Mężczyźni grozili pracownicom salonów gier. Mieli nóż, broń pneumatyczną i pistolet zabawkę. Jeden z rabusiów próbował sterroryzować właścicielkę sklepu z alkoholem. Nie udało się.
32-letni Mariusz D. i 24-letni Patryk M. swoje wyczyny z grudnia 2015 r. przez najbliższych kilka lat będą wspominać zza krat. Sąd Apelacyjny w Krakowie, przychylił się do wyroku Sądu Okręgowego i uznał, że mieszkańcy powiatu olkuskiego są winni napadów na salony gier w Olkuszu. Pierwszy został skazany na 6 lat więzienia, drugi na 4,5 roku.
Pistolet do skroni
Dominika, pracownica salonu gier na ul. Kościuszki (w pobliżu rycerza) nie spodziewała się, że niedzielna zmiana z 6 na 7 grudnia 2015 r. zakończy się dla niej w taki sposób. Było ok. 2 w nocy, kiedy do lokalu zajrzała młoda kobieta. Szybko się cofnęła i wyszła na zewnątrz. Zaraz potem do salonu wpadło dwóch zamaskowanych mężczyzn. Mieli naciągnięte na głowy zimowe czapki, a dolne części twarzy zasłonięte białymi chustami. W rękach trzymali pistolety.
Jak się potem okazało, Mariusz D. ps. Dudis miał czarny pistolet pneumatyczny strzelający śrutem, stylizowany na berettę, który pożyczył od znajomego. Mówił, że chce z niego postrzelać. Patryk M. ps. Sharki miał co prawda pistolet zabawkę, ale wyglądał jak prawdziwy.
- Dawaj pieniądze, bo cię zabiję - krzyczał starszy napastnik wskakując za biurko. Kobieta bardzo się przestraszyła, wyjęła z szuflady pudełko z banknotami. Było tam 1850 zł. Spojrzała na mężczyznę, kiedy podawała mu pieniądze.
- Nie patrz na mnie, bo to się dla ciebie źle skończy - zagroził jej wymachując bronią. Zabrał kobiecie telefon komórkowy i razem z kompanem wybiegli z salonu.
Amfa i automaty
Zaczęło się od narkotyków. Ok. godz. 18 w niedzielę Patryk M. napisał na Facebooku do Kingi, swojej koleżanki z Bukowna, że może jej załatwić amfetaminę i marihuanę w zamian za talony żywnościowe i telefon. Umówili się pod Super Samem w Olkuszu. Od dilera ps. Amigo kupił amfetaminę za telefon. Grupa znajomych wypiła piwo pod alkoholowym i poszli do jednego z salonów gier przy rynku w Olkuszu. Pracowała tam ich znajoma Olga. Pili, gadali, wciągali amfetaminę. Mariusz chwalił się pistoletem.
Przed godz. 1 wpadli na pomysł. Razem z Kingą (która potem sprawdziła, czy salon jest pusty) postanowili napaść na hot spot przy ul. Kościuszki w pobliżu pomnika rycerza. Wyszli z lokalu...
Po godz. 2 wrócili na rynek. W hot spocie znajomej podzielili skradzione pieniądze. Do godz. 4 nad ranem grali „na automatach” i rozmawiali. Patryk i Mariusz chwalili się nawet, że „obrobili” salon przykładając kobiecie pistolet do głowy. - Od wujka na Mikołaja dla dziecka - powiedział Mariusz D. podając Oldze 40 zł. Po czym cała grupa zakończyła imprezę.
Dzielna szefowa sklepu
„Łatwe” pieniądze bardzo rozochociły mężczyzn. Po pierwszym udanym napadzie Patryk. M. postanowił w podobny sposób sam obrobić sklep monopolowy przy Kościuszki 12. Znał to miejsce, bo wiele razy robił tam zakupy. Pożyczył od Mariusza D. pistolet i w sobotę, 12 grudnia po godz. 21 wszedł zamaskowany w zimowej czapce i chuście na twarzy do sklepu.
Pani Grażyna, właścicielka siedziała spokojnie na schodach na zaplecze lokalu. - Dawaj k… pieniądze! - krzyknął głośno Patryk M.
Kobieta sądziła początkowo, że jest to głupi dowcip. Kiedy jednak zorientowała się, że sytuacja jest poważna, zdenerwowała się i zaczęła krzyczeć: - Wypad ze sklepu, wypier…
Kobieta cofnęła się też, aby chwycić butelkę i rzucić nią w drzwi wejściowe sklepu. Miała nadzieję, że w ten sposób zwróci uwagę ludzi znajdujących się na ulicy.
Okazało się jednak, że nie jest to koniecznie. Napastnik przestraszył się głośnego krzyku i zdecydowania kobiety. Uciekł ze sklepu w stronę ul. F. Nullo.
Do kolejnego napadu na salon gier doszło dwa dni później. Ok. godz. 18.30 napastnicy weszli do lokalu przy ul. Rynek 20. - Oddawaj kasę! - krzyknął Mariusz D. przykładając broń do skroni pracownicy Natalii. Jednocześnie wyrwał jej z ręki telefon komórkowy. Patryk M. trzymał w tym czasie nóż kuchenny skierowany w stronę kobiety. Początkowo pracownica mówiła, że nie ma pieniędzy. Mariusz D. trzymając jej pistolet przy głowie zaczął ją popychać.
- Zaraz ją zastrzelę - powiedział do Patryka.
Kobieta przestraszyła się, otworzyła metalową kasetkę, z której wyjęła plik banknotów, w sumie 2 tys. zł i dała je napastnikowi.
Napad znów skończył się imprezą z amfetaminą i alkoholem. Pracownica tak przeżyła napad, że później zwolniła się z pracy. Napastników udało się namierzyć dzięki monitoringowi przed salonem.
Właściciele salonu sami rozpytywali ludzi o to, czy widzieli mężczyzn nagranych przez kamery.
W Olkuszu był strach
Dziś obydwa salony gier i sklep monopolowy przy Kościuszki już nie istnieją, ale olkuszanie napady pamiętają nadal. - Po pierwszym napadzie był strach - nie ukrywa pracownica jednego ze sklepów przy ul. Kościuszki. - Mam nadzieję, że przed czasem ich z więzienia nie wypuszczą.