Powiedz, jak ma się zmienić Dolina Gęśnika i inne miejsca w Zielonej Górze!
Razem zmieniamy miasto na lepsze. Dlatego warto w sobotę, 14 maja zabrać głos w tej sprawie. I posłuchać też ekspertów.
Wspólnie zmieńmy nasze miasto! Liczy się każdy pomysł. Na rewitalizację w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych dostaniemy 50 mln zł. Do tego trzeba doliczyć 10 mln zł wkładu własnego, więc za 60 mln zł można sporo w mieście zrobić. Na każdy z wyznaczonych terenów przypadnie około 6-7 mln zł. Ile i co można za to zrobić? Skoro modernizacja - często wymienianego i chwalonego przez zielonogórzan - Wagmostawu kosztowała 3 mln zł...
Czekają nas też modernizacje innych terenów w mieście, m.in. parków, placu przed Filharmonią Zielonogórską czy za teatrem.
Jak i na co wydać unijne pieniądze?
Teraz podpowiadają to mieszkańcy. Stąd konsultacje, spotkania popołudniowe w szkołach, rozmowy z mieszkańcami i ekspertami, ankiety. Oczywiście nie da się zadowolić wszystkich. Bywa, że oczekiwania wykluczają się, ale niech decyduje większość...
W sobotę, 14 maja, w godz. 16.00 - 19.00 na orliku przy ul. Źródlanej odbędzie się festyn „Zaparkuj rodzinę w parku”. Podczas niego odbędzie się kolejny etap konsultacji społecznych w sprawie zagospodarowania Doliny Gęśnika. Po wcześniejszych spotkaniach powstały trzy koncepcje. Są w nich różne zadania. I to na nie mieszkańcy będą teraz głosować. Tym etapem konsultacji społecznych zajmie się Fundacja Partycypacja.
- Każdy będzie mógł zagłosować na trzy zadania. Może więc pojawić się nam zupełnie nowa koncepcja, będącą sumą różnych zadań z tych trzech propozycji - podkreśla Ireneusz Bochno z Fundacji Partycypacja.
Atrakcje dla dzieci przygotują m.in. stowarzyszenie Młodzi Lokalnie, Innowacyjny Klub Rodzica. Będzie gra terenowa po dolinie pod hasłem „Skarb skrzata Gęśniczka” (po dolinie), animacje, maskotki z balonami, malowanie twarzy, gry i zabawy.
Czekają nas też modernizacje innych terenów w mieście, m.in. parków, placu przed Filharmonią Zielonogórską czy za teatrem.
Także w ich przypadkach odbywały się konsultacje
Uwagi mieszkańców i ekspertów są brane pod uwagę przy planowaniu inwestycji. Zdaniem profesjonalistów - mieszkańcy zwykle chcą uporządkowania terenu, niewielkich zmian. A może warto podejmować odważne decyzje, które zmienią miejską przestrzeń, zapełnią nią ludźmi? Między innymi o to zapytaliśmy przewodniczącego zielonogórskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Mirosława Strzeleckiego. Co nam powiedział na temat rewitalizacji i konsultacji społecznych?
Rewitalizacja powinna być krokiem do przodu. Nie bójmy się nowatorskich rozwiązań - uważa architekt Mirosław Strzelecki.
Są do zdobycia unijne pieniądze, by zmieniać miasto, zwłaszcza te najbardziej zaniedbane jego rejony. Miasto pyta mieszkańców, jak to zrobić. Rozmawia z architektami i innymi ekspertami w sprawie rewitalizacji. Jak ją ocenia przewodniczący zielonogórskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Mirosław Strzelecki?
To, czego chcą i mieszkańcy, i profesjonaliści to więcej zieleni, mniej betonu w mieście.
Jego zdaniem dobrze się stało, że miasto zaczęło konsultować planowane inwestycje z architektami. To dobry znak. Lepiej jednak najpierw rozmawiać właśnie z profesjonalistami, a potem pytać mieszkańców o te propozycje. Dotychczasowe konsultacje społeczne pokazują, że zielonogórzanie chcą uporządkowania terenu, ławek, koszy na śmieci, lamp. Nie mają takiej wiedzy, wyobraźni, jak specjaliści, którzy potrafią spojrzeć całościowo na dany teren, nie boją się wyzwań i nowatorskich propozycji. Rewitalizacja powinna być krokiem do przodu.
- Oczekiwalibyśmy konsultacji z nami na etapie planowania inwestycji. Architekci są najbardziej upoważnioną do tego grupą zawodową – przypomina M. Strzelecki. - My nie tworzymy dla siebie, zawsze mamy mecenasa, którego musimy pytać o zdanie. Tym mecenasem w przypadku rewitalizacji są mieszkańcy.
Powrót do tradycji? Niekoniecznie! Żyjemy tu i teraz. Mamy inne potrzeby...
To, czego chcą i mieszkańcy, i profesjonaliści to więcej zieleni, mniej betonu w mieście. Zieleń daje ukojenie, tlen, oczyszcza powietrze. Zielonego koloru i szumu wiatru nic nie zastąpi.
- Dziś jednak na świecie inaczej kształtuje się tereny zielone. Nie wystarczy już trawnik, kilka krzaków. Obecnie tworzy się zielone przestrzenie, dachy, ściany, ogródki zielarskie, publiczne ogrody –wylicza M. Strzelecki. - Nie wystarczy, że będzie schludnie, poprawnie. Chodzi o stworzenie takich miejsc, które będą żyły i przyciągały atrakcjami wielu ludzi. A oni powiedzą: wow!
Dlatego powinniśmy - wzorem innych miast - odpoczywać na trawnikach, piknikować, tworzyć miejskie łąki.
- Plac przed Filharmonią Zielonogórską też powinien zawierać więcej zieleni. I nieprawdą jest, że z powodu zacienienia, spadków itp. rośliny się tam nie utrzymają. Proponowałem odpowiednie odmiany traw, krzewów, kwiatów, ziół, które będą trwałe – mówi M. Strzelecki. -Plac Bohaterów też mógłby być zielony. Dziś jest pustą przestrzenią, wykorzystywaną od czasu do czasu na złożenie kwiatów podczas ważniejszych rocznic. A mógłby żyć cały rok. Nie wszędzie musi być tak samo i tak samo równo. Deptak też jest mało zielony.
W przypadku rewitalizacji placu za teatrem, to M. Strzelecki ma wątpliwości, czy potrzebna jest letnia scena i widownia. Łatwo jest wybudować obiekt, gorzej potem z jego utrzymaniem. A przecież dziś grać można praktycznie wszędzie. Może lepiej byłoby wyremontować widownię w amfiteatrze i tam wystawiać latem sztuki?
Warto ożywić Winne Wzgórze, bo dziś jest martwe
Palmiarnia to nie wszystko... Co można w tym miejsc zmienić? Według M. Strzeleckiego – najlepszą odpowiedzią są konkursy studialne. Wtedy miasto ma kilkadziesiąt pomysłów z całej Polski. Nie tylko dotyczących placów zabaw czy siłowni pod chmurką.
Ktoś zaproponował piętrowy parking przy Palmiarni
Architekt uważa, że zgodnie z tendencją światową należy dziś pchać się pod ziemię. Nie byłby natomiast zwolennikiem budowy parkingu w górę. Choć budowane są i takie, które potrafią wkomponować się w otoczenie i są pełne zieleni.
Nie miałby nic przeciwko temu, by w parku Tysiąclecia pojawiła się tężnia, kawiarnia... Chodzi o to, by przychodzili w te miejsca ludzie. Stąd też takie propozycje jak ścianki wspinaczkowe czy wybiegi dla psów. Te elementy powodują, że wypełniają się przestrzenie.
- Nie bałbym się natomiast wyburzania starych kamienic, w których źle się żyje. A mają stać tylko dlatego, że liczą 60 lat – podkreśla Mirosław Strzelecki. A nawiązywanie do tradycji np. w przypadku rewitalizacji Doliny Gęśnika? Żyjemy tu i teraz. Inne mamy potrzeby, możliwości, nie ma więc co wracać do tego, czym żyli przed wojną mieszkańcy miasta.