pana Wojciecha Ignaca zaczęły pękać ściany, sufit, odpadać kafelki. Rok wcześniej poznaniak wziął kredyt, żeby odremontować mieszkanie. Roboty, które toczyły się na sąsiedniej posesji, szybko zamieniły je w ruinę. Obecnie oprócz niego w budynku mieszka jeszcze tylko jedna rodzina. - Trzy musiały się wyprowadzić, bo na normalne życie nie pozwalały im warunki, który były skutkiem działań w kamienicy inwestora - przyznaje Mateusz Mróz, zarządca budynku.
Jeszcze przed rozpoczęciem prac Tomasz J. uprzedził właścicieli sąsiedniej kamienicy, że będzie „remontował” budynek. Jak się okazało, remont zamienił się w potężną inwestycję, polegającą na przebudowie całej kamienicy. Dlatego to, co dzieję się na terenie nieruchomości wziął pod lupę PINB. Po kontrolach wyszło na jaw, że inwestor nie tylko nie miał pozwolenia na część prac (m.in. na przebudowę frontowej kamienicy), ale działał też na „lewych” papierach. Z naszych informacji wynika, że chodzi o pozwolenie na rozbudowę prawej oficyny. Te miało być wydane przez Wydział Urbanistyki i Architektury UM w Poznaniu pod koniec 2005 r. Jednak kiedy PINB skontaktował się z Urzędem, okazało się, że decyzja, którą posługuje się inwestor, nigdy nie została wydana.
Nie respektuje decyzji
Choć Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wielokrotnie wydawał decyzje o wstrzymaniu prac budowlanych, inwestor je lekceważył. Według mieszkańców sąsiedniego budynku, doprowadziło to do zrujnowania ich kamienicy. W lipcu całkowicie zalane zostało mieszkanie pana Wojciecha Ignaca. Ściany w pokoju jego syna do teraz nie udało się osuszyć.
- Tamtej nocy woda lała się hektolitrami. Ściana siadła i zalało sąsiadów. Student, który mieszkał pod pokojem syna musiał się ewakuować. Syn też się wyprowadził. Ściana jest mokra, przez co śmierdzi stęchlizną - mówi Wojciech Ignac. I dodaje:
Mieszkam tu już 30 lat i walczę o swoje. Inwestor twierdzi jednak, że to nie jego wina. Co gorsza, on wcale nie przerwał prac. Robotników może nie widać, ale słychać. Pracują codziennie.
Na sygnały mieszkańców reaguje też PINB. Jak mówi Paweł Łukaszewski, inspektorzy monitorują, co dzieje się przy ul. Półwiejskiej 24. - Mieliśmy taką sytuację, że inspektorzy nie zostali wpuszczeni na teren kamienicy. Sygnały mieszkańców musieli sprawdzić z tyłu działki. Stwierdzono wtedy wykonanie kolejnych elementów obiektu - potwierdza Paweł Łukaszewski, szef PINB. Jego zdaniem, patrząc na rozbudowę budynku głównego i zakres przebudowy budynku frontowego, nie ma mowy, by inwestor wstrzymał prace.
- Z taką skalą samowoli budowlanych na jednej nieruchomości i lekceważeniem przepisów prawa jeszcze się nie spotkałem. To jest zdumiewające, bo jeśli inwestor nie respektuje nakazów PINB, to musi mieć świadomość, że ponosi ogromną odpowiedzialność za sposób wykonywania prac - mówi szef PINB.
W piątek około południa w kamienicy znów pojawili się robotnicy. Na deptaku słychać było odgłosy młotków i wiertarek. Tomasz J. przekonuje jednak, że wszystkie prace budowlane zostały wstrzymane już w maju, a pracownicy tylko monitorują i dbają o budynek. - Na tym polega działanie zgodne ze sztuką budowlaną - mówi „Głosowi” inwestor.