Powtórka z poprzedniego sezonu. Jaga z Lechem znowu na remis
Jagiellonia zdecydowanie lepiej zagrała w drugiej połowie, a bramkę na remis 1:1 z Lechem Poznań zdobyła w końcówce.
Poznańska drużyna w Białymstoku nie może wygrać od 2013 roku. Tym razem tak jak na koniec ubiegłego sezonu była blisko, ale znowu zakończyło się remisem.
Goście mają czego żałować, bo przez większą cześć spotkania wygrywali. Już w 27 minucie bramkę dającą prowadzenie Lechowi zdobył Darko Jevtić. Szwajcar uderzeniem z rzutu wolnego z boku pola karnego pokonał Mariana Kelemena, a udział przy golu mieli także Cillian Sheridan i Guti, którym piłka przeleciała między nogami. Irlandczyk zawinił podwójnie, bo to po jego niepotrzebnym faulu na Łukaszu Trałce rywale mieli rzut wolny. Kilka minut wcześniej gdyby nie świetny refleks wracającego do bramki po kontuzji Kelemena wynik mógł otworzyć Lasse Nielsen. Piłka po strzale głową Duńczyka i rykoszecie od Gutiego sprawiła wiele kłopotów Słowakowi. Gospodarze tak groźni pod bramką przeciwnika nie byli. Z pierwszej połowy można było zapamiętać niezbyt groźne strzały Piotra Tomasika i Fedora Cernycha.
Tak więc gol potwierdził lekką przewagę Lecha w pierwszej części spotkania. Owszem akcje Jagiellonii wyglądały całkiem składnie, ale tylko do pewnego momentu. Im bliżej bramki Matusa Putnockiego przytrafiały się niedokładne podania, złe przyjęcia piłki i lechici skutecznie przerywali ataki. Większego zagrożenia nie było także po stałych fragmentach gry wykonywanych przez Jagiellonię.
W drugiej połowie oblicze spotkania diametralnie się zmieniło. Lech został zepchnięty do defensywy. Coraz do lepszych sytuacji dochodzili, a to Arvydas Novikovas, Fedor Cernych, czy Sheridan. Poznaniacy oczywiście szukali swojej szansy w kontrach. I w 75 minucie mogli przypieczętować swoją wygraną, ale okazję sam na sam z Kelemenem zmarnował Christian Gytkjaer, który trafił w głowę bramkarza. W końcu w 87 minucie ładnym strzałem z woleja do remisu doprowadził najlepszy w szeregach żółto-czerwonych Novikovas.
- Ustawiłem się w narożniku pola karnego, widząc, że Taras za chwilę wygra pojedynek główkowy - opisywał sytuację Novikovas. - W tym samym czasie Świder ściągnął na siebie jednego z obrońców i otworzył mi przestrzeń. Zobaczyłem, że piłka spada w moim kierunku, zdecydowałem się zatem na uderzenie, a po chwili cieszyliśmy się z bramki .
Jeszcze w końcówce lechici pokonali Kelemena, ale gol Macieja Gajosa nie został uznany. Sędzia Szymon Marciniak przy pomocy systemu VAR cofnął swoją decyzję.
Trenerzy po meczu
Ireneusz Mamrot (Jagiellonia): Stracona bramka spowodowała trochę nerwowości w naszych szeregach, ale już w pierwszych 15-20 minutach po przerwie potrafiliśmy narzucić swój styl gry, wypracować przewagę. Wciąż brakowało takich bardzo klarownych sytuacji, ale też Lech bronił się momentami całym zespołem i nie było nam łatwo. Później kluczową sytuacją była interwencja Mariana przy wyniku 0:1, bo przegrywając 0:2 byłoby nam ciężko odrobić strat.
Rene Poms (Lech Poznań): W meczu widzieliśmy dwie różne połowy w naszym wykonaniu, tak samo jak w spotkaniu ostatniej kolejki poprzedniego sezonu. graliśmy dobrze, strzeliliśmy gola, ale w drugiej pozwoliliśmy rywalom na doprowadzenie do wyrównania.
Jagiellonia - Lech Poznań 1:1 (0:1)
0:1 Darko Jevtić 27, 1:1 Arvydas Novikovas
Żółte kartki: Runje (Jagiellonia), Jevtić, Bille Nielsen (Lech).
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 12 156.
Jagiellonia: Marián Kelemen - Łukasz Burliga (79. Karol Świderski), Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik - Arvydas Novikovas, Rafał Grzyb (79. Piotr Wlazło), Taras Romanczuk, Martin Pospíšil (67. Przemysław Frankowski), Fedor Černych - Cillian Sheridan.
Lech: Matúš Putnocký - Robert Gumny, Lasse Nielsen, Rafał Janicki, Wołodymyr Kostewycz - Nicklas Bärkroth, Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Darko Jevtić (84. Abdul Aziz Tetteh), Mihai Răduț (65. Radosław Majewski) - Nicki Bille Nielsen (67. Christian Gytkjær).