Potracili punkty ze słabszymi. Drugim zaszkodził regulamin
Po jesieni mamy jeden lubuski zespół w siódemce zapewniającej utrzymanie w trzeciej lidze. To Stilon Gorzów. Tuż za nimi Formacja Port 2000 Mostki.
W przypadku obu ekip możemy mówić o rozczarowaniu i to nawet sporym. Przecież zarówno gorzowianie, jak i drużyna spod Świebodzina byli uznawani za jednych z faworytów rozgrywek, w których mamy coraz mniej naszych przedstawicieli. Przypuszczano, że Stilon i Formacja będą być się o czołowe lokaty, tymczasem stało się inaczej. Futbolowa jesień dobiegła końca, więc czas na jej podsumowanie.
Głos mają trenerzy. - Dołączyłem do zespołu po siódmej kolejce. Z jednej strony można uznać, że ta runda była umiarkowanie udana. Natomiast ja raczej odczuwam ogromny niedosyt. Wygraliśmy dużo spotkań z przeciwnikami ze środka tabeli, ale z tymi z dołu już trochę zaprzepaściliśmy szansę. Porażki w Brzegu i Karninie oraz remisy w Gaci i Kątach Wrocławskich stanowią bolesną stratę punktów, które były w naszym zasięgu. Gdybyśmy je dzisiaj mieli, nasza pozycja w tabeli byłaby o wiele lepsza - przyznał opiekun gorzowian, Dariusz Borowy, który przejął drużynę po rezygnacji Artura Andruszczaka. - Myślę, że chodzi tutaj o podejście i psychikę. Z tymi rywalami, z którymi spodziewaliśmy się ciężkiej walki, drużyna potrafiła się zmobilizować na sto procent. Z kolei w przypadku słabszych przeciwników wychodziły „stare grzeszki”, czyli ta mentalność siadała - ocenił aktualny szkoleniowiec Stilonu.
Formacja Port 2000 Mostki była najlepsza w poprzednim sezonie i mogła walczyć o możliwość występów w drugiej lidze. W Mostkach może nie są dumni z ósmej lokaty, ale nie drą też szat. - 32 punkty to nie jest liczba, która nas zadowala, jednak ten wynik nie jest najgorszy. Chciałbym zwrócić uwagę na pewną sytuację, która miała miejsce na krótko przed startem rundy. To wprowadzenie przepisu o ograniczeniu występów danej liczby zawodników spoza Unii Europejskiej. Przez to musieliśmy mocno kombinować i poprzestawiać skład. Można powiedzieć, że wcześniejsze sparingi miały inny wymiar. Zakontraktowaliśmy w ostatniej chwili Marcina Kikuta, który nie był z zespołem w okresie przygotowawczym i brakowało mu zgrania z kolegami. Wiedzieliśmy, że może być różnie - tłumaczył trener Formacji, Rafał Wojewódka.
Obaj szkoleniowcy pozytywnie wypowiadają się o poziomie rozgrywek. - Myślę, że był on bardzo wyrównany. Widziałem mecze innych zespołów na żywo lub z nagrań. Lider z Wałbrzycha, którego obserwowałem w Karninie, przegrał z Piastem 0:2. Tylko większa konsekwencja jednej z drużyn, a mniejsza rywala, w tym nasza powoduje to, że ktoś jest na pierwszym miejscu, a inny na siódmym. Te różnice punktowe są nieznaczne. Z resztą górna część tabeli długo nie chciała się za mocno odkleić od tej dolnej - komentował Borowy.
Zdaniem Wojewódki większość drużyn była mocniejsza, niż w poprzednim sezonie. - Wszyscy zdawali sobie sprawę, że trzeba zbierać te punkty, aby realnie myśleć o utrzymaniu. Na pewno każdy mecz był ciężki - przekonywał szkoleniowiec „Portowców”.
W Formacji nie obędzie się bez zmian, ale na konkrety musimy jeszcze poczekać. - Z konieczności, nie wszyscy zawodnicy grali jesienią na swoich pozycjach. Obecnie jesteśmy w okresie roztrenowania i czekają nas rozmowy z właścicielem klubu - zakomunikował Wojewódka.
Gorzowianie za to zaplanowali 12 sparingów i są zainteresowani kilkoma nowymi piłkarzami. - Prezesi są z nimi w kontakcie, jednak na pewno wcześniej będziemy chcieli zobaczyć tych graczy w meczach kontrolnych. Dopiero wtedy podejmiemy decyzje - zapowiedział Borowy.