Potrzebny urzędnik do walki z barierami
Swojego rzecznika mają w mieście rowerzyści i miłośnicy zieleni. Dlaczego więc nie miałyby go mieć także osoby niepełnosprawne?
– Tyle się w mieście mówi, by pomagać niepełnosprawnym, ale na drogach tego nie widać. Cały czas są problemy – mówi Jacek Zieliński, nasz Czytelnik, który porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Wraz z radnym Grzegorzem Musiało¬wiczem z Ludzi dla Miasta proponuje: W Gorzowie powinien być rzecznik osób niepełnosprawnych.
– Swojego rzecznika mają rowerzyści. Ostatnio pojawił się też tzw. zielony oficer. Dlaczego więc nie powołać rzeczni-
ka osób niepełnosprawnych?! – pyta radny.
Czym miałaby zajmować się urzędnik?_– Przede wszystkim mógłby dbać o to, by niepełno-sprawni mogli poruszać się po mieście. Sam byłem świadkiem, gdy koło Askany robotnicy układali nowy chodnik i nie ułożyli tzw. wypustek dla niewidomych. Zrobili to dopiero po mojej interwencji. Rzecznik osób niepełnosprawnych mógł-by zajmować się właśnie takimi sprawami – proponuje radny Musiałowicz.
A samych tylko krawężników do poprawy jest mnóstwo. Jacek Zieliński ma długą listę. Między dawną łaźnią a Jazz Clubem Pod Filarami (ul. Jagiełły) po jednej stronie krawężnik jest obniżony, a po drugiej wysoki na kilka centymetrów. Na przejściu między mostem Staromiejskim a Spichlerzem (ul. Fabryczna) progi chodników są obniżone do poziomu jezdni, ale wysepka, która jest pośrodku, już obniżonych progów nie ma. Takich „zaniedbań” jest dużo.
Gdy pan Jacek podjechał w okolice Kwadratu, to aż złapał się za głowę. Na skrzyżowaniu ulic 30 Stycznia i Dąbrowskiego są cztery przejścia i co jedno, to zrobione inaczej. Od strony pałacyku biskupiego pod pobliską Żabkę można przejechać wózkiem bez problemów, bo krawężniki są dobrze obniżone. Od Żabki w kierunku Kwadratu tego już nie ma.
– Po jednej stronie krawężnik jest wysoki na cztery centymetry, a po drugiej na dziewięć – wskazuje Zieliński, zastanawiając się, jak ma pokonać takie zapory. Problem z krawężnikami to tylko jeden z przykładów. – Na jednym z przejść przy rondzie Solidarności zielone światło zapala się na tak krótko, że nawet nie zdążę przejechać. Zielone mają też kierowcy, którzy potrafią przejechać mi przed wózkiem – mówi Czytelnik.
Czy więc będzie rzecznik osób niepełnosprawnych? – Dostrzegamy taką potrzebę – mówi Łukasz Marcinkiewicz, sekretarz miasta. Prezydent Jacek Wójcicki ze swoimi zastępcami już o tym rozmawiał. – Konkretnych ustaleń jeszcze nie ma. Obiecujemy, że nad sprawą na pewno się pochylimy – mówi Ewa Sadowska-Cieślak, rzeczniczka urzędu miasta.
* Najdłużej jest w Gorzowie oficer rowerowy. To Krzysztof Kropiński.
Został powołany ponad pięć lat temu, jeszcze za rządów Tadeusza Jędrzejczaka. Jego zadania? Jest łącznikiem rowerzystów z gorzowskimi urzędnikami. Podpowiada m.in., jak zbudować ścieżki rowerowe w mieście. Ostatnie
jego sukcesy? Dzięki pieniądzom z tzw. funduszu rowerowego udało się w mieście polikwidować absurdalne znaki: koniec drogi rowerowej przy każdym przejeździe przez... ścieżkę rowerową.
* Od tego roku działa w mieście także tzw. zielony oficer. Jest nim Rafał Chojnacki.
Powołania takiego oficera domagali się obrońcy zieleni. Pomysł zrodził się przy okazji protestów przeciwko wycince drzew, które rosną wzdłuż ul. Kostrzyń¬skiej. Mieszkańcy zwracali uwagę, że urzędnicy nie poinformowali ich o tym, że pod topór pójdzie 250 drzew. Chcieli, by w przyszłości to się zmieniło. Pierwsze spotkanie obie strony mają już za sobą. Było poświęcone planowanej wycince wzdłuż ul. Myśliborskiej. Tu ponad 400 drzew ma ustąpić miejsca drugiej nitce jezdni.