„Powiesili Falubaza”, czyli rzecz nie tylko o sztuce awangardowej
- Może tak być, że ta praca jest niesmaczna, ale ona jest o nas. My używamy tego symbolu. My używamy okropnych haseł. Na murach, na stadionach… I to jest przerażające – mówi Dominika Olszowy.
W piątek, 25 maja w Miejskim Ośrodku Sztuki w Gorzowie otwarto wystawę „Żużel w sztuce”. Można na niej zobaczyć np. czapkę Kadyrowa, czyli przechodnie trofeum dla indywidualnych mistrzów Polski. Są do zobaczenia programy i plakaty żużlowe z różnych części świata, do tego proporczyki, puchary. Do obejrzenia jest też sztuka… Zobaczyć można kopiec usypany z łupinek słonecznika, obraz Wilhelma Sasnala przedstawiający ramę motocykla żużlowego, wykonany z drewna „Walasek” autorstwa Pawła Althamera i Dawida Radziszewskiego. Jest też praca „Golasek” Dominiki Olszowy. To mająca około metr mysz z jasnobrązowej sztucznej skóry powieszona na sznurze niczym na szubienicy.
- Gdy dostałam zaproszenie na tę wystawę, stwierdziłam, że najprostszym i najbardziej szczerym pomysłem będzie powieszenie myszki Falubazu. Urodziłam się w Gorzowie i właściwie od urodzenia jako dziecko nie lubiłam Falubazu i Zielonej Góry. Mam wrażenie, że wielu gorzowian tak zwyczajnie ma. Dopiero po pewnym czasie, gdy dorosłam, zaczęłam świadomie patrzeć na te głupie i nakręcone animozje – mówiła „GL” podczas wernisażu Olszowy.
Dominika Olszowy to 36-latka, która pochodzi z Gorzowa. Kilkanaście lat temu była aktorką nieistniejącego już gorzowskiego Teatru Kreatury, później Teatru Strefa Ciszy z Poznania. Brała udział w wystawach m.in. w Galerii Arsenał w Białymstoku, Centrum Sztuk Współczesnych Zamek Ujazdowski i Muzeum Narodowym w Warszawie. Dziewięć lat temu wystawiała też w BWA w Zielonej Górze. Wtedy też praca miała charakter antyfalubazowski. Na ścianach toalety były napisy w rodzaju: „Co tak śmierdzi, co tak syfi? Falubazu Myszka Miki”.
Olszowy swój ślad zostawiła też w muzyce. Stworzyła rapowy duet Cipedradskuad. Do dziś w serwisie YouTube możemy obejrzeć wideoklipy do utworów „Krew Kurew” czy „Pierdzę na chleb”. Dziś Dominika Olszowy mieszka w Warszawie. Jest stypendystką ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W Miejskim Ośrodku Sztuki w Gorzowie we wrześniu miała już własną wystawę – „Sześćdziesiąt sześć czterysta”.
Wystawiana od piątku praca artystki przedstawiająca powieszoną mysz z miejsca wzbudziła kontrowersje. - O! Powiesili Falubaza – mówili zwiedzający.
- To jest niesmaczne – mówił nam z kolei Czesław Ganda z Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Gdy już kilka godzin po wernisażu zdjęcia powieszonej myszy znalazły się w internecie, większość komentujących nie pozostawiła na Olszowy suchej nitki. Powód? Od kilku lat relacje pomiędzy kibicami Stali i Falubazu nie są tak napięte, jak było to choćby za czasów, gdy klubami rządzili dzisiejsi senatorowie. Władysław Komarnicki wyznaczył w 2008 r. stalowcom cel: „Dwa razy wpieprz przyjaciołom z południa i o oczko [od nich] wyżej”. Z kolei Robert Dowhan podczas prezentacji drużyny Falubazu namówił zespół Big Cyc do zaśpiewania refrenu „Władek to świnia”. Dziś już takich wybryków nie ma. Mysz wzbudziła jednak kontrowersje, bo pojawiła się 46 godzin przed derbami.
Dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sztuki, w którym można zobaczyć pracę D. Olszowy, jest pochodząca z Zielonej Góry Marta Gendera. - Od lat zapraszamy do Gorzowa wybitnych starszych i młodszych twórców ze świata sztuki, którzy za pomocą różnych środków wyrazu mówią o ważnych i aktualnych dla naszego społeczeństwa sprawach, również tych niewygodnych, odnosząc się do nich krytycznie. Jako społeczeństwo bardzo potrzebujemy artystów, którzy są w stanie pokazać nam różne drogi, obejrzeć się za siebie czy spojrzeć na siebie z dystansem – mówi dyr. Gendera.
- Praca Dominiki Olszowy nie ma na celu nawoływać do nienawiści, lecz jest komentarzem do szerszego zjawiska - artystka przywołuje swoje traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa i odnosi się do kwestii nienawiści między drużynami sportowymi, drastycznych obrazów, które towarzyszą nam na co dzień w mediach, do których przywykliśmy i przestajemy na nie zwracać uwagę. W galerii nabierają one innego znaczenia niż na stadionie czy w mediach. Olszowy porusza także problem nieobecności kobiet w sporcie żużlowym, odwołując się do postaci czarownicy związanej z historią Gorzowa. Proszę nie zapominać, że ta praca znajduje się na wystawie wraz z ponad 200 innymi obiektami, nie można jej czytać w oderwaniu od całości. To wystawa problemowa, która opowiada o styku świata sportu i sztuki, o zwycięstwach, ale też o przegranych, o ryzyku, jakie niosą ze sobą oba zawody, o wyobrażeniach i legendach na temat życia sportowców i artystów – mówi szefowa MOS.
Powieszona w sali wystawowej mysz Falubazu nie przeszkadza władzom Gorzowa, które finansują tę placówkę kultury.
- Sztuka ma skłaniać do refleksji i przemyśleń i z całą pewnością nie powinna nakłaniać do nienawiści lub przemocy. W tym wypadku nie nakłania – mówi Radosław Sujak, odpowiedzialny za kulturę wiceprezydent Gorzowa. - Jeżeli celem artysty było odtworzenie debaty na temat trudnych relacji pomiędzy społecznością, nie tylko sportową, ale i pozostałych dwóch miast województwa lubuskiego, to na pewno jej się to udało. Inspirowana własnymi działaniami z domu rodzinnego pokazuje nam, jak biegną podziały, nie tylko wzdłuż linii toru żużlowego, ale również w rodzinach, pokoleniach i wśród przyjaciół. To jest wszechobecne zjawisko. Z tego względu efekt, który wywołuje praca – czyli zwrócenie uwagi, może w prowokacyjny sposób, został osiągnięty.
Wystawę należy pojmować jako całość, a nie jako pojedyncze eksponaty. Pamiętajmy też o subiektywności odbioru rzeźb lub instalacji. Kibic nie musi rozumieć artysty, tak samo jak artysta nie musi rozumieć kibica – mówi wiceprezydent.
W poniedziałkowej „GL” Marcin Grygier, rzecznik Falubazu Zielona Góra, zachęcał Stal Gorzów, by się odcięła od tej wystawy (Stal przekazała część eksponatów i zachęcała do jej obejrzenia). Co na to Ireneusz Maciej Zmora, prezes klubu z Gorzowa?
Komentować sprawy nie chciał. - Ja nie znam się na sztuce - powiedział naszej gazecie. Jesienią wystawa ma trafić do BWA w Zielonej Górze. Czy będzie tam praca Dominiki Olszowy? Jeszcze nie wiadomo.