O aktorce z Izby Rzemieślniczej, pasach kontuszowych i nieszczęśliwej miłości. Czyli o Jadwidze Suchankowej, z d. Paschalis Jakubowicz.
W przygotowywanym obecnie trzecim tomie „Słownika Biograficznym Teatru Polskiego” zostanie opublikowany biogram Jadwigi Suchankowej - aktorki, która ćwierć wieku spędziła w Bydgoszczy. Tyle że już w zupełnie innej roli - w mieście nad Brdą była urzędniczką.
Po raz pierwszy o Jadwidze Suchankowej czytelnicy „Gazety Pomorskiej” mieli okazję dowiedzieć się 6 kwietnia 1999 r., z artykułu Grażyny Nowickiej pt. „Smutny motyl”. Jego bohaterka wtedy już nie żyła. O jej przejmującej historii autorka mogła wtedy opowiedzieć dzięki przyjaciółce pani Jadwigi, Annie Górskiej. Obydwie panie pracowały biurko w biurko w Izbie Rzemieślniczej. Połączyły je podobne losy obydwie nie miały szczęścia w miłości.
Pasy dziadka Paschalis-Jakubowicza
Jadwiga Suchankowa urodziła się 3 lipca 1902 r. w Moskwie. Była córką Janiny z Kołakowskich i Władysława Paschalis Jakubowiczów. Jej przodkowie - Ormianie - pochodzili z Tokatu w Armenii. Mniej więcej w 1761 r. przenieśli się na ziemie polskie. Pradziadek Jadwigi w Lipowie pod Warszawą wyrabiał przepiękne pasy kontuszowe.
Pod koniec XVIII w. rodzina otrzymała szlachectwo - dziś ten dokument, podpisany przez króla Stanisława Augusta wraz z przepięknymi pasami znajduje się na Zamku Królewskim w Warszawie. W 1965 r. akt nadania szlachectwa Paschalis-Jakubowiczom przekazał kuzyn pani Jadwigi, imiennik jej ojca - Władysław Paschalis Jakubowicz, który tak jak ona mieszkał w Bydgoszczy. Obszerna informacja na temat tego cennego daru, podpisana przez dyrektora Muzeum Narodowego Stanisława Lorenza została wówczas opublikowana na łamach tygodnika „Stolica”.
Można w niej przeczytać, że:
„Pasy lipkowieckie stały na wysokim poziomie, stanowiąc obok pasów słuckich i kobyłeckich chlubę polskiego pejsarstwa”.
Matka Jadwigi zmarła w 1904 r., gdy ona była dwuletnią dziewczynką. Ojciec, który prowadził interesy z carskim dworem, zginął w Rosji podczas rewolucji. Wychowaniem dziewczynki zajmowała się babcia.
Od dzieciństwa fascynował ją teatr, lubiła się przebierać za postacie, które znała z książek. Lubiła w tych strojach pozować do fotografii. Kilka z nich przetrwało w rodzinnym albumie, który jakimś cudem ocalały z powstania warszawskiego. Jak przypomniała Grażyna Nowicka - pani Jadwiga wyciągnęła go z ruin domu.
„Wesele „i „Dziady”
Anna Górska niewiele wiedziała o aktorskiej przeszłości swojej przyjaciółki. A może raczej niewiele zapamiętała z historii opowiadanych przez panią Jadwigę. Jednego była pewna: widziała jej zdjęcie z aktorem Józefem Węgrzynem.
Album przetrwał, chociaż tego zdjęcia z Węgrzynem tam nie ma. Po latach szczęśliwie udało się odtworzyć teatralną historię jego właścicielki. Zrobiła to Anna Jędrzejczyk, której zadaniem było przygotowanie biogramu Jadwigi Suchankowej do Słownika Teatralnego. To dzięki niej wiadomo, że aktorka w latach 1920-1922 występowała w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Później - w teatrach w Katowicach i w Łodzi, również w Poznaniu.
Występowała też gościnnie w Gdańsku, gdzie miała okazję grać u boku Kazimierza Junoszy-Stępowskiego. Grała m.in. w „Weselu”, „Dziadach”, „Panu Damazym”, itd.
Pani Jadwiga zwracała uwagę swoją urodą. Ale jak odkryła autorka biogramu, jeden z recenzentów uważał, że miała fatalną dykcję.
Mąż Tadeusz, mąż Henryk
Życie prywatne pani Jadwigi nie miało nic z sielanki, ani tym bardziej z bajki. Pierwszy mąż Tadeusz Żeromski, aktor, poeta, tłumacz - z którym połączyła ją scena - szybko znalazł kolejną wielką miłość. Zresztą nie ostatnią. Jego biogram opublikowano w II tomie Słownika Teatralnego.
Drugi mąż Henryk Suchanek, już nie tak przystojny jak poprzedni, nie miał nic wspólnego ani z teatrem, ani z literaturą czy sztuką. Był handlowcem. I był szalenie zazdrosny o małżonkę.
Na jego życzenie pani Jadwiga zrezygnowała ze sceny. Życie miała jej wypełnić opieka nad córeczką. Niestety, dziecko zmarło. A mąż, początkowo tak czuły i opiekuńczy przestał być dla Jadwigi oparciem.
Niemiecką okupację Suchankowie przetrwali w stolicy. Po wyzwoleniu zamieszkali w Bydgoszczy przy ul. Wiatrakowej 13, w mieszkaniu, w którym z kwaterunku dostali jeden pokój. W pozostałych dwóch mieszkały inne rodziny, w tym przyszła małżonka Teofila Ociepki.
W latach pięćdziesiątych XX w. Henryk Suchanek, który był dyrektorem jednego z przedsiębiorstw trafił do więzienia (nie był jedyny, podobny los, już w drugiej poł. lat 40., spotkał szefów upaństwowionych zakładów, trzech otrzymało karę śmierci, w tym Eugeniusz Smoliński, pierwszy po wojnie dyrektor bydgoskiej Wytwórni Prochu).
Gdy Henryk odzyskał wolność, znalazł sobie drugą wielką miłość (podobnie zrobił pierwszy mąż Jadwigi). Była nią przyjaciółka pani Suchankowej... Zraniło ją to do tego stopnia, że z albumu rodzinnego zniknęły wszystkie fotografie Suchanka. Została natomiast fotografia ślubna pani Jadwigi z Tadeuszem Żeromskim, chociaż nie powinno jej tam być. Henryk Suchanek żądał przecież od żony, aby usunęła wszystkie zdjęcia pierwszego męża. Ona jednak zostawiła sobie jedno na pamiątkę...
Cmentarz na Bielawkach
Po odejściu męża światem pani Jadwigi stały się książki. W swojej bibliotece miała sporą kolekcję kryminałów, ale też wiele historii o trudnej miłości. Chętnie o nich rozmawiała, chętnie pożyczała sąsiadom.
Nie zamknęła się w domu. Nadal interesowała się teatrem, chętnie chodziła do kina. Wielką wagę przykładała do stroju - jej wyszukane kreacje przyciągały uwagę na szarej ulicy. Zawsze elegancka - w starannym makijażu, z zadbaną fryzurą, w delikatnej chmurze perfum, które jak twierdziły znajome panie - musiały pochodzić jeszcze z dobrych, przedwojennych czasów. Taką ją zapamiętali sąsiedzi.
Zmarła 2 czerwca 1969 r. W „Ilustrowanym Kurierze Polskim” ukazał się nekrolog, podpisany przez pracowników Izby Rzemieślniczej. O karierze aktorskiej nie ma w nim ani słowa, za to są wymienione jej zasługi dla instytucji, w której pracowała i odznaczenia - Srebrny Krzyż Zasługi, Honorowa Odznaka Rzemiosła Związku Izb Rzemieślniczych, Honorowa Odznaka Rzemiosła Województwa Bydgoskiego.
Jadwiga Suchankowa została pochowana na cmentarzu na Bielawkach. Teraz, po prawie pół wieku, upomniała się o nią historia teatru. Smutny motyl z artykułu Grażyny Nowickiej, z cudem ocalonego albumu rodzinnego, znowu przypomina o swoim istnieniu.
Autorka: Gizela Chmielewska