Powstanie Warszawskie - mój prywatny punkt widzenia
Jak co roku w sierpniu obchodzimy rocznicę wielkiego narodowego wydarzenia, jakim bez wątpienia było Powstanie Warszawskie. W tym roku obchodziliśmy „okrągłą”, osiemdziesiątą rocznicę tego wydarzenia, co więcej - była to ostatnia „okrągła” rocznica, w której mogli uczestniczyć także żyjący byli powstańcy.
Dlatego z szacunkiem oglądałem i słuchałem okolicznościowych wystąpień różnych polityków, którzy mówili dużo i mądrze na temat Powstania. Z pełną aprobatą przyjąłem wiadomość, że przyznano 100 mln zł na rozbudowę Muzeum Powstania Warszawskiego (chociaż wiem, jak bardzo brakuje środków dla innych polskich muzeów). 1 sierpnia o godzinie 17, gdy w Warszawie zamarł wszelki ruch i wyjące syreny przypomniały rocznicę „godziny W”, ja samotnie w moim gabinecie stanąłem na baczność dla uczczenia Powstańców.
To bez wątpienia byli polscy patrioci i należy się im szacunek!
Mimo tego przeświadczenia, że Powstańcy to bohaterowie, na temat samego Powstania mam własne zdanie.
Jako do inżyniera najlepiej przemawiają do mnie liczby.
Powstanie miało usunąć z Warszawy Niemców. Tymczasem liczby, które poznałem już na studiach (na lekcjach historii w liceum w czasach PRL o Powstaniu nie uczono), zmusiły mnie do zastanowienia. Dowiedziałem się, że zginęło 1,5 tysiąca Niemców, 15 tysięcy Powstańców i 150 tysięcy cywilnych mieszkańców Warszawy. W gruzy i pogorzelisko zamieniono jedno z piękniejszych miast Europy. Przepadły skarby kultury, dokumenty, archiwa, zabytki.
Późniejsze badania pozwoliły na ustalenie dokładniejszych liczb. Dziś wiemy, że zginęło 18 tysięcy Powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Do niemieckiej niewoli trafiło ich około 15 tysięcy, z których wielu nie przeżyło niewoli. Straty wśród ludności cywilnej były - jak się dziś ocenia - nie mniejsze niż 180 tysięcy zabitych, a około 500 tysięcy mieszkańców zostało wypędzonych z miasta, które - już bezludne - było przez Niemców systematycznie niszczone przez wysadzanie domów i ich podpa- lanie. Hitler nakazał zmieść Warszawę z powierzchni Ziemi!
Na temat strat niemieckich są - jak się wydaje - dokładne informacje. Dowodzący pacyfikacją Powstania i dokonujący wielu zbrodni (rzeź Woli i wiele innych) Erich von dem Bach-Zelewski w oficjalnym raporcie do władz III Rzeszy podał informację o 1570 poległych. Informacja ta była bardzo szczegółowa. Von dem Bach-Zelewski podał szczegółowo, ilu w tym było oficerów, ilu podoficerów i ilu cudzoziemców. Nie ma powodu, żeby kwestionować te liczby. Warto dodać, że mimo wielu zbrodni sam Von dem Bach-Zelewski przed polskim sądem jako oskarżony nigdy nie stanął, bo chronili go Amerykanie za zeznania, jakie złożył przeciwko swoim przełożonym podczas procesu w Norymberdze.
Mniejsza o liczby. Podstawowe pytanie brzmi: Czy Powstanie było mądre i potrzebne?
Obecnie każde dziecko wie, że Powstanie zostało wzniecone, żeby nie dopuścić do tego, że Warszawę oswobodzą i zajmą Rosjanie, którzy już dochodzili do Wisły. Decyzja o Powstaniu przeciw Niemcom, ale politycznie skierowanym przeciw ZSRR, zapadła w Londynie, gdzie polscy politycy w swoich bezpiecznych gabinetach wydali dyspozycje, które na konkretne rozkazy zamienili dowódcy Armii Krajowej i rozpoczęli ten dramat. Nie wymieniam żadnych nazwisk, chociaż obszerny i bardzo merytoryczny wpis w Wikipedii podaje ich mnóstwo.
Nie dążę do tego, żeby szargać pamięć ludzi, którzy ze swojego punktu widzenia działali dla dobra Polski i Polaków, tylko nie dysponowali wystarczająco dobrą orientacją w realnych uwarunkowaniach.
Niemniej jednak mój prywatny punkt widzenia jest następujący: Rozkaz rozpoczęcia Powstania był błędem! Co nie zmienia mojego szacunku dla bohaterskich Powstańców...